cztery lata wcześniej...
Stoję przed pocztem królów i książąt wywieszonych na jednej z alabastrowych ścian korytarza. Znajdowały się wśród nich tylko dwie kobiety. Myślę intensywnie o mojej siostrze, która niebawem także będzie jedną z czarno-białych twarzy zdobiących ścianę. Stanie się trzecią królową.
Twarze na obrazach zerkają na mnie z wyższością. Pokolenia władców na koniach z szablami, w ogrodach zamkowych, lub w towarzystwie żon w purpurowych szatach. Wszyscy wyglądają na niezadowolonych i spoglądając na jednego z wielu, bogu ducha winnego rumaka zastanawiam się ile czasu musieli pozować do zdjęć w bezruchu.
Zwykło się mawiać, że zwierciadłem duszy są oczy. Wpatruję się więc w nie głęboko, czekając na jakiś znak.
Nic się nie dzieje.
Żaden mięsień twarzy ani nerw nie drga. Oczy obnażają jedynie charakter władców. Rysują się w nich przekora, lęki, niepokój, rozgoryczenie, czy promienność.
Nadal nic. Więc daje sobie spokój i odwracam wzrok. Może oni też nie przepadają za działaniem pod presją.Jestem pewien, że będzie miała na sobie czerwoną sukienkę. India uwielbia czerwony. W ogrodach królewskich, spośród wszystkich kwiatów to róże były jej ulubione. Czerwone. Jest to najgorętsza barwa, dzięki czemu kwitną nawet pod śniegiem. A tego u nas pod dostatkiem.
Słyszę skrzypienie podłogi i ciężkie kroki pasujące tylko do jednej osoby. Zaciskam usta. Splatam ręce, aby nie czuć jak drżą. Podnoszę wzrok i pierwsze co widzę to długie nogi w czarnych spodniach, pasujących kolorystycznie do idealnie ułożonych włosów ich właściciela.
Ciemnozielone oczy ojca wbijają się we mnie jak malutkie, ostre szpilki. Napięte mięśnie wokół ust i zmarszczki otaczające oczy sprawiają wrażenie, jakby właśnie doświadczył czegoś, co wyprowadziło go z równowagi.
Nie żeby mnie to dziwiło. Nietrudno go było zdenerwować.
Wszystkie rozmowy z ojcem wydawały się karą. Kończył je, kiedy uważał to za słuszne. Nie uśmiechał się i nie wyrażał prawie żadnych emocji poza gniewem.
Niezręczność między nami mówiła sama za siebie i stawała się nieznośna. Chciałem ją przerwać. Uciec.— Jest coś, o czym musimy porozmawiać.— oznajmia władczym tonem.
Taki ton towarzyszył niemal każdej rozmowie, jaką z nim przeprowadziłem.
— Będziemy tu tak stać, czy może przejdziemy się do ogrodu?— pyta i w jakiś sposób udaje mu się sprawić, że czuję się jeszcze bardziej niekomfortowo. Skinąłem głową.
Ruszamy w stronę wyjścia. Staram się zachować odpowiednią odległość, tak by nie iść bezpośrednio obok niego. Mój wzrost uniemożliwiał mi patrzenie mu w oczy bez zadzierania głowy.
Nigdy nie byłem wysoki, a to właśnie centymetry są jedną z najbardziej pożądanych cech męskiej aparycji. Wszystkie księżniczki, córki dyplomatów i moje potencjalne narzeczone pragnęły księcia o określonych cechach zakreślonych na wyimaginowanym arkuszu preferencji. Jedną z nich był odpowiedni wzrost.
Moje metr pięćdziesiąt osiem* przyprawiło mnie o niezliczoną ilość zaczepek i kwaśnych, jak cytryna uwag ze strony mojego młodszego brata, który choć urodzony dwa lata po mnie, zdążył przerosnąć mnie już rok temu. Egan był podręcznikowym wzorem księcia z bajki. Zawsze wiedział co powiedzieć i jak się zachować. Spoglądał na wszystkich ciemnozielonymi oczami ojca i oceniał, czy warto z nimi rozmawiać. Stanowił lepszą wersje obecnego króla i drugiego, zaraz po Indii— ulubieńca opinii publicznej.
Czasem żałowałem, że nie urodziłem się ostatni.— Nie spodziewałem się, że twoja siostra jest aż tak niemądra.— mówi ojciec, a każde jego słowo jest jak pociągnięcie paznokciem po tablicy.
Zastanawiam się, co powinienem powiedzieć, ale podjął się tłumaczeń bez mojego wkładu w rozmowę.
— Wykazała się niezwykle lekceważącą postawą. Złamała wszystkie zasady. Zawiodła kraj, tradycję i przede wszystkim swoją rodzinę.- marszczy brwi, a ja zastanawiam się w czym rzecz— Przekroczyła wszystkie ustalone granice i zachowała się nieodpowiedzialnie. Wystarczył jej miligram nadziei, żeby zmienić bieg wszystkiego.— patrzy mi prosto w oczy— Ale ty nie jesteś zbudowany tak, jak ona. Nie wątpię w twoje umiejętności i wiem, że sobie poradzisz.—nadal nie mam zielonego pojęcia o czym mówi— Będziesz dobrym władcą.— tchnął w te słowa tyle wiary, że chyba sam siebie próbował przekonać.
Moje serce zwalnia o jeden ton.Przechylam głowę na bok jak cocker spaniel.
Nie mogę uwierzyć. Prawdę mówiąc nie chcę, bo nie jestem gotowy na tak radykalne zwroty akcji w moim trzynastoletnim życiu. Nigdy nie będę. Bo w łańcuchu pozornych przypadków są pewne rzeczy, na które nie możemy się przygotować.— Wiedziałem, że dobrze to przyjmiesz. To ogromny zaszczyt.— dodaje, a wypowiedzi towarzyszy gorzka nuta powątpiewania— India zdecydowała się wyjechać i zrezygnować z przejęcia władzy, tłumacząc się zbyt dużą presją i odpowiedzialnością. Tak jakby całe życie nie była przygotowywana właśnie do tego!— kręci głową, a ja nie rozumiem znaczenia wypowiadanych przez niego słów— Wszystko ogłosimy jutro, a do tego czasu zmienimy twój harmonogram zajęć, tak żebyś mógł lepiej się przygotować.— stwierdza z udawaną nonszalancją.
Kontynuuje tłumaczenie mi z czym wiąże się moja obecna pozycja i jak będzie wyglądać moja przyszłość, a ja słyszę wszystko co mówi, pochłaniam i zamykam w głębiach umysłu.Ludzkie życie może się zmienić w sekundę. W jej ułamek. Czasem to nawet nie mrugnięcie oka, a drżenie powieki.
i zostawia mnie w ogrodzie, gdzie towarzyszą mi tylko kwiaty zamkowe.
_________________
*spokojnie przez kolejne cztery lata uda mu się podrosnąć jeszcze cztery centymetry.
Wszystko jest do porzygu dramatyczne i można wylewu emocjonalnego dostać.
A ja mam alergię na róże.
Długości rozdziałów będą różne hej przygodo.
Miłej reszty dnia życzę! xx flosnovis
CZYTASZ
kwiaty zamkowe.
Teen Fiction(skoro pismo jest formaliną dla myśli, postanowiłam je tutaj spisać) Odkąd pamiętał miał być wszystkim, tylko nie sobą. Stać prosto i uśmiechać się do kamer. Odpowiadać zgodnie z tym, co nakazał ojciec. A teraz - odpowiednim kandydatem do przejęci...