Rozdział 21 - Władcy czasu

8.6K 553 430
                                    

Stałam przerażona, bez możliwości ucieczki. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Pomyślałam o rodzinie, o tym, że już ich nie zobaczę.

Wilkołak wziął zamach i nagle dostał kamieniem w głowę. Spojrzał na Harry'ego, który go zaatakował i zaczął iść w jego stronę. W oddali rozległo się wycie, więc Lupin spojrzał w stronę lasu. Kolejny raz coś zawyło, a wilkołak odpowiedział takim samym i pomknął do źródła dźwięku.

Nadal byłam w szoku, ale poczułam wielką ulgę. Potter dobiegł do mnie w mgnieniu oka i objął z całej siły.

— Dlaczego nie uciekałaś? — zapytał, odsuwając się ode mnie, łapiąc mnie za ramiona i patrząc mi prosto w oczy.

— Nie mogłam się ruszyć... chciałam — wydukałam. — A zresztą, co ty sobie myślałeś, rzucając w niego kamieniem? Mógł cię zabić!

— Tak jak i ciebie! — odparł.

— Już bądźcie cicho! — jęknęła Hermiona i objęła nas oboje. Poczułam jej mokre od łez policzki.

Nagle usłyszeliśmy skowyt psa. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy, jak Ponurak zamienił się w Blacka, który zataczał się w stronę jeziora.

— Syriusz — mruknął Harry, wlepiając oczy w ciemność.

Potter puścił się biegiem. Wzięłam Granger za rękę i popędziłyśmy za nim. Gnając ile sił w nogach, poczułam chłód, nie zdając sobie sprawy, co to oznacza. Dotarliśmy nad jezioro, przy którego brzegu kulił się Syriusz, trzymając się za głowę.

— Niee — jęczał. — Nieee... błagam...

Jezioro zaczęło zamarzać, a w naszą stronę sunęły setki dementorów. Znajome lodowate zimno przeniknęło mnie, aż do szpiku kości, mgła zaczęła przesłaniać widoczność, a coraz więcej zakapturzonych upiorów wyłaniało się z ciemności.

Expecto patronum! Expecto patronum! — Harry próbował wyczarować patronusa.

Black przetoczył się na bok i znieruchomiał, blady jak śmierć.

— Myśl o czymś szczęśliwym, Hermiono! — zawołałam, a serce waliło mi w pierś, jak oszalałe. — Expecto patronum!

Z mojej różdżki wystrzelił wilk, przebiegł się wokół nas, co na chwilę odstraszyło dementorów i rozpłynął się w powietrzu.

— Nie! Nie teraz! — zawyłam z rozpaczy.

Expecto patronum! Pomóż nam, Hermiono! Expecto patronum! — wołał brunet.

Expecto... — szepnęła szatynka. — Expecto... expecto...

Ale nie była już w stanie nic zrobić i upadła na ziemię. Dementorzy byli coraz bliżej.

EXPECTO PATRONUM! — ryknął Potter i wytworzył mgiełkę, która nas osłaniała, ale nie na długo.

Kilku dementorów naraz rzuciło się w naszą stronę. Robiło mi się ciemno przed oczami.

Expecto... — wydukałam, po czym osunęłam się na piach obok Harry'ego, Syriusza i Hermiony. W oddali zobaczyłam jakieś białe światło.

~ * ~

Otworzyłam oczy i ujrzałam ciemne pomieszczenie, do którego wpadało światło księżyca. Przecierając twarz jedną ręką, podniosłam się na łokciu drugiej i dopiero dotarło do mnie, gdzie jestem. Obudziłam się w skrzydle szpitalnym. Pod drzwiami było słychać ministra magii i Snape'a. Zauważyłam, że Harry i Hermiona też się przebudzili i w ciszy podsłuchiwali się ich rozmowy, aż do momentu, gdy ze swojego gabinetu wyszła pani Pomfrey.

Camille • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz