Rozdział : 17

1.3K 99 73
                                    

Gdy się obudziłam, byłam sama w pokoju. Początkowo przeraziła mnie ta świadomość. 

Znów byłam sama. Mogły wrócić moje dręczące wspomnienia i zniszczyć zdrowy rozsądek, który dopiero co odzyskałam. Szybko jednak stwierdziłam, iż to nierozsądne rozumowanie, gdyż gdybym miała się zatopić w nieświadomości i znów przeżywać od nowa przyjaźń z Rene, to już bym to robiła. 

Westchnęłam więc tylko i po cichu wstałam z łóżka. Na palcach podeszłam do biurka i zabrałam do ręki telefon. Moje dłonie zaczęły się pocić. Palce na chwilę przestały mnie słuchać. Później się opanowałam i odblokowałam Alexa na facebooku. Chłopak był aktywny i od razu do mnie zadzwonił.

- Czego chcesz, Alex? - spytałam głosem wyzutym z emocji. 

- Przepraszam za wszystko. To moja wina.

- Co masz na myśli? 

- Wszystko. Zaczynając od mojego głupiego strachu, że mnie odrzucisz, przez okropny wpis, po którym straciłaś przyjaciółkę, aż po to, że jak się wtedy spotkaliśmy, to nie zatrzymałem cię, gdy szłaś do Rene. Wszystko to jest moją winą i jestem tego świadomy. - Głos chłopaka cicho drżał podobnie jak moje ręce. 

- Alex - wydusiłam z siebie. - To nie twoja wina, że się bałeś. Każdy się boi. Też mogłam do ciebie podejść. Tutaj chodzi o coś innego. 

Urwałam na chwilę, szukając odpowiednich słów, jednak nie chciały one nadejść. Alex chyba zrozumiał moją potrzebę chwili czasu dla siebie, bo milczał, a w słuchawce słyszałam tylko jego nierówny, niespokojny oddech. Nawet mimo dzielącej nas odległości, wyczuwałam strach chłopaka. Strach o to, że mnie straci. 

W końcu poddałam się w szukaniu górnolotnych słów do tego, co chciałam powiedzieć swojemu crush-owi i ujęłam to w najprostsze słowa:

- Potrzebowałam cię, Alex, a ty przyszedłeś do mojego domu i nawet mnie nie odwiedziłeś. To jest najgorsze. To właśnie to mnie tak cholernie boli. Byliśmy razem i wiedziałeś, że cię kocham, ale nie czułeś potrzeby, żeby mnie odwiedzić.

- Byliśmy? - powtórzył chłopak słabym głosem. 

- Nie wiem, co myśleć Alex... nie wiem, czy to ma sens. 

- Daj mi szansę... Lu, ja cię kocham...

- Szansę? - parsknęłam ironicznie. - No spoko, tylko poczekaj, poproszę Rene, żeby mnie pobiła i wymusiła na moim organizmie kolejny stan pół-śpiączki... 

- Luiso... - Mój były, niebyły chłopak oddychał bardzo szybko, wręcz dyszał do słuchawki. 

Bez problemów wyczuwałam jego emocje. 

- Co, Alex? Co chcesz mi powiedzieć?

- Nie wiem... 

- To przemyśl to...

- Nie, Lui, poczekaj - poprosił - nie wiem, dlaczego nie przyszedłem. Chyba zwyczajnie strach był zbyt silny. Dopóki nie widziałem cię w stanie... pół-śpiączki - jego głos zadrżał przy wypowiadaniu tego stwierdzenia - mogłem żyć nadzieją, że to tylko plotki... Natomiast jeśli bym cię zobaczył...

- Musiałbyś uwierzyć - przerwałam mu. 

- Tak - odparł, chociaż wcale nie oczekiwałam odpowiedzi. 

- Wszyscy się boimy, Alex, ale w życiu nie chodzi o to, żeby uciekać w krainę marzeń i zamykać się na wszystko, co może zranić... trzeba zmierzyć się z własnymi słabościami, żeby je pokonać. 

- Wiem, Lu, ja tylko...

- Alex - przerwałam. - Nie mam ochoty już z tobą rozmawiać. Spotkajmy się kiedyś tam. To pogadamy.

- Luiso... - Alex cicho westchnął, jakby chciał coś powiedzieć, przekonać mnie, jednak później zmienił zdanie i zrezygnowanym tonem odparł: - dobrze.

Resztę tej nocy przepłakałam, tuląc się do poduszki. 




Hejże hej! Co nam się tu robi? Dwa dni spóźnienia z rozdziałem?! Toż to skandal! xd Wiem, wiem xd Ale za to postaram się coś jeszcze wstawić przed kolejnym piątkiem... tak w ramach rekompensaty... 

A jeśli chodzi o treść... macie jakieś teorie spiskowe?

Plus... czujecie, że pomału zbliżamy się do końca "Crushy-ego"? :o

~R

CrushyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz