Rozdział 2

4.5K 336 458
                                    

Spojrzałam na Rene z czystą nienawiścią. Dziewczyna była jak kaczka. Mój rozdrażniony wzrok spłynął po niej. Westchnęłam cicho, czując napływającą irytację, ale zignorowałam to uczucie i spytałam, siląc się na neutralny ton:

- Co chciałaś? - Zabrzmiało to tak ostro, że aż się skrzywiłam w środku.

Moja przyjaciółka jednak uśmiechnęła się tak szczerze, że przez chwilę sądziłam, że nie wyczuła mojej irytacji.

- No wiesz. Jeśli moja obecność ci przeszkadza, mogę sobie pójść... - zaczęła, jednak szybko jej przerwałam jednym ruchem ręki.

- Nie o to chodzi... - mruknęłam nieudolnie.

- To o co? - spytała zaciekawiona.

- Ee. - Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.

- RUMIENISZ SIĘ! - wydarła się Rene - kto Ci się podoba?!

- Nikt! - wykrzyknęłam szybko... za szybko.

- Czyli to ktoś, kogo znam - podsumowała i zaczęła pocierać kark, jednocześnie próbując obmyślić, kto mógł mi zawrócić w głowie.

- To - urwałam.

Dziewczyna spojrzała na mnie przelotnie. Jej wzrok mówił wszystko. Chciała sama rozkminić, kto mi się podoba. Blondyna lubiła wyzwania i była przeciwieństwem stereotypowej wersji ludzi z tym kolorem włosów. Jej piękna główka skrywała potężną maszynę nazywaną mózgiem. A jej trybiki poruszały się nadwymiar szybko.

W tamtej chwili mogłam wręcz dostrzec, jak przeskakują w tę i z powrotem, próbując rozgryść wszystkie informacje, które dziewczyna posiadała na mój temat.

Oj, a było tego sporo. Nasza wieloletnia znajomość była przesiąknięta wspólnymi nockami i nauką w towarzystwie muzyki na cały regulator... a mimo to nie potrafiłam jej do końca zaufać. Zawsze znajdywałam jakieś "ale", które blokowało moją całkowitą szczerość z dziewczyną.

Sprawa miała się zupełnie odwrotnie, gdy szło to w drugą stronę. Wiedziałam o Rene wszystko. Nawet więcej niż ona sama o sobie. Byłam dla niej jak siostra, a sama traktowałam ją czasem jak obcą osobę. Unikałam. Uciekałam od jej towarzystwa.

Nie rozumiałam sama siebie, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Byłam typem samotnika i nie miałam problemów, gdy musiałam przesiedzieć cały dzień sama... wręcz uważałam takie dni za najlepsze.

- Już wiem! - Głos mojej... przyjaciółko-koleżanki wdarł się w moje rozmyślania, dając im przyjemny kres.

Spojrzałam na nią z lekka przerażona.

No przecież, że wiesz - mruknęłam do niej w myślach - nie jesteś głupia...

- To Tyler! - oświadczyła dumnie.

Wytrzeszczyłam na nią oczy.

Tyler? Niby skąd?

Tyler był to nasz wspólny kolega z równoległej klasy. Stereotypowy osiłek bez cienia samokrytyki i ignorujący wszystkich, którzy nie należeli do elity.

Nie miałam pojęcia, co jej odpowiedzieć. Z jednej strony lepiej, żeby nie wiedziała, bo ona... to ona i tyle, a z drugiej chciałam się z kimś podzielić prawdą.

- Rumienisz się! - wykrzyknęła, znów ucinając mój myślotok - czyli mam rację!

I tak właśnie decyzja została podjęta za mnie. Cokolwiek bym jej wtedy powiedziała, nie miałoby już znaczenia. Wiedziała swoje i miała pewność swojej racji... cóż... pozwoliłam jej w tym trwać.

Skinęłam więc tylko głową, a oczy Rene rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów.

- Tak! Wiedziałam, że coś jest na rzeczy! Te jego czekoladowe włosy idealnie pasują do twoich rudych, a jego brązowe oczy idealnie kontrastują z twoimi zielonymi. - Rozmarzyła się.

Przewróciłam oczami. Oczywiście, że Tyler był przystojny. I wiedział o tym. Każda dziewczyna w jego pobliżu dostawała palpitacji serca, a gdy się do niej uśmiechnął, przestawała oddychać, by ten ułamek sekundy trwał i trwał.

Cóż... ja byłam inna. Dla mnie liczył się tylko Alex. Alex i te jego oczy. Hipnotyzujące. Zielone, jak moje i cudowne wargi, w których mogłabym się zatracić i...

- ... i dlatego właśnie Alex mi w tym pomoże. - Do moich uszu doszła paplanina Rene, a imię Alex wypaliło dziurę w moim umyśle.

- Co? - spytałam, chcąc się dowiedzieć, jaki idiotyzm tym razem wymyśliła moja przyjaciółka.

- No jak co? - oburzyła się moim pytaniem - Alex jest kumplem Tylera, a ja jestem kumpelą Alexa... wiesz co to znaczy?

- ... em - westchnęłam - że jestem w czarnej dupie?

- Nie, głuptasie. - roześmiała się. - Alex jest bardzo pomocny, więc pomoże ci zdobyć Tylera!

Zanim zdążyłam jakoś zareagować, rozległ się dzwonek na lekcję. Rene wybiegła z klasy, krzycząc:

- Mam teraz lekcję z Alexem, więc od razu przystępuję do dzieła! Cieszysz się? - Rzuciła to pytanie w pustkę, gdyż już kończąc je była poza salą, a "się" zniknęło w gwarze rozmów.

- Taa - mruknęłam. - Bardzo - dodałam ironicznie.



Rozdział ma 700 słów... trochę się rozpisałam... przepraszam ;)

Jeśli się podobało, zostaw proszę gwiazdeczkę i napisz komentarz, a jeśli się nie podobało... cóż... komentarz i tak możesz napisać :D
Dziękuję <3

~R

CrushyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz