Rozdział 17 - Dodatkowe zajęcia

9.4K 548 501
                                    

Po wypakowaniu wszystkich prezentów razem z Hermioną trzymającą Krzywołapa na rękach poszłyśmy zobaczyć co dostali chłopcy. Weszłyśmy do ich pokoju i zobaczyłyśmy, jak oboje wpatrują się w pakunek na łóżku Harry'ego.

— Co tam macie? — zapytała Granger, zanim podeszłyśmy bliżej. Ron dopiero zauważył, że szatynka przyniosła swojego kota.

— Nie przynoś go tutaj! — krzyknął Weasley i rzucił się, by wygrzebać Parszywka z pościeli, po czym wepchnął szczura do kieszeni swojej piżamy.

— Błyskawica? No nieźle! — zawołałam, gdy stanęłam obok chłopaków.

— Od kogo? — zapytała szatynka, marszcząc brwi.

— Nie mam pojęcia, nie było karteczki — odparł brunet, po czym chwycił miotłę za rączkę i ją puścił, a Błyskawica zawisła w powietrzu, gotowa by ją dosiąść.

— No to, kto mógł przysłać Harry'emu taki drogi prezent? — zapytała, po czym zasępiła się i przegryzła wargi.

— A czy to ważne? Harry, mógłbym się na niej przelecieć, co? — zapytał Ron, całkiem olewając zachowanie Hermiony.

— Uważam, że nikt nie powinien jej dosiadać! — oświadczyła Granger ostrym tonem, a Harry i Ron wytrzeszczyli na nią oczy.

— No, a co ma nią robić, zamiatać podłogę? — prychnęłam. — Daj spokój, Hermiono.

W tym momencie Krzywołap zeskoczył z łóżka Seamusa i rzucił się w stronę Rona, zatapiając w jego piżamie swoje pazury.

— ZABIERAJ GO STĄD! — ryknął rudzielec, a Hermiona złapała kota i wyszła z pokoju śmiertelnie obrażona. Parszywek zdecydował się na dziką ucieczkę pod łóżko.

— Chyba trochę przesadziłeś, Ron. W końcu koty polują na szczury — powiedziałam do Weasleya, który właśnie wyczołgiwał się spod łóżka ze szczurem w ręku.

— Więc niech go nie wnosi do naszego pokoju!! Widziałaś ostatnio Parszywka? Spójrz. — niebieskooki podszedł do mnie ze swoim zwierzakiem w ręku. Futerko miał wyleniałe i był okropnie wychudzony.

— Och... — wydukałam.

— Nie wygląda najlepiej — dodał Harry.

— To przez ten ciągły stres! — wyjaśnił Ron. — Czułby się znakomicie, gdyby ten futrzak zostawił go w spokoju.

Nie chciałam brać stron w tej kłótni, więc już nic nie powiedziałam. Harry musiał być tego samego zdania, ponieważ też już się nie odezwał.

W porze drugiego śniadania weszliśmy do Wielkiej Sali. Nauczyciele siedzieli przy jednym stole pośrodku pomieszczenia, razem z trzema innymi uczniami. Była to dwójka pierwszoroczniaków i Ślizgon z piątej klasy.

— Wesołych świąt! — zawołał Dumbledore, gdy podeszliśmy do stołu. — Siadajcie, siadajcie.

Usiadłam obok Harry'ego, a Hermiona dosiadła się z mojej drugiej strony, chcąc być jak najdalej od Rona.

— Niespodzianki! — zachęcił wszystkich dyrektor, podsuwając koniec wielkiego srebrnego cukierka Snape'owi, który chwycił go niechętnie i pociągnął. Cukierek wystrzelił i rozpadł się, ukazując kapelusz czarownicy z wypchanym sępem na czubku.

Przypomniał mi się bogin Neville'a, który wyglądał jak Snape w ubraniu jego babci i automatycznie parsknęłam śmiechem. Szybko się opamiętałam, gdy mistrz eliksirów spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami.

— Przepraszam — wymamrotałam i oblałam się rumieńcem, myśląc o tym, co może mnie czekać w następnym semestrze na eliksirach.

— Nie ma za co przepraszać, święta to czas radości! — powiedział Dumbledore, a ja spojrzałam na Harry'ego i Rona, którzy zduszali w sobie śmiech. — No to wsuwamy! — zawołał dziarsko i uśmiechnął się do wszystkich.

Camille • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz