Rozdział 20

2.1K 160 6
                                    

Rano w mojej sali wrzała dyskusja na temat wydarzeń ostatniej nocy. Najgorsze jest to, że monitoring w tym czasie nie działał i nikogo nie było wtedy na oddziale. Ja nie potrafiłam dopasować tej postaci do kogoś kogo znałam, co doprowadzało mnie do okropnych nerwów, co z kolei skutkowało tym, że czułam się coraz gorzej. Tego dnia odwiedziła mnie pierwsza tura przyjaciół. Rano przyszła Natasha z Bruce'm , po południu przyszedł Clint z Laurą. Cieszyłam się, że mogłam zająć czymś myśli. W czasie, gdy miałam gości Stark musiał zajmować się firmą, bo od niedawna Pepper całkowicie przestała mu pomagać, dlatego on musiał to robić.

 Wieczór niestety musiałam spędzić samotnie. Czytałam książki od Nat, ale czułam dziwny niepokój. Nerwowo spoglądałam w stronę drzwi i pobliskiego okna. Na korytarzach panowała ciemność, którą rozpraszała mała lampka na końcu korytarza. Zauważyłam jakiś ruch, natychmiast wstrzymałam oddech wypatrując kogoś kto tutaj zmierzał. Serce biło mi o wiele szybciej. Po chwili w drzwiach stanął Loki. Głośno odetchnęłam rozluźniając się.

-Przestraszyłem cię?-zapytał robiąc zmartwioną minę.

-Trochę tak-odpowiedziałam

-Przepraszam, nie chciałem.-uśmiechnął się do mnie-Przyniosłem ci to o, co prosiłaś.-powiedział wręczając mi mojego notebooka.

-Świetnie, dziękuję.-wzięłam sprzęt i go włączyłam

-do czego ci potrzebny?-dopytał

-On stał w salonie, kiedy ten ktoś się do mnie włamał i mam nadzieję, że był włączony. To wtedy mogę sprawdzić czy kamerka go złapała. - tłumaczyłam mu przeglądając zapisane nagrania.

-I wtedy będziesz wiedziała kto to?

-Przynajmniej taką mam nadzieję.

-A jak się czujesz? - zapytał przyglądając się temu co robiłam

-Nie najlepiej, cały czas jestem słaba i niedobrze mi... Ale dają mi leki to mnie tak nie boli.

-To dobrze... I co z tym nagraniem? - zapytał zniecierpliwiony

-Coś jest, ale prawie nic nie widać. Muszę to jakoś wydobyć. Ale potrzebuje programu do obróbki zdjęć, a tutaj go nie mam - powiedziałam załamana

-Nie przejmuj się, coś na pewno wymyślisz.

-No nie wiem...

-Jesteś najmądrzejsza osobą jaką znam. Nie wierzę w to że nic nie wymyślisz.

-Nie przesadzaj, znam ludzi lepszych ode mnie.

-Ale nie są tobą. - dodał po chwili.

-Naprawdę przesadzasz... Tony pewnie niedługo wróci. - powiedziałam zawiedziona

-Będę musiał wtedy pójść, niestety... On w ogóle kiedyś mi zaufa?

-Nie wiem, ale słyszałam jak twierdzi, że to, co się teraz stało jest przez ciebie

-Co?! Skąd w ogóle taki pomysł?!

-On szuka winnego, i uważa, że ty kogoś na mnie nasłałeś...

-Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. - zapewnił mnie

-Ja to wiem, ale Tony myśli inaczej. Boję się, że zawsze będzie cię miał za swojego wroga.

-Nie musi przecież się ze mną przyjaźnić, chce żeby tylko nie patrzył na mnie wzrokiem mordercy, kiedy z tobą rozmawiam.

-On patrzy tak prawie na każdego Loki, nie jesteś wyjątkiem.

-Ale i tak nie jest to miłe.

-To może mu to powiedz.

-Ja mam z nim rozmawiać?

-Może jak ty wyjdziesz z inicjatywą to inaczej na ciebie spojrzy

-Ostatnim razem jak "wyszedłem z inicjatywą" to zwołał Avengers'ów żeby mnie aresztowali. - powiedział z sarkazmem zaznaczając cudzysłów manualny w swojej wypowiedzi

-Spróbuj chociaż. - powiedziałam ale nie odpowiedział, zawiesił wzrok w jakimś punkcie i milczał. - Proszę dla mnie. - dodałam robiąc słodką minę.

-A podobno to ja umiałem mistrzowsko manipulować ludźmi, ale jak widzę uczeń przerósł mistrza... - Uśmiechnęłam się szeroko patrząc z nadzieję na niego - Pogadam z nim przy najbliższej okazji.

Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut i wtedy w ciemności dostrzegłam sylwetkę mojego obserwatora. Stał na tyle daleko, że w cieniu nie mogłam go poznać. Kontynuowałam rozmowę z Lokim.

-On tam jest- szepnęłam do bruneta obok mnie, a ten spojrzał na mnie z niedowierzaniem - Jest tam na korytarzu- sprecyzowałam i w moich oczach poczułam kropelki łez.

Loki bez zastanowienia gwałtownie wstał z miejsca i pobiegł w stronę uciekającego chłopaka. Słyszałam jeszcze przez dłuższą chwilę jak biegną korytarzem a potem tylko trzaskające drzwi i cisza... Cisza za którą przerwał Stark wchodzący zmieszany do sali.

-Czemu Loki biega za kimś po korytarzach? - zapytał i spojrzał na mnie, po moich policzkach znowu spływały łzy - Co się stało?

-On.. On tu był. Znowu - wykrztusiłam z siebie - Loki go gonił.-w tym momencie do sali wpadła Natasha przynosząc mi ubrania o które prosiłam.

-Nat zostań z nią i nie wychodź dopóki nie wrócę! - powiedział Stark i pobiegł w tym samym kierunku, co mój przyjaciel.

-Hannah, co się dzieje? - zapytała zdezorientowana

-On tu był. Obserwował mnie i Loki go goni, a teraz Tony też. - powiedziałam chowając zapłakaną twarz w dłoniach.

Natasha dosiadła się na moje łóżko i przytuliła do sobie. Wtedy czułam się bezpiecznie. Miałam nadzieję, że to będzie koniec tego koszmaru.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz