Wróciłam dzisiaj do domu właśnie kończę jeść śniadanie składające się z połowy kromki chleba z serem i pomidorem.
-Mamo, ja..nie dam już rady.
-Słonko weź jeszcze gryza proszę- pogłaskała mnie po głowie. Z trudnością wzięłam gryz, dostając odruchu wymiotnego, czekam aż mama opuści dom. Ktedy tylko usłyszałam zamykanie drzwi wbiegam szybko do łazienki i zwymiotowałam całe śniadanie. Nie byłam z tego dumna co zrobiłam powoli bardzo powoli do mnie to ciera, że jest coś ze mną nie tak.
Miałam dzisiaj na 10 do szkoły, więc nie spieszyło mi się zbytnio, ubrałam się w beżowy sweter którym wyglądam prawie jak wieszak i legginsy. Podeszłam do lusterka i zaczęłam robić make up dałam dużo korektoru pod oczu bo prawie były podpuchnięte, trochę tuszu i lekkie kreski. Gotowe!
Weszłam do łazienki odłożyłam kosmetyki i zobaczyłam wagę. Tak mnie kusiło żeby wejść i zobaczyć. Niestety nie wytrzymałam i weszłam. 49.8 kg! Jak mogłam się doprowadzić to takiego stanu. Zaczęłam płakać stojąc na wadze i widząc te liczby. Wyciągnęłam z etui żyletkę i przejechałam po nagarstku potem jeszcze 2 kreski. Nie wiem czemu, ale ona mnie uspokaja daje ból ale bardziej przyjemny. Przemyłam wodą rękę, naciągnęłam sweter i wyszłam z domu.
Po 20 minutach marszu byłam pod szkołą i zobaczyłam opierającego się o ścianę Thomasa. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
-Cześć.
-Hej- pochylił się i szepnął mi- Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję- strzeliłam rumieńca na bank. Jestem nieprzyzwyczajona do takich komplementów przypomniało mi się słowa dziewczyn i babci jak byłam taka gruba.
-Hej wszystko okey? Posmutniałaś trochę.
-Nie, wszystko okey co ja teraz mam?-zapytałam.
-Angielski, nauczyłaś się na kartkówkę?
-Boże na jaką kartkówkę?!- zaczęłam nerwowo szukać podręcznika od angola, a on zaczął się głośno śmiać- Weź prawie zawału bym dostała.
-Haha żartuje, ale twoja mina była genialna- zobaczyłam jego dołeczki były takie urocze i se... stop o czym ja myślę już mi nauką z głową coś zrobiła. W dobrym humorze weszłam do sali.
*
Została nam ostatnia lekcja wychowawcza a ja patrzę jak krople deszczu spływają po oknie. Jakie nudy nauczycielka gra coś na komputerze a klasa robi co chce. Po chwili zawibrował mi telefon. Wiadomość od Thomasa:
Od Thomas:
Podwiozie cię do domu ;)Uśmiechnęłam się, że nie będę jechać autobusem. Akurat zabrzmiał dzwonek i wyszłam z sali zauważyłam że stoi naprzeciwko mnie.
-Hej- nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie- halo idziemy?
-Tak, tak tylko się zamyśliłem- uśmiechnął się i wyszliśmy ze szkoły. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Jechaliśmy w napiętej ciszy, popatrzyłam się na niego ścinał bardziej kierownice. Zauważyłam po chwili że mijamy mój dom.
-Wiesz że o minęliśmy mój dom?
-Wiem, nie masz nic przeciwko jeśli pojedziemy do mnie?- wzruszyłam ramionami.
Po chwili byliśmy pod jego domem, wzięłam torbę na ramię i weszłam do jego domu. Ściągnęłam buty i zobaczyłam jak Thomas cały czas mi się przygląda.
-Mam coś na twarzy?- zapytałam. Bałam się że się rozmazałam czy coś. Cała ja. Podszedł do mnie i oparł ręce na ścianie obok mojej głowy. Wsadził niesforny kosmyk moich włosów za ucho. Patrzyłam w jego oczy widziałam w nich strach i pożądanie? Nagle jego usta znalazł się na moich, oddałam pocałunek powoli stawał się coraz bardziej głębszy i intymniejszy. Zaczął zsuwać swoje dłonie po mojej talii, kończąc na pośladkach. Ścinał je, przez co cicho jeknełam. Oplotłam moje nogi wokół jego pasa i przeniósł mnie do swojego pokoju.
-----------------------------
Hej, wiem troszkę mnie nie było, ale moc wakacji robi swoje. Przepraszam was😥, ale obiecuję że dodam kolejny w tym tygodniu. Trochę romansów na koniec hehe😍
CZYTASZ
Marlyn
Teen FictionMarlyn to 16-letnia dziewczyna, która od dziecka jest dość pulchna. Nie zwracała za dużej uwagi na swój wygląd, jednak przykre słowa bliskich i znajomych sprawiają, że nastolatka zaczyna się odchudzać, ale nie zbyt dobry sposób. Serdecznie zapraszam...