W tym roku chłopcy planowali spektakularny pokaz sztucznych ogni. Dlatego też wychodzili na zewnątrz z zadowolonymi z siebie uśmiechami na twarzy. Już wcześniej ustaliliśmy, jak to będzie wyglądać. W końcu co to za Sylwester bez fajerwerków.
Dodatkowym planem był pocałunek Freda i Emily. Nie sądziłam, aby był to dobry pomysł i byłam wręcz przekonana, iż wyniknie z tego coś złego, o czym zresztą kilkukrotnie zakomunikowałam Weasleyowi, lecz ten ucieszył mnie i kazał dać mu rozegrać to po swojemu. Tak więc nic więcej nie powiedziałam.
Fred miał zamiar poczekać, aż cały tłum zbierze się na szczycie wieży astronomicznej i zacznie odliczać sekundy do nowego roku. Wtedy Fred chciał wkroczyć i być jej ostatnim pocałunkiem tego roku i pierwszym następnego. Romantyczne, ale czy wykonalne? Tego mieliśmy się przekonać.
— Powodzenia w noworocznym pocałunku — zawołał do swojego bliźniaka George, kiedy złapał za pudło wypełnione po brzegi fajerwerkami z ich sklepu.
— To samo dla ciebie. — Fred mrugnął w jego stronę, po czym wraz ze swoim pudłem ruszył szybko do góry po schodach prowadzących na szczyt wieży.
— Nigdy nie widziałem w tym sensu — mruknął nagle rudzielec, wspinając się ze mną wolnym krokiem po schodach.
— Słucham? — Spojrzałam na George'a, niepewna, o czym dokładnie mówi.
Wskazał na znikającego przed nami Freda.
— Pocałunki noworoczne. Wydają się bardziej pustymi obietnicami.
Zmarszczyłam brwi, a moje palce owijały się wokół sztucznych ogni.
— Myślę, że ten gest jest słodki. Wchodzisz w nowy rok z kimś, na kim ci zależy. Kimś, z kim chcesz spędzić resztę przyszłego roku.
— Jasne, jasne. To romantyczne w teorii i w ogóle, ale powiedz mi, czy faktycznie zostałaś ze swoim noworocznym pocałunkiem przez kolejny rok? — George wzruszył ramionami, spoglądając w dół. — Zdecydowanie nie.
Zacisnęłam usta, wysyłając mu w zamian własne wzruszenie ramionami. Jakoś nie chciałam przyznawać się, że jeszcze nie przeżyłam takiego pocałunku.
— Może po prostu nigdy wcześniej nie całowałeś w nowy rok właściwej osoby.
— Och, to na pewno — dodał, uśmiechając się figlarnie. — Ale dzisiaj mi się uda.
Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego słowa, a policzki lekko mnie zapiekły. Kiedy już wszystko było gotowe, z powrotem znaleźliśmy się na imprezie.
— Piętnaście minut do nowego roku, ludzie! — krzyknął Fred, używając zaklęcia wzmacniającego głos. — Idziemy na wieżę astronomiczną!
Wszyscy jak na zawołanie zaczęli zbierać się do wyjścia.
Perspektywa George'a
— Chodźmy — powiedziałem do Camille nieco mocniejszym głosem, niż zazwyczaj, chwytając ją za rękę i odciągając od innych w przeciwnym kierunku. Jej dotyk już przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze.
Trzynaście minut do północy.
To szaleństwo, pomyślałem. Mimo to nadal zmierzałem w kierunku upragnionego celu, nie chcąc się w tym miejscu zatrzymać.
— Czemu nie idziemy z resztą? — zapytała Camille. — Nie, żebym narzekała, ale nie możemy przegapić fajerwerków.
— Nie przegapimy. Zaufaj mi. — Uśmiechnąłem się do siebie, odpychając niepokój, który narastał w środku.
CZYTASZ
Camille • George Weasley
Fanfiction❝Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale chwilę przed wyznaniem, że ma tutaj wszystko, co kocha, zerknęła na ciebie.❞ Książka jest powiązana z innymi książkami z mojego kanonu. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek. -ˋˏ ༻♡༺ ˎˊ- ༄ ©𝐑𝐨𝐬𝐞𝐦𝐚𝐫𝐲_𝐖𝐞...