10

2.3K 84 5
                                    

Lekcje coraz bardziej się dłużyły, a mi było coraz słabiej. Położyłam głowę na ławkę. Czując jak zimno ławki chłodzi mi czoło.

-Marlyn wszystko okey? Nie wyglądasz najlepiej- zapytał zmartwiony Harry.

-Wszystko w porządku, tylko mi trochę słabo- czuje jak Harry przykłada swoją ciepła dłoń do mojego policzka.

-Jadłaś coś dzisiaj?

-Tak, jadłam.

-Co jadłaś?- czy on mnie sprawdza?

-Kanapke- zaczyna mnie wkurzać, kim on jest że będzie mnie sprawdzał co jadłam na śniadanie.

-Na pewno?- nie no mnie wkurzył, na szczęście zadzwonił dzwonek na przerwę, spakowałam książki do torby i wstałam jak najszybciej żeby z nim nie rozmawiać, nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i widziałam czarne mroczki. Słyszałam tylko głos Harrego wołający moje imię.

*

Widzę biel, czy ja jestem w niebie? Powoli wzrok się przyzwyczaja do jasności i widzę że jestem w szpitalu. Łeb mnie boli jak cholera.

-Widzę, że się pani obudziła, nazywam się dr.Anderson i jestem twoim lekarzem, wiesz gdzie jesteś?

-Chyba, w szpitalu- mówię zachrypniętym głosem.

-Yhm.. wiesz czemu tu się znalazłaś?- pisał coś w papierach.

-Nie za bardzo- lekarz popatrzył na mnie i zmarszczył brew.

-To co słyszałem to zbyt szybko wstałaś i zasłabłaś, jadłaś coś dzisiaj?

-...ttak- kogo ja oszukuję?

-Pani jest starasznie osłabiona i przypuszczamy u pani anoreksję- to nie możliwe, nie nie. Chciało mi się płakać. Łza mi poleciała po policzku.

-Nie może być to prawda-powiedziałam cicho.

------------------------

Przepraszam, że tak długo nie pisałam☹️ za to następny rozdział będzie dłuższy i postaram się żeby był bardziej ciekawy😏

MarlynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz