Rozdział 7

2.6K 176 49
                                    

Obudziło mnie zamieszanie w kuchni. Wyszłam żeby zobaczyć o co chodzi, ale zastałam jedynie grupę skacowanych super herosów walczących o szklankę wody. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dziewczyny wygodnie rozsiadły się na kanapie robiąc sobie świetne kino z całej tej sytuacji. Dosiadłam się do nich z uśmiechem.

-A gdzie jest Tony?-zapytałam po chwili, gdy zauważyłam, że nie ma go nigdzie w kuchni

-Pewnie odsypia.-powiedziała Wanda

-Albo ma randkę z porcelaną, jak po każdej imprezie.-roześmiała się Natasha

-Serio?-zdziwiłam się

-Może i jest Iron-man'em, ale głowę to ma raczej słabą.-odpowiedziała Nat wyraźnie rozbawiona

-Co to za zamieszanie?-usłyszałyśmy za sobą głos Steve'a

-Walka o przetrwanie.-zaznaczyła Maximoff

-Czyli to, co zwykle-odparł i dosiadł się koło mnie-A ty nie szukasz Starka?-zwrócił się do mnie

-Z tego, co się dowiedziałam za bardzo nie ma sensu-uśmiechnęłam się

Przyglądaliśmy się, jak każdy szykuje sobie coś do jedzenia, bo nie dałam się namówić na robienie naleśników. Miałam przez chwilę szum w głowie i jakoś dziwnie mi się zrobiło. Wanda od razu to zauważyła.

-Hannah? Co się dzieje?-zapytała z troską

-Nic, coś mi w głowie szumi, spokojnie, trochę się przeziębiłam może dlatego.-wytłumaczyłam

-Vision!-krzyknęła Wanda na androida który czaił się za nami-Mógłbyś się czasem powstrzymać?!

-Przepraszam, ale to silniejsze ode mnie-odparł, a dziwny szum ustał.

-Co jest silniejsze?-zapytałam rozmasowując skronie

-Czytanie w umyśle.-powiedział Vision ze smutkiem w głosie

-Chcesz powiedzieć, że własnie grzebałeś mi w głowie?!-zapytałam przestraszona wstając z kanapy 

-Przepraszam, panno Stark...

-Nie powinieneś.-powiedziałam ze łzami w oczach i poszłam do pokoju.

-No i co narobiłeś?!-usłyszałam tylko za sobą głos Steve'a

Zamknęłam się w pokoju. Jeżeli on naprawdę przejrzał moje myśli to wie, co przeszłam i co robiłam. Nie chciałam żeby się to tak rozniosło. Akurat teraz kiedy nie do końca jest ze mną w porządku. Usiadłam na podłodze koło łózka i oparłam brodę o kolana. Łzy samowolnie spływały po moich policzkach. To bolało, to że ktoś na siłę chciał coś wiedzieć. Ale byłam z siebie dumna, nie wpadłam w złość tylko płakałam. To o wiele lepsza opcja. Po chwili usłyszałam ciche pukanie o drzwi.

-Proszę-powiedziałam cicho i spojrzałam w kierunku drzwi, w których stanął Rogers

-Hannah wszystko w porządku?-zapytał

-A jak myślisz?-zapytałam patrząc na niego wymownie

-On na prawdę nie chciał ci sprawić przykrości.-powiedział i dosiadł się do mnie

-Wiem przecież.-powiedziałam-Nie przejmuj się mną-powiedziałam i wymusiłam lekki uśmiech

-Jak mam się nie przejmować kiedy płaczesz?

-To samo tak... Ja nie płaczę. Przejdzie mi. Po prostu ostatnio nie radzę sobie z emocjami.

-Rozumiem, ale gdybyś czegoś potrzebowała to powiedz. Nie chce żebyś miała złe wspomnienia związane z tym miejscem.-powiedział Steve wstając z podłogi

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz