Od godziny Bad Touch Trio próbowało odnaleźć Ivana i Felicje- jednak poszukiwania nie przyniosły planowanego efektu. Chyba z trzy razy obeszli ogród szkolny, ale nigdzie ich nie widzieli. Ślad po nich przepadł.
- To bez sensu. - Powiedział w końcu Francis siadając na jednej z ławek.- Nie ma ich tu.
- To niby gdzie są?!- Gilbert chodził tam i z powrotem, cały zdenerwowany, że nie odnalazł poszukiwanej parki.- Ivana bym nie przegapił!
- Może siedzą w oranżerii.- Mruknął od niechcenia Antonio zajmując miejsce obok Francisa. On również był już wykończony tymi poszukiwaniami.
Gilbert zatrzymał się i spojrzał na swojego przyjaciela, pojmując nagle jego wypowiedź.
- Antonio, ty to potrafisz mieć genialne pomysły!- Chwycił przyjaciół za ręce i pociągnął w stronę oranżerii, mając nadzieje, że to właśnie tam ukryli się poszukiwani.
Oranżeria była jednym z budynków uczelni, do którego uczniowie rzadko zaglądali. Przeważnie wewnątrz było parno, a gdy słońce przygrzało latem, nagrzewało szklany budynek i nie dało się tutaj wysiedzieć. Dlatego też w oranżerii przeważnie nikogo nie było- czasami zajęcia tutaj mieli uczniowie z rozszerzonej biologi. Choć oni również nie chętnie tutaj przychodzili.
-Cicho, chyba słyszę Felicje.- Gilbert uciszył przyjaciół, którzy przemieszczając się między roślinami robili o wiele za dużo szumu.
W trójkę ukryli się za wielkim krzakiem róży- gdzie byli nie widoczni ze ścieki.
- Nigdy nie byłam.- Felicja siedziała na skraju fontanny ze skrzyżowanymi nogami. Na przeciwko niej siedział zadowolony Rosjanin, z wyciągniętymi przed siebie nogami.- Musiałabym mieć wize.
Bawiła się dużym słonecznikiem, którego najpewniej dostała od Rosjanina.
- No tak.- Uśmiechnął się, nachylając ku dziewczynie. Na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec, gdy delikatnie pochwycił dłoń polki.
Gilbert odwrócił się do swoich przyjaciół ze zdziwioną miną i nienawiścią w oczach.
- Czy wy to widzicie?!- Wyszeptał albinos, próbując narobić jak najmniej hałasu.
- Tak, ale nie dowierzam.- Francis przyglądał się Felicji, zastanawiając się jakiej sztuczki użyć by wygrać zakład.
- Pamiątka rodzinna.- Felicja zaśmiała się nieśmiało, ale nie zabrała ręki.- Dostałam od ojca.
- Jak ci się podoba we Francji?-Chłopak w końcu zmienił temat, pozwalając Polce wrócić dłonią na swoje terytorium.
-Nienawidzę tego kraju.- Przyznała Felicja, lekko się uśmiechając.- Przepraszam, ale to kompletnie nie mój świat. Gdyby nie Ela i mój brat to pewnie nie przyjechałaby tutaj.
-Bezczelna.- Francis oburzył się, słysząc jaki stosunek ma dziewczyna do jego ojczyzny.- Francja to przecież najlepszy kraj.
-Wolę Hiszpanie.- Wtrącił się Tosiek.
-Cicho!- Gilbert spiorunował ich wzrokiem, nakazując tym samym milczenie.
- Miałam jechać do Nowego Yorku, ale nie chciałam być tak daleko od rodziny.- Wyznała w końcu Polka.
Chodź ta dwójka znała się zaledwie dzień, widać było, że w swoim towarzystwie się czują swobodnie.
- Czemu nie zostałaś w Polsce?- Zapytał zaciekawiony Rosjanin.
-Mój ojciec chciał bym poszła do tej szkoły.- Rozejrzała się po oranżerii jakby czuła, że ktoś na nią patrzy. Po chwili jednak dokończyła.- Wiesz, mój brat tu chodzi i rodzice uznali, że jeśli jemu się tu podoba to mi też powinno.
CZYTASZ
Hetalia Academy
FanfictionKolejne moje podejście do tej historii. Felicja Łukasiewicz zaczyna naukę w Hetalia Academy. Już w pierwszy dzień szkoły zwraca uwagę Bad Touch Trio.