Obudziłem się o świcie. Hannah nadal spała wtulona we mnie. Jej oddech był spokojny, a na twarzy gościł lekki uśmiech. Przyglądałem się jej przez dłuższą chwilę. Jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił, na grymas bólu. Zacisnęła dłonie na moim ubraniu i zaczęła drżeć, a po jej policzkach spływały łzy. Przytuliłem ją mocniej do siebie. Jej dłonie coraz mocniej się zaciskały. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Szepnąłem kilka zaklęć i Hannah znów spokojnie spała. Obiecałem jej, że nie będę tego robił ale nie miałem wyboru. Po chwili obudziła się i spojrzała na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Przepraszam... - szepnęła
-Za co ty przepraszasz? - zdziwiłem się
-Za to, że obudziłam cię w nocy.
-Nie gadaj głupot. - powiedziałem i dałem jej buziaka w czoło - Nawet tak nie myśl. - przez chwilę zapadła cisza - Na pewno jesteś głodna. Wymyślę coś, a ty jak chcesz idź dalej spać.
-Dobrze... Dziękuję. - powiedziała zanim zdążyłem zniknąć za drzwiami zamykając je najciszej jak potrafiłem.
-Pokoje ci się pomyliły? - usłyszałem za sobą głos Thora, który stał po drugiej stronie korytarza.
-To raczej nie twoja sprawa. - burknąłem
-Nie do końca masz tutaj rację... Stark prosił żebym miał oko na Hannę.
-I co z tego? Hanna jest moim gościem, a nie twoim. Dlatego tobie nic do tego.
-Loki wiesz, że Stark nadal nie do końca ci ufa i...
-A tobie niby tak? - przerwałem mu - On tak naprawdę nie ufa nikomu z Asgardu. Weź to pod uwagę. Kiedy pierwszy raz cię spotkał chciał wgnieść cię w ziemię.
-A ciebie zabiłby przy pierwszej lepszej okazji. - dążył do kłótni blondas
-Ale jakoś tego nie zrobił!
-Znowu musicie się kłócić? - wtrąciła się Sif, która pojawiała się z nikąd
-Lepiej zapytaj kto zaczął, bo jak chcesz zrzucić na mnie to popełnisz błąd. - odparłem i zniknąłem w mojej komnacie.
*Perspektywa Hanny*
Leżałam w wygrzanej pościeli. Koszmary tej nocy męczyły mnie strasznie. Miałam wrażenie, że przez nie zginę. Na szczęście Loki zaraz znalazł się obok. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Na jednym końcu wisiała suknia. Postanowiłam się przebrać, bo byłam cały czas w ubraniach z wczoraj. Ta którą ubrałam była koloru bliżej nieokreślonego odcienia zieleni... Była z innego materiału, nie była zwiewna ale wygodna, jak najbardziej. Chciałam zrobić coś z włosami, ale nie umiałam upiąć takiego koka jak wczoraj zrobiła ta służąca. Kucyk odpada a prawda była taka, że nawet warkocz to dla mnie mision impossible. Siedziałam na krześle koło toaletki próbując jakoś zapleść warkocz ale wyszła mi bliżej nieokreślona plątanina z włosów. Załamana wpatrywałam się w moje odbicie. Po chwili w pokoju zjawił się Loki. Stanął parę metrów ode mnie i przyglądał się mi z szyderczym uśmiechem.
-Co ci się stało z włosami? - zapytał próbując powstrzymać się od śmiechu
-Zrobiłam sobie warkocza, nie widać? - prychnęłam.
-Tak szczerze, to średnio przypomina to warkocz - uśmiechnął się pod nosem
-Przecież wiem. - westchnęłam i rozczesałam włosy. Rozpuszczone włosy nie były praktyczne, chyba że ukrywałam przed kimś limo. Loki stanął za mną i zaczął splatać mi włosy. - Co ty robisz? - zdziwiłam się.
-Powiedzmy, że warkocza. - uśmiech nie schodził mu z twarzy przez ten czas.
Nie spodziewałam się takiej umiejętności po Asgardzkim księciu. Oprócz warkocza, który jakoś tak się inaczej nazywa niż warkocz, miałam upięty z niego kok i był ozdobiony drobnymi złotymi różami.
-Jakim cudem ty...
-Nieważne chodź. Śniadanie czeka. - przerwał mi moje głupie pytanie i zaprowadził do ogromnej królewskiej jadalni.
Czułam się nie swojo w takim miejscu, ale Loki postarał się że śniadaniem, bo dostałam naleśniki. Cieszyłam się, bo mnie miałam pojęcia, co jedzą w Asgardzie, a z pewnością nic co bym mogła. Byłam głodna, jak wilk. Zjadłam wszystko, co było przygotowane i szczerze mówiąc było mi nadal mało. Kiedy skończyłam jeść Thor zabrał mnie na wycieczkę po pałacu.
*Perspektywa Tony'ego*
Siedziałem w swoim pokoju i czekałem na jakieś wieści od Hanny. Ostania misja się udała i chociaż część zbirów była zamknięta. Przeglądałem program napisany przez Hannę. Byłem zdziwiony ile algorytmów użyła żeby to osiągnąć. Już miałem kilka pomysłów żeby go ulepszyć, ale po ostatniej wpadce z Extremisem wolałem się nie wtrącać w jej projekty, bo znowu coś zepsuje. Do pokoju wpadła Natasha.
-Tony będziemy jeść kolacje, idziesz?
-Nie. Mam co robić. - odpowiedziałem i znowu zająłem się laptopem
-Chciałam Ci przypomnieć, że ostanio jadłeś dwa dni temu - już miałem coś powiedzieć ale nie dała mi nawet zacząć - I wiem, co masz na myśli. I nie, kawa i whiskey się nie liczy.
-Nie mam apetytu, czy to tak trudno zrozumieć?!
Ruda tylko przewróciła oczami z dezaprobatą i wyszła z pokoju wracając chwilę później z lasagnią na talerzu.
-Masz to zjeść.
-Nie jestem dzieckiem Nat. - burknąłem
-Ale tak się zachowujesz.
-Masz z tym jakiś problem?
-Tony, błagam weź się ogarnij! Jesteś nam potrzebny ale nie pomagasz zachowując się w ten sposób.
-Coś takiego jednak jestem potrzebny... - zakupiłem - Dwa dni temu słyszałem co innego. - Romanoff mierzyła mnie morderczym spojrzeniem - Dobra, niech Ci będzie, ogarnę się. Ale teraz wyjdź z mojego pokoju.
Kompletnie nie miałem humoru. A wszyscy rozczulali się nade mną bez powodu. To żadna nowość, że nie śpię albo nie jem, kiedy się czym denerwuje.
Siedziałem w salonie oglądając telewizję z Rogersem, kiedy z windy wysiadł Fury.
-Mam nieciekawe wiadomości. - przywitał nas
-Co się stało? - zapytał Steve zanim ja to zrobiłem
-Kilian nawiał. - poinformował Pirat, a ja miałem wrażenie, że tracę grunt pod nogami. To musiał być kiepski żart...
CZYTASZ
𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)
FanfictionOstatnia część trylogii "Zagubiona". Hannah wraca do domu po długim czasie. Co tam zastanie? Czy będzie tą samą Hanną jaką poznaliśmy w poprzednich częściach? Co zmieniło się w jej sposobie myślenia? Mam nadzieję, że ta ostatnia część będzie wisien...