Rozdział 12 - Do the Hippogriff

10K 567 813
                                    

— Masz trzy przedmioty na dziewiątą — oznajmiłam, wskazując na plan lekcji Hermiony, który dostała na śniadaniu, po czym wzięłam kęs tosta.

— Dam sobie radę — odpowiedziała. — Wszystko ustaliłam z McGonagall.

— Będziesz w kilku miejscach naraz? — zapytał Ron z pełną buzią jajecznicy.

— Nie bądź głupi — odparła, spoglądając na niego z politowaniem.

— Ale jak... — ciągnął rudzielec.

— Podaj mi dżem — powiedziała Hermiona, chcąc zakończyć dyskusję.

— Ale...

— Daj już spokój, Ron — szepnęłam, zerkając w jego stronę.

— Lepiej już chodźmy, wróżbiarstwo jest na szczycie Wieży Północnej. Zanim tam dojdziemy minie trochę czasu — odezwał się Harry.

— Hej, wiecie, że profesor Lupin ma córkę? — zagadnęłam przyjaciół, kiedy wstawaliśmy od stołu. — W wakacje Tiara przydzieliła ją do Slytherinu. Wcześniej uczyła się w innej szkole. Dzisiaj rano się dowiedziałam.

Rozmawiając o niejakiej Larissie Lupin, ruszyliśmy w stronę wyjścia, a gdy pokonaliśmy wszystkie stopnie, znaleźliśmy się na małej platformie, na której była już większość klasy. Na suficie znajdowała się okrągła klapa. Weszliśmy po drabinie do sali wróżbiarstwa. Okna były pozasłaniane. Wyglądem bardziej przypominało to herbaciarnie niż klasę.

Usiedliśmy w czwórkę przy jednym stole, a do środka weszła kobieta wyglądem przypominająca wielkiego, błyszczącego owada. Była chuda; grube okulary powiększały jej oczy kilkakrotnie, a całą postać spowijał połyskliwy szal. Z długiej szyi zwieszały się liczne łańcuszki i koraliki, a na dłonie ozdobione były mnóstwem pierścionków.

— Witajcie na pierwszej lekcji wróżbiarstwa — oznajmiła nauczycielka, siadając w wysokim fotelu przed kominkiem. — Nazywam się Sybilla Trelawney. Zapewne widzicie mnie po raz pierwszy. Zbyt częste zstępowanie w zamieszanie szkoły zaciemnia moje wewnętrzne oko.

W klasie panowała dziwna cisza, więc profesorka poprawiła szal i mówiła dalej:

— Pierwszy semestr poświęcimy wróżeniu z fusów, a w następnym wróżenie z dłoni. A teraz podzielcie się w pary. Weźcie sobie filiżanki z półki i podejdźcie do mnie, żebym mogła je napełnić. Następnie będziecie wróżyć z fusów waszemu partnerowi, posługując się stroną piątą i szóstą Demaskowania przyszłości.

Cała klasa wstała z miejsc po filiżanki. Wróciłam z Ronem do stolika, razem z naszymi herbatami, po czym szybko je wypiliśmy.

— No dobra, strona piąta i szósta — powiedziałam pod nosem, otwierając książkę. — Co widzisz w mojej?

— Fusy — rzekł natychmiast Ron, a ja parsknęłam śmiechem.

— Tylko nie to! To zły omen — udawałam przerażenie, przez co razem powstrzymywaliśmy się od głośnego chichotu.

— Otwórzcie swoje wewnętrzne oko, moi drodzy! — usłyszeliśmy głos nauczycielki.

— Twoje chyba nie działa — mruknęłam dokuczliwie.

— Oj cicho. No dobra... to mi wygląda na serce — powiedział Weasley, po czym sięgnął po książkę. — Co oznacza zapowiedź prawdziwej miłości. No kto by się spodziewał...

— Serio? Pokaz mi to. — zabrałam mu filiżankę z ręki i sama w nią spojrzałam. — Według mnie to bardziej przypomina nietoperza.

Rudzielec zajrzał do książki, po czym przeczytał na głos:

Camille • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz