Rozdział 6

2.7K 270 283
                                    

Spojrzałam na Rene, jakby mówiła po chińsku. Mój umysł nie chciał przyjąć takiej możliwości. Ja i... Alex mieliśmy... udawać parę?!

- Chyba kogoś powaliło - mruknęłam pod nosem.

Jakby w odpowiedzi Alex wybuchnął śmiechem, który próbował zamaskować kaszlem. Chciałam go udusić. Gołymi rękami. Jak mógł się dać w to wciągnąć?! Jak ja mogłam dać się w to wciągnąć?! To jakieś szaleństwo. Co więcej - chore szaleństwo. Jak zresztą cała Rene...

- Zrozum, jeśli będziesz się Tylerowi narzucała, to będzie znudzony. Pół szkoły mu się podlizuje. Ty natomiast będziesz zagadką - Rene urwała, jakby dawała mi czas na przetrawienie informacji, które zaserwowała. - Będziesz go podrywać, jednocześnie mając chłopaka.

- To płytkie - warknęłam.

- To PRAWDZIWE! - wykrzyknęła - zrozum. Musisz go zainteresować.

- Ale ja nie chcę.

- Nie bądź śmieszna. Chcesz zainteresować swojego crusha. Oczywiście, że chcesz. Tylko się boisz. - Mrugnęła do mnie, jakby chciała mnie pocieszyć.

Miałam ochotę wykrzyczeć jej prosto w twarz, że Tyler nie był moim crushem, tylko Alex. Nie miałam jednak na to dość odwagi.

- Luisa.

Zerknęłam na Alexa, który wypowiedział moje imię, jakby się nad czymś zastanawiał.

- Hm?

- Nie zachowuj się jak cierpiętnica. Ciesz się, że masz taką przyjaciółkę, która pomaga ci spełniać marzenia. Nie wszyscy ich mają.

Słowa, które wypowiedział, były dla mnie jak małe sztylety w serce.  W moim umyśle zrodziła się myśl, pytanie, które powinnam zadać mojemu crushowi, jednak ponownie się powstrzymałam. Nie miałam prawa wtykać nosa w jego sprawy.

- Masz rację. Rene to skarb - oznajmiłam.

😇😇😇

Reszta dnia minęła już spokojnie. Nikt nie wymyślił kolejnych dziwnych i podejrzanych związków, a Alex ulotnił się i starał się nie pokazywać tam gdzie ja. I właśnie dlatego zaczęłam się zastanawiać, czy to czasem nie moja wina.

Mijała ostatnia lekcja, czyli matematyka, gdy ktoś zapukał do drzwi.

Nauczyciel, będący zarazem wice dyrektorem naszej szkoły przerwał wykład na temat naszej głupoty i spojrzał na drzwi, w których po chwili pojawiła się twarz niskiej blondynki z równoległej klasy.

- Amelio, dlaczego nie jesteś na lekcji? - spytał zdumiony mężczyzna.

- Biją się!

- Co?

- Przed szkołą - zaczęła tłumaczyć - Tyler i Alex wdali się w bójkę z jakimiś starszymi chłopakami. Pani Opee nie może sobie z nimi poradzić.

Pani Opee była to najdelikatniejsza nauczycielka ze szkoły, która uczyła jedynie mat-fiz. Nikt się więc nie zdziwił, że nie dawała sobie rady z rozwścieczonymi nastolatkami.

- Już idę - oznajmił zdenerwowany facet.

I oczywiście wszyscy poszliśmy za nim. Kiedy dotarliśmy na miejsce, rozgrywała się tam zacięta walka. Bój toczony pomiędzy czterema chłopakami wydawał się bardzo poważny.

Tyler leżał na jakimś chłopaku i okładał go pięściami, a Alex turlał się z innym, jednocześnie próbując go podrapać.

Cała sytuacja wydawała mi się nierealna. Tyler to Tyler. On mógłby się bić. Ale Alex? Przecież on był najdelikatniejszym chłopakiem na świecie. Takim opiekuńczym i wyrozumiałym. Wolał rozwiązywać problemy za pomocą rozmowy. Nie bijatyki.

- Chłopacy! - wydarł się dyrektor.

Mimo wszystkiego, co wiedziałam o chłopaku, nie mogłam zaprzeczyć temu, co widziałam. Alex ewidentnie bił się z jakimś draniem, który mógł mu zrobić krzywdę, a zaciętość na jego twarzy pokazywała, iż to nie przelewki.

Chciałam coś temu zaradzić. Miałam świadomość, że Alex nie miał szans na wygraną z większym i silniejszym od niego gościem ze starszej klasy.

I kiedy tak rozmyślałam, jak pomóc mojemu "chłopakowi", dyrektor nie wytrzymał i zainterweniował, ściągając Tylera z obcego, a Alexa łapiąc za barki i podnosząc do pozycji stojącej.

- Chłopacy - powtórzył - wiecie, że macie przechlapane?

Alex spojrzał tępo w ziemię, a po chwili odnalazł mnie wzrokiem. Jego oczy były pełne negatywnych emocji. Znów naszła mnie myśl, że coś zepsułam, jednak wtedy odezwał się Tyler:

- Ci dwaj idioci obrażali nasze dziewczyny.

- Kogo? - nauczyciel lekko się zmieszał.

- Renesmee i Luisę. Z klasy, z którą pan przyszedł.

Dyrektor coś odpowiedział, jednak ja już nie słyszałam co.

Czy tylko mi się wydawało, czy Tyler nazwał Rene swoją dziewczyną? Co się do cholery działo wokół mnie? I co głupiego wymyśliła moja przyjaciółka?

Odwróciłam się, żeby ją o to spytać, jednak zauważyłam tylko końcówkę jej włosów znikającą za zakrętem.



Bum Madagaskar! Spodziewał się ktoś tego? 😏😏😏
Komentujcie, gwiazdkujcie i czekam na Wasze pomysły, co też wymyśliła Rene ;)
~R

CrushyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz