Margaretka zasnęła. Gibbs opowiadał jej historie aż do zmroku. Właśnie o tej porze złodziejka zasnęła niczym dziecko. Wyobrażała te wszystkie przygody i postacie by utworzyć swoją własna, nie powtarzalna historię.
Henry w tym czasie był na dziobie statku. Z mała lornetką w prawej dłoni patrzył na bezkres morza i nieba.Tysiące, a może i więcej, gwiazd oraz lekki wiatr owiewający jego twarz.
-Problem w tym drogie Henryku, że to co jest zawsze może zniknąć.
Turner odwrócił się do tyłu i zobaczył Jacka. Ubrany w poszarpaną koszule, brązowa marynarkę i spodnie oraz za duże buty, trzymał w ręce butelkę najmocniejszego rumu.
-O czym ty mówisz?- spytał nietrzeźwego pirata.
-Poznałem kiedyś kobietę- zaczął swój bełkot.- Była zjawiskowa. Gęste brązowe włosy, twarz anioła oraz ciało bogini i te oczy, mieniące się blaskiem wszystkich gwiazd z tego świata.
Sparrow podchodził co raz bliżej przyjaciela i usiadł obok niego. Wziął potężnego łyka trunku i spojrzał na linie horyzontu.
-Zakochałem się w niej- uśmiechnął się.- Po raz pierwszy od moich licznych romansów, których było dużo- przyznał się i spojrzał na krótka chwile chłopaka.- Byłem tak odurzony miłością, że po trzech dniach wzięliśmy ślub i była panią Sparrow- spojrzał na niebo ,roześmiał się i potrząsnął głowa.- Byliśmy szczęśliwi i żyliśmy beztrosko do dnia, gdy przyznała się, że jest w ciąży.
Turner spojrzał na kapitana w szoku. On, miłość i dziecko? Czy aby rum mu nie uderzył do głowy.
-Tamtego pięknego dnia poczułem się jak król. Mimo nędzy i moich licznych wypraw poczułem się spełniony. Niczym ptak lecący do ciepłych krajów w trakcie zimy.- Wykonał ruch ręką jakby chciał sam wlecieć ponad chmury.- Miesiące mijały i upajaliśmy się szczęściem jakim dam na Bóg. Jednak pare tygodni przed porodem musiałem wyruszyć. Nie chciałem jej zostawiać, ale wiesz jak to z banda piratów bez pieniędzy- jego twarz posmutniała.- To był błąd bo jak tylko wróciłem nie zastałem żony ani dziecka. Nic, tylko szczątki naszego domu. Od razu z Gibbsem ruszyliśmy do sierocińca by spytać się o dziecko i matkę. Dowiedziałem się tam, że kobieta mojego życia umarła przez jakiś rabusiów a dziecko tak schowała, że po dwóch dniach odnalazł je przechodzący chłop.- wypił do końca alkohol.- Dziecko uprowadziłem i wziąłem na statek, jednak to nie był miejsce dla mojej córeczki. Razem z Joshameem postanowiliśmy oddać ją siostrom zakonnym na Santa Rebecca.- Spojrzał z przymrużonymi oczami na chłopaka.- Tak o to panie Turner zakończyłem karierę rodzica.
-Ale nie szukałeś jej?- dopytał się zaciekawiony historia dziecka.
-Nie- zdawał się dumać.- Pewnie nie zechciała by mieć takiego ojca jak ja. Pijacki, sarkastyczny i zniewalająco przystojny facet nie pasował by do tworzenia rodziny.- przechyli butelkę, jednak nic z niej nie wyleciało. Przymknął jedno oko i spojrzał do środka. Pustka.- Ona jest delikatna, strasznie podobna do matki, jej skóra jest miękka jak jedwab a sam jej wzrok zniewalał każdego kto na nią spojrzał.
Jack rzucił butelkę o podłogę statku i roztrzaskała się z hukiem. Zarzucił nogi za barierkę i podparł się rękami i drewno. Spojrzał na miejsce zetknięcia się nieba i wody.
-Na prawdę chciałem ją wychować i to bardzo- westchnął ociężale Jackie.- Jednak bałem się odpowiedzialności- jego oczy zdawały się lśnić.- Nie potrafiłem żyć ze świadomością, że moja żona nie żyje i na dodatek córka, która jest do niej strasznie podobna. - łzy wyleciały z kącików oczy aby od nich odbiło się blask księżyca i gwiazd.- Kocham ją, Henry. Córkę jak i żonę- spojrzał na niego.- Obyś nigdy nie zaznał tego co ja!- wysyczał i mocno chwycił go za ramie.
Turner przestraszył się, ale to uczucie szybko go ominęło i zastapił smutek oraz żal. Nie potrafił wyobrazić sobie utraty kogoś bliskiego ( jeśli chodzi o miłość). Stracił ojca przez klątwę a matka mieszka na jakieś wyspie sama bez kompana. I jak tu żyć skoro nie można mieć obu jednocześnie?
-Nie wiesz co dalej się stało z dzieckiem?
Henry wziął delikatnie rękę kapitana i odrzucił od siebie. Jack pokręcił smutno głowa i czkał.
Milczeli przez dłuższa chwile. Każdy zagłębiony w swoich własnych przemyśleniach rozmyślał o swoim życiu.
Henry nie wiedział czemu Jack mu o tym powiedział. Wydawał się szczery- mimo przepicia-, ale wierzył mu. Każde słowo kuły do w serce a na dodatek żal zakradł się do jego duszy.
Sparrow nagle uniósł głowę i poklepał dłonią w bark Turnera. Chłopak odwrócił się do niego a ten ,z przymrużonymi oczami, patrzył na horyzont. Chwycił swoją lornetkę i spojrzał przez nią. Z lupy zauważył okręt., przechodził z jednego człowieka na drugiego aż jego wzrok zatrzymał się na fladze.
-Anglicy!- powiedział Henry patrząc na Jacka z przerażeniem.
CZYTASZ
Margaret Sparrow- Przeklęte wody
FanficSiedemnastoletnia Margaret wiodła spokojne życie złodziejki gdy pewnego razu dostała bardzo niebezpieczne zlecenie. Miała ukraść pewną mapę, która podobno prowadziła do skarbu Trytona. Kiedy miała oddać przedmiot została schwytana przez okoliczną st...