Stałam przerażona, bez możliwości ucieczki. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Pomyślałam o rodzinie, o tym, że już ich nie zobaczę.
Wilkołak wziął zamach i nagle dostał kamieniem w głowę. Spojrzał na Harry'ego, który go zaatakował i zaczął iść w jego stronę. W oddali rozległo się wycie, więc Lupin spojrzał w stronę lasu. Kolejny raz coś zawyło, a wilkołak odpowiedział takim samym i pomknął do źródła dźwięku.
Nadal byłam w szoku, ale poczułam wielką ulgę. Potter dobiegł do mnie w mgnieniu oka i objął z całej siły.
— Dlaczego nie uciekałaś? — zapytał, odsuwając się ode mnie, łapiąc mnie za ramiona i patrząc mi prosto w oczy.
— Nie mogłam się ruszyć... chciałam — wydukałam. — A zresztą, co ty sobie myślałeś, rzucając w niego kamieniem? Mógł cię zabić!
— Tak jak i ciebie! — odparł.
— Już bądźcie cicho! — jęknęła Hermiona i objęła nas oboje. Poczułam jej mokre od łez policzki.
Nagle usłyszeliśmy skowyt psa. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy, jak Ponurak zamienił się w Blacka, który zataczał się w stronę jeziora.
— Syriusz — mruknął Harry, wlepiając oczy w ciemność.
Potter puścił się biegiem. Wzięłam Granger za rękę i popędziłyśmy za nim. Gnając ile sił w nogach, poczułam chłód, nie zdając sobie sprawy, co to oznacza. Dotarliśmy nad jezioro, przy którego brzegu kulił się Syriusz, trzymając się za głowę.
— Niee — jęczał. — Nieee... błagam...
Jezioro zaczęło zamarzać, a w naszą stronę sunęły setki dementorów. Znajome lodowate zimno przeniknęło mnie, aż do szpiku kości, mgła zaczęła przesłaniać widoczność, a coraz więcej zakapturzonych upiorów wyłaniało się z ciemności.
— Expecto patronum! Expecto patronum! — Harry próbował wyczarować patronusa.
Black przetoczył się na bok i znieruchomiał, blady jak śmierć.
— Myśl o czymś szczęśliwym, Hermiono! — zawołałam, a serce waliło mi w pierś, jak oszalałe. — Expecto patronum!
Z mojej różdżki wystrzelił wilk, przebiegł się wokół nas, co na chwilę odstraszyło dementorów i rozpłynął się w powietrzu.
— Nie! Nie teraz! — zawyłam z rozpaczy.
— Expecto patronum! Pomóż nam, Hermiono! Expecto patronum! — wołał brunet.
— Expecto... — szepnęła szatynka. — Expecto... expecto...
Ale nie była już w stanie nic zrobić i upadła na ziemię. Dementorzy byli coraz bliżej.
— EXPECTO PATRONUM! — ryknął Potter i wytworzył mgiełkę, która nas osłaniała, ale nie na długo.
Kilku dementorów naraz rzuciło się w naszą stronę. Robiło mi się ciemno przed oczami.
— Expecto... — wydukałam, po czym osunęłam się na piach obok Harry'ego, Syriusza i Hermiony. W oddali zobaczyłam jakieś białe światło.
~ * ~
Otworzyłam oczy i ujrzałam ciemne pomieszczenie, do którego wpadało światło księżyca. Przecierając twarz jedną ręką, podniosłam się na łokciu drugiej i dopiero dotarło do mnie, gdzie jestem. Obudziłam się w skrzydle szpitalnym. Pod drzwiami było słychać ministra magii i Snape'a. Zauważyłam, że Harry i Hermiona też się przebudzili i w ciszy podsłuchiwali się ich rozmowy, aż do momentu, gdy ze swojego gabinetu wyszła pani Pomfrey.
CZYTASZ
Camille • George Weasley
Fanfic❝Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale chwilę przed wyznaniem, że ma tutaj wszystko, co kocha, zerknęła na ciebie.❞ Książka jest powiązana z innymi książkami z mojego kanonu. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek. -ˋˏ ༻♡༺ ˎˊ- ༄ ©𝐑𝐨𝐬𝐞𝐦𝐚𝐫𝐲_𝐖𝐞...