Rozdział 10.5

31 4 15
                                    

sześć lat wcześniej...

   Po przekroczeniu cierpliwości, następuje zdenerwowanie.

   Zaciskam dłoń na laminowanej przepustce w tylnej kieszeni spodni, pozwalając ostrym brzegom przeciąć moją skórę. Ignoruję ból, który sam sobie zadaję. Własną głupotą.
wiem, że ból wyostrza moje zmysły. zagłusza bicie serca.
   Rozluźniam mięśnie dłoni, wyjmując ją z kieszeni. Prostuję palce i przyglądam się krwi tańczącej po ich wnętrzu, bezskutecznie próbując zmyć linie papilarne. To wszystko przypomina mi tylko, że mimo absolutnego braku sił, moje serce dalej pompuje krew, więc wszystko jest w porządku. Kiedyś krew zaschnie, a rany się zagoją.
boję się na myśl o wieczornym spotkaniu, ale kto by się nie bał? przechodzi mnie dreszcz.
Wdycham głęboko powietrze, czując jak wypełnia moje płuca. Wydycham je i mam nadzieję, że wraz z nim dam upust frustracji i złości.

Kiedy minie zdenerwowanie, następuje obojętność.

   Łzy są ciepłe, cieplejsze niż deszcz, niż ziemia i liście. Ocieram je wierzchem dłoni i mam nadzieję, że nie pozostawiły na moim policzku smug krwi.
spróbuj liczyć, Ronan przypominam sam sobie.

   Wyliczam w głowie wszystkie rzeczy, które sprawiają, że jestem szczęśliwy.

morze i pływanie w nim
obserwowanie spadających gwiazd
ulubione książki z dzieciństwa
otwieranie okna, kiedy pada deszcz
wybaczanie innym
samoloty.

   Przyspieszam. Chociaż wcale nie wiem dlaczego i ta niewiedza jest najlepszą częścią. W porządku, może brakowało mi kilku pracowników w departamencie rozsądku, ale czy ktoś o to dbał? Nie musiało być przecież powodów, dla których chciałem odwiedzić mojego najlepszego przyjaciela. Nawet jeśli powody były jasne, chociaż oczywiście nie były, to nie byłoby lepszego miejsca na spędzanie czasu. Dzielnica, w której mieszkam jest mała i znajduje się w centrum niczego, z absolutnie niczym do roboty; wypełniona cierpiącymi dziećmi i płaczącymi matkami. I nawet jeśli z jakiejś przyczyny znalazłoby się coś do zrobienia, co zdecydowanie, na sto procent by się nie wydarzyło, to chyba lepiej spędzać czas w towarzystwie przyjaciela. I nawet jeśli przyczyną była czysta sympatia, która była oczywiście ostatnią rzeczą, skłaniającą mnie do codziennych odwiedzin w zamku, to chyba nic złego. Nie, zdecydowanie chodzi tylko o zabicie czasu. *

   Wciskam dłoń głęboko do kieszeni i zapominam o bólu, podziwiając rosnący przede mną, gotycki zamek, którego wygląd zapiera dech w piersi. Został zbudowany setki lat przed wojnami, które wybuchły w ostatnich stuleciach. Legendy głoszą, że w miejscu, w którym się wznosi, wcześniej istniał drewniany gród, ale nie pozostał po nim żaden ślad, więc trudno jest stwierdzić, czy faktycznie tak było.
   Kwiaty były od zawsze.
   Budowla została utrzymana w idealnym stanie. Pomieszczenia gospodarcze znajdują się w piwnicach i na parterze, jednakże główne spiżarnie, kuchnie i pralnie znajdują się w dobudowanej specjalnie do tego celu, oficynie. Wyższe kondygnacje są przeznaczone do mieszkania i dla pomieszczeń reprezentacyjnych.

   Największe wrażenie na gościach sprawiają jednak ogrody, wokół których kilka lat temu podwyższono mury i narożne wieże, a do pozostałych odcinków muru obwodowego, dobudowano dwa kolejne skrzydła, i cały dziedziniec otoczony krużgankami.
   Nie raz już wspinałem się po tych murach- nie były one szczególnie zabezpieczone. Nikt nigdy mnie jeszcze nie złapał. Rozważam, czy powinienem zrobić to i dzisiaj.
   Przypominam sobie o imiennej przepustce, wyrobionej przez moją mamę, ciążącej w mojej, tylnej kieszeni i ponownie zastanawiam się, czy wspinaczka to dobry pomysł. Szczególnie, że mógłbym przemknąć przez kontrolę z łatwością, bez zbędnych komplikacji.
możesz iść na łatwiznę, Ronan próbuję wbić sobie do głowy, ale myśl znika równie szybko jak się pojawiła.
Spoglądam bowiem na gwardzistów. I nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę w cztery oczy, nawet jeśli wymagałaby ode mnie tylko pokazania przepustki i podpisania kilku papierków. Nie dzisiaj.
   Szczególnie, że krew na mojej ręce mogłaby przesączyć się na dokumenty, a to wzbudziłoby u nich wątpliwości.

kwiaty zamkowe.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz