*dwa tygodnie później*
Siedziałem w salonie i czytałem książkę pożyczoną od Hanny. Od jakiegoś czasu Happy znowu jest u mnie w domu, ale pilnuje Hanny, kiedy ja wychodzę i przywozi lekarkę. Co do tego pilnowania...To raczej słabo mu idzie. Siedziałem z nosem w książce i usłyszałem ciche kroki w kuchni. Zebrałem się po cichu z kanapy i zajrzałem do pomieszczenia obok. Hannah starała się jak najciszej uszykować sobie śniadanie, mimo tego, że powinna jeszcze leżeć w łóżku.
-Miałaś leżeć.-powiedziałem na przywitanie, a Hannah upuściła miskę z musli na ziemię.
-Nie strasz mnie tak! Przez ciebie straciłam śniadanie.
-Miałaś nie chodzić po domu.-zaznaczyłem
-Głodna byłam.-odparła i chciała sięgnąć kolejną miskę, ale tylko syknęła z bólu, kiedy wyciągnęła wyżej rękę.
-Właśnie dlatego masz odpoczywać. Zrobię ci to śniadanie, siadaj.-zająłem się robieniem jedzenia i wtedy coś sobie przypomniałem.-Hannah, gdzie jest Happy?-zapytałem mierząc ją wzrokiem
-Ja...Nie wiem.-wzruszyła ramionami
-Jasne. Przecież miał cię pilnować.
-Widocznie coś mu wypadło...-ciągnęła swoją historyjkę i dodała pod nosem-na przykład klucz do magazynu
-Co?-spojrzałem na kłamczuchę
-Nic, nic
-Zamknęłaś go w magazynku?!-oburzyłem się
-Nie chciał mnie wypuścić do kuchni!-broniła się
-Od tego jest!
*Perspektywa Hanny*
Tony poszedł wypuścić Happy'ego, a ja wreszcie mogłam wyjść na taras. Chłodny powiew wiatru poprawił mi humor. Wpatrywałam się w morze, jak zwykle. Co prawda od kiedy tylko wstałam kręciło mi się w głowie, ale się tym nie przejmowałam. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zerwałam się żeby otworzyć. Za drzwiami zastałam Natashę, zaprosiłam ją do środka i zaparzyłam świeżą kawę. Po kilku minutach Tony wraz ze swoim przyjacielem zeszli na dół, ale Happy pojechał do domu, bo podobno "nie ma na mnie siły". Tony wszedł do kuchni i zauważył porannego gościa.
-Coś się stało Nat, że przyjechałaś z samego rana?-zapytał i spojrzał na mnie, jak siedzę z kubkiem kawy przy stole.
-Przyjechałam w odwiedziny.-odpowiedziała z uśmiechem rudowłosa
-Tobie o ile mi wiadomo nie można pić kawy.-zwrócił się do mnie i zabrał mi z rąk ukochany napój
-Ale...-zaczęłam, ale on tylko zmroził mnie wzrokiem, więc zrezygnowałam z dalszej dyskusji.
Prawie do samego obiadu siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o różnych głupotach. W pewnym momencie usłyszeliśmy odgłos wybuchu w warsztacie. Zbiegłam szybko na dół, a Tony z Nat za mną. Nie powinnam się tak zrywać, ale dobrze wiedziałam, co to było. Mój eksperyment z nową formułą Extremis. Wszystko na nic!
-Nie! Było tak blisko!-przeglądałam wściekła notatki, które ostatnio robiłam
-Spokojnie na pewno za którymś razem się uda-powiedział Tony przyglądając się zniszczeniom
-Ale miało udać się teraz!-zrzędziłam-Bez Bruce'a nic innego nie wymyślę...-dodałam i opadłam na najbliższe krzesło opierając się łokciami o biurko
-Dobrze, że to była tylko roślinka.-wtrąciła Natasha
-W sumie racja.-westchnęłam cały czas przeglądając notatki-Ale wszystko było idealnie wymierzone, nie rozumiem.
-Nie przejmuj się Hannah, masz dużo czasu na kolejne próby.-zapewnił i usiadł obok mnie
-Ale tak nie wiele brakowało.-powiedziałam zgniatając jedną z kartek.-Jestem na siebie zła.
-Nie przesadzaj. Zaraz będzie pizza, idziesz?-zaproponował
-Nie...Zostanę i postaram się coś wykombinować.-powiedziałam
-Dobrze, ale nie za długo.-powiedział i ucałował w czoło-I tak dawno powinienem wygnać cię do łóżka.
-Oj tam, bez przesady.-uśmiechnęłam się lekko.
Tony z Natashą zniknęli na górze, a ja zostałam z moimi pomysłami. Przeglądałam setny raz notatki i głowa mnie już tego bolała. Nic się nie zgadzało, wszystko było dobrze, a jednak nie wyszło. Zaczęłam podejrzewać, że może Stark coś zepsuł żebym się dalej nie angażowała, ale to nie do końca miałoby sens skoro pozwolił mi pracować. Siedziałam z nosem w notatkach i obliczeniach, obraz mi się już rozmazywał ze zmęczenia. Oparłam głowę na łokciu i oglądałam kolejną symulację przygotowaną przez JARVIS'a.
-Wiesz, która jest godzina?-usłyszałam za sobą głos Tony'ego
-Nie do końca.-odparłam i spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 23:42-Już tak późno?!-zerwałam się z krzesła-Dobra ja już idę spać.-powiedziałam i szybko poszłam w stronę wyjścia.
-Nie śpiesz się tak przecież zdążysz-uśmiechnął się geniusz
-Wiem, ale miałam długo nie przesiadywać.-odparłam i w ostatniej chwili złapałam się krzesła, bo miałam mroczki przed oczami.
-Wszystko w porządku?-zapytał Tony, kiedy pomógł mi stanąć na nogi
-Tak...Zakręciło mi się w głowie. To nic takiego.-zapewniłam i dowód tego chciałam się uśmiechnąć, ale nawet nie miałam siły.
-Właśnie widzę. Powinienem ci kazać leżeć w łóżku.-powiedział i mimo moich protestów zaniósł mnie do pokoju.
Nic mi nie było, ale ,jak to już jest wśród Starków, oboje jesteśmy uparci i nic naszego zdania na siłę nie zmieni. Dlatego Tony przesiedział całą noc w moim pokoju. Nie rozumiem czemu się tak przejmuje, przecież nie umieram. Jutro jeszcze miałam mieć gościa, więc musiałam być na siłach. Fury ma przyjechać przedstawić raport z mojej misji, może wtedy się dowiem czemu Tony jest taki przewrażliwiony.
CZYTASZ
𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)
FanfictionOstatnia część trylogii "Zagubiona". Hannah wraca do domu po długim czasie. Co tam zastanie? Czy będzie tą samą Hanną jaką poznaliśmy w poprzednich częściach? Co zmieniło się w jej sposobie myślenia? Mam nadzieję, że ta ostatnia część będzie wisien...