Gdzieś ja jestem? Przekręcam się z boku na bok, siadam na łóżku i rozglądam się po pokoju raczej nie moim. Która godzina? Gdzieś mój telefon? Dostrzegam go na półce. 3.26. Super jak ja do domu trafie.-Widzę że już wstałaś- słyszę głos dobrze mi znamy mojego Thomasa.
-Tak, co ja tu robię?- mówię zachrypniętym głosem.
-Nie pamiętasz?- przełknęłam głośno ślinę i pokręciłam głową. Usiad koło mnie i powiedział mi wszystko co się wydarzyło. Byłam w szoku.
-Boże dobrze że się zjawiłeś bo jak byś nie ty, to on by mnnie...- przerwałam bo zaczęło mi się zbierać na łzy. Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło
-Cii.. już dobrze, ten chuj raczej się tu już więcej nie pojawi- położyliśmy się i zasnęliśmy obok siebie.
*
-Gdzie ty kurwa jesteś!?- zaczęła mama krzyczeć przez telefon.
-Już obok domu jestem- powoli zauważam budynek bardzo dobrze mi znany widząc, stojącą w progu moją złą rodzicielkę.
Będę miała szlaban na 100%
-Co ty sobię wyobrażasz, wiesz jakiego mi stracha gówniaro narobiłaś chciałam już na policję dzwonić.
-To trzeba było dzwonić, w sumie nie trzeba było, bo ciebie już nie obchodzę, pijesz od rana do wieczora, nawet nie masz czasu ze mną porozmawiać nawet zapytać się "Jak w szkole?" Coraz częściej się wyładowujesz się na mnie, wiesz co mamo zmieniłaś się strasznie.- nie mogłam powstrzymać łez, popatrzyłam się na mamę, nic nie odpowiedziała tylko poszła do kuchni, a ja wtedy do swojego pokoju.
Wyłam i ryczałam do poduszki wszystko mnie przerasta, nie daje rady, staje się coraz słabsza. Zrobiło mi się mdło. Pobiegłam i zwróciłam śniadanie, które jadłam u Thomasa. Brzuch mnie boli jak cholera.
Muszę jakieś tabletki wziąć, wchodząc do kuchnia zauważyłam mamę leżącą na blacie na którym jest krew.
-Mamo? Mamo!! Słyszysz mnie??! Halo??- wpadam w atak paniki, nie wiem co robić, cała ręka w krwi boże, staram się uspokoić, sprawdzam czy oddycha, na szczęście oddycha, biorę telefon do ręki i dzwonię po pogotowie.
*
Siedzę na poczekalni wraz z Thomasem który trzyma mnie mocno za rękę i dodaje mi otuchy. Czekamy aż wreszcie skończą robić jej badania. Po godzinie możemy wejść i zobaczyć moją mamę.
Widzę jej całą blada twarz, spierzchnięte usta, włosy poroztargane, nie mogę powstrzymać łez jak na nią patrzę. Siadam na białym krześle obok łóżka.
-Mamo?? Słyszysz mnie?- nic nie odpowiada, jej klatka piersiowa unosi się i opada- wiem mamo że nie jestem idealną córką, staram się taką być ale mi jakoś nie wychodzi, zasługujesz na lepszą, wiem że się o mnie martwisz i że mnie kochasz ale musisz zdać sobie sprawę że ciebie bardzo kocham mamo, choć nie okazuje tego zbytnio cały czas się staram. Kocham cię, proszę zostań ze mną.- rozpłakałam się momentalnie Thomas przytulił mnie, widziałam jak on powstrzymuje łzy, dlaczego mama sobie to zrobiła, wszystko to przeze mnie, jakbym się nie urodziła to by sobie tego nie zrobiła.
-Kochanie będzie dobrze, za niedługo się obudzi obiecuję.
-Nie obiecuj czegoś czego nie możesz dotrzymać. Wszystko od niej zależy.
Po chwili wszedł lekarz i powiedział że mama straciła dużo krwi i że ma jakiejś poważne problemy z sercem oraz wątrobą. Jeśli będzie nadal pić to jej organy wewnętrzne nie wytrzymają i może umrzeć z przedawkowania.
------------------------------
Hej, hej wiem że mnie dawno nie było jakieś 4 miesiące ale miałam trochę problemy ze sobą i wg. Mam nadzieję że zrozumiecie. Książka zaczyna powoli ożywać. Pewnie będzie miała z 20 rozdziałów a potem prawdopodobnie będzie 2 część takie plany mam.
Bye 😘
CZYTASZ
Marlyn
Teen FictionMarlyn to 16-letnia dziewczyna, która od dziecka jest dość pulchna. Nie zwracała za dużej uwagi na swój wygląd, jednak przykre słowa bliskich i znajomych sprawiają, że nastolatka zaczyna się odchudzać, ale nie zbyt dobry sposób. Serdecznie zapraszam...