Rozdział 44

1.6K 127 17
                                    

Otworzyłam powoli oczy i pierwsze co zobaczyłam to uśmiechnięta twarz Lokiego, który siedział na krześle koło mojego łóżka.

-Witam księżniczko.- uśmiechnął się szeroko- Mam nadzieję, że wyspałaś.

-Yhy...Tak.- bełkotałam pół przytomna, do czasu kiedy rozejrzałam się po pokoju- Zaraz, chwila... Jesteśmy w Malibu?- zapytałam zdziwiona

-Gratuluję Sherlocku.- zaśmiał się brunet

-Sherlocku? Serio? Skąd ty w ogóle...-zaczęłam

-Masz całą serię powieści i trochę poczytałem. W końcu tak długo spałaś, że okropnie się nudziłem.

-A ile spałam?- zapytałam

-Prawie pięć dni.- poinformował mnie

-Ile?!

-Twój tata twierdzi, że to przez wybuch. Byłaś oszołomiona i dlatego tak długo odsypiałaś.

-A ty cały czas tu byłeś?-zaczęłam swoje śledztwo

-Tak.- odpowiedział Lokes z szerokim uśmiechem

-I Tony wie, że tu jesteś?- zdziwiłam się

-Tak, a co?

-I nie pozabijaliście się przez ten czas?

-Jak widać nie.- roześmiał się.

-To chyba jeszcze nie do końca się obudziłam.

-Mogę ci pomóc się obudzić. - powiedział zaczepnie i wyciągnął mnie z łóżka.

Przerzucił mnie przez plecy i wyniósł na taras. Po chwili znaleźliśmy się na plaży i w jednym momencie znalazłam się ciepłej wodzie.

-Od kiedy Ci się zebrało na takie żarty?!- wkurzyłam się

-Miło, że się obudziłaś. -na to stwierdzenie obrzuciłam go zimnym spojrzeniem- Oj, no nie gniewaj się. - podniosłam się z wody i ruszyłam w kierunku domu bez słowa- Hannah, nie obrażaj się! - błagał zielonooki, kiedy stanęłam obok niego.

-Ja się nie obrażam. -odparłam wpychając go do wody. - Ja się rewanżuje.-uśmiechnęłam się zwycięsko, gdy Loki wychodził z wody.-A tak w ogóle to jestem bardzo głodna więc idę do kuchni.

Udałam się w kierunku tarasu, a Loki za mną. Nie miałam zamiaru obchodzić domu dookoła, dlatego tradycyjnie wspięłam się na pobliskie drzewo i zeskoczyłam na mój taras na pierwszym piętrze. Jak się okazało Lokes też skorzystał z tej drogi.

-Przez ciebie jestem cała mokra.- skwitowałam, kiedy siedziałam już w fotelu

-A ja to nie?- oburzył się

-Ale ty ze swojej własnej winy.- uśmiechnęłam się. 

Wzięłam z szafy czarne rurki i czerwoną bluzkę na krótki rękaw i poszłam się przebrać do łazienki. Nie chciało mi się suszyć włosów, więc spięłam je w niezgrabnego koka i wróciłam do pokoju, gdzie Loki w najlepsze wylegiwał się w moim łóżku.

-JARVIS jesteś?- odezwałam się do SI

-Jak zawsze panno Stark- przywitał mnie komputerowy głos

-Racja. Czy możesz mi powiedzieć gdzie jest Tony?

-Pan Stark testuje nową zbroję w swoim warsztacie. 

-Dziękuję JARVIS. Idę na dół a ty jak chcesz.- odezwałam się do Lokiego

-Ja zostaję tutaj.

-Jak wolisz.

Zeszłam na sam dół. W warsztacie, jak zawsze zastałam okropny bałagan, ale nigdzie nie było Tony'ego. Zrzuciłam z kanapy stertę wszystkiego i usiadłam wygodnie. Znając życie poleciał gdzieś testować Iron mana, więc postanowiłam zaczekać. Po chwili do warsztatu wleciał nasz geniusz "lądując" na moim Astonie i robiąc z niego złom. Z trudem powstrzymałam się żeby nie nawrzeszczeć na niego od razu, byłam ciekawa, co wymyśli. Wykaraskał się ze zbroi i przyjrzał się rozwalonemu samochodowi.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz