-Czy... moglibyśmy się znów przyjaźnić tak jak w podstawówce?-zapytał po dłuższym zastanawieniu.
-Tak oczywiście- uśmiechnęłam się i zobaczyłam, że posmutniał- Harry coś się stało?
-Nie.. w sumie tak, brakuje mi bliskiej osoby..- mocno go przytuliłam. Wiedziałam, że brakuje mu mamy, zginęła w wypadku samochodowym, gdy Harry miał 12 lat. Źle zniósł tak tragiczne rozstanie z nią, była piękna, miłą i zawsze uśmiechniętą osobą. Współczuję mu z całego serca.
-Marlyn dziękuję, że jesteś- poprzytulaliśmy się trochę, potem oglądaliśmy kreskówki na tv.
Harremu poprawił się humor i mi też, rozmawialiśmy oraz śmialiśmy się z jego głupich żartów. O 19 musiał iść już do domu pożegnałam go i poszłam ćwiczyć znowu Chodakowską tylko teraz "Trurbo Spalanie".
Po ćwiczeniach udałam się do łazienki i się zważyłam 67.1kg. Schudłam 0.3 kg Jejj!!!
Byłam wykończona tym wszystkim, więc poszłam spać wcześniej o 21.
*4 dni później
Wszystkie dni tak samo pobudka, szkoła, dom, ćwiczenia, spać. Taka się rutyna zrobiła zauważyłam, że ważę już 65.9 kg. Dzisiaj przyjeżdża mama, więc postanowiłam, że zrobie nasze ulubione danie czyli zapiekankę na pewno się ucieszy. Z Harrym kontakty są lepsze, a z dzieczynami to lepiej nie mówić. Wiedziałam jak Thomas często obserwuje mnie na przerwach. Nie wiem o co mu chodzi. Staram się nie zwracać uwagi.
Powoli geografia dobiega końca, jeszcze zostaję tylko biologia i do domu. Zjadłabym coś słodkiego batona albo czekolade. Udaję się do automatu i kiedy zamierzam wrzucić pieniądze w ostatniej chwili opamiętałam się.
-Kupujesz coś?- usłyszałam znany głos Thomasa!!
-Nie nic a ty?- zapytałam
-Colę, chcesz coś?- uśmiechnął się i uniósł prawą brew.
-Nie dzięki- grzecznie podziękowałam.
-Odprowadzę cię do domu po szkole- zdziwiłam się trochę, niecały tydzień temu on mnie uderzył w brzuch nie wiem czy mogę mu ufać.
-No nie wiem...
-To nie było pytanie- puścił mi oczko i poszedł w strone swojej klasy, a ja stałam jak słup. Kiedy do mnie dotarło poszłam pod salę biologiczną.
Po lekcji wyszłam na teren szkoły i patrzyłam, czy nigdzie nie ma tego cwaniaka. Niestety stał obok furtki, więc ucieczki nie ma. Podeszłam bliżej i zauważyłam że się uśmiechnął pewnie z mojego widoku.
-Cześć po co chcesz mnie odprowadzić?- zapytałam bo po prostu nie wytrzymam, jestem za bardzo ciekawska.
-A co nie mogę cię tak po prostu odprowadzić?
-Ee.. Po pierwsze to nie w twoim stylu, a po drugie nie pamiętasz jak mnie tydzień temu uderzyłeś w brzuch i przezwałeś?-nie chcem się z nim kłócić przy szkole od razu ruszyłam w drogę do domu.
-Poczekaj chwilę!- podbiegł do mnie i stanął przede mną.
-Czego ty ode mnie chcesz?-wkurzyłam się trochę.
-Przeprosić posłuchaj mnie, wiem że źle zrobiłem, nie powinienem cię przezywać ani tym bardziej bić przepraszam cię Marlyn- tego się nie spodziewałam. No muszę mu wybaczyć, bo mi nie da spokoju.
-Okey przyjmuje przeprosiny- lekko się uśmiechnęłam.
-Co ty powiesz na lody ja stawiam?- podrapał się po karku i pokazał dołeczki.
-Spoko tylko waniliowe- w ostatniej chwili przypomniałam sobie o diecie!!!
-Dobrze jak sobie pani życzy- ukłonił zabrał mnie na lody.
-----------------------------------
Hejka dodałam dziś kolejny rozdział mam nadzieję, że się spodobał życzę miłego dnia lub nocki.
Buziak😘
CZYTASZ
Marlyn
Teen FictionMarlyn to 16-letnia dziewczyna, która od dziecka jest dość pulchna. Nie zwracała za dużej uwagi na swój wygląd, jednak przykre słowa bliskich i znajomych sprawiają, że nastolatka zaczyna się odchudzać, ale nie zbyt dobry sposób. Serdecznie zapraszam...