Rozdział 29 - George

8.1K 497 634
                                    

Perspektywa George'a

Obudziłem się w stercie notatek oraz rysunków wymyślnych gadżetów z dołączonymi do nich różnymi zapiskami. Już dawno nie mieliśmy tak zaśmieconego pokoju przez nasze pomysły na produkty do sklepu, ale nie przeszkadzało mi to, bo odkąd kilka dni temu Camille przyjęła moje zaproszenie na bal, nic nie mogło mi teraz popsuć humoru. Zacząłem zbierać kartki, aby jakoś tu ogarnąć, aż ujrzałem kawałek pergaminu, na którym widniało pismo Camille znacznie odróżniające się od tych wszystkich koślawych liter Freda, czy moich. Sięgnąłem po niego i rzuciłem okiem na dwukrotnie podkreślony nagłówek.

Cudowna Czarownica (różne rodzaje eliksirów miłosnych i inne pierdoły)

Poniżej znajdowały się pomysły rudowłosej na eliksiry miłosne oraz ich przykładowe nazwy. Parsknąłem cicho, gdy przeczytałem jedną z mikstur o nazwie: "Miłość jest ślepa – serum do oczu". Wciąż pamiętam, jak zaczęła się śmiać ze swojego własnego żartu, zapisując go od razu na pergaminie.

— Co tam znalazłeś? — usłyszałem zaspany głos Freda. Właśnie wstał z łóżka i pocierając oczy, szedł leniwym krokiem w stronę łazienki.

— Pomysł Camille na kobiecy dział do naszego sklepu — odparłem. — Freddie... to serio może być żyła złota.

— Pokaż mi to — mruknął i wziął ode mnie pergamin, po czym zamrugał kilka razy i zaczął czytać wszystko, co zapisała Cam. — Moglibyśmy coś z tego opchnąć dziewczynom z Beauxbatons — stwierdził, drapiąc się po szyi.

— Ostatnio przerabialiśmy u Snape'a Amortencję, wiemy co robić, trzeba tylko zebrać składniki i wziąć się do roboty!

— Racja, Georgie! — Fred spojrzał na mnie znad pergaminu, szczerząc się od ucha do ucha. — I wiesz co? Dzisiaj ostatnie mamy eliksiry! Podwędzimy coś z gabinetu Snape'a, nawet nie zauważy i znajdziemy miejsce na warzenie mikstury!

— Co wy się już wydzieracie o tej godzinie? — usłyszeliśmy mamrotanie Lee. — Właściwie to, która jest godzina?

— Już po zajęciach, Lee — oznajmiłem, starając się nie wybuchnąć śmiechem.

— Masz szlaban u Nietoperza i kazał nam przekazać, że musisz sprzątać wszystkie kible przez miesiąc! — dołączył do mnie Fred i śmiejąc się w najlepsze, zniknął za drzwiami łazienki.

— CO?! — Jordan wyskoczył z łóżka jak poparzony i wcisnął nogę w jedną nogawkę spodni, podskakując przy tym w taki sposób, że prawie się wywalił. Dopiero zdał sobie sprawę, która naprawdę jest godzina, gdy wybuchnąłem śmiechem, przez co ujrzał za oknem wschodzące słońce. — Bardzo śmieszne... mogłem się tego spodziewać.

Jakiś czas później udaliśmy się do Wielkiej Sali na śniadanie, gdzie rozmyślaliśmy nad miejscem, w którym będziemy warzyć eliksir miłosny.

— Ja wam mówię — zaczął Lee, mając buzię pełną jajecznicy. — hangar na łodzie to dobra miejscówka.

— Miejsce może i dobre, ale to nie będzie praktyczne ciągle tam chodzić — oznajmił mój bart bliźniak.

— Camille kiedyś mówiła, że Ron, Harry i Hermiona warzyli eliksir wielosokowy w łazience dziewcząt na pierwszym piętrze — rzekłem po chwili. — Nikt ich nie przyłapał.

— No i ustalone — stwierdził Fred i zapchał się tostem.

Po wszystkich lekcjach podeszliśmy pod salę od eliksirów, które mieliśmy ze Ślizgonami, z wcześniej ustaloną dywersją, jak sprawnie i szybko zwędzić Snape'owi kilka składników potrzebnych do naszej mikstury. Nie musieliśmy długo czekać, ponieważ profesor zjawił się szybciej niż zazwyczaj. Ruszyłem w stronę swojego miejsca, a obok mnie zjawiła się Alicja. Spojrzała na mnie z uśmiechem.

Camille • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz