•2•

938 71 18
                                    

Od godziny Bad Touch Trio próbowało odnaleźć Ivana i Felicje- jednak poszukiwania nie przyniosły planowanego efektu. Chyba z trzy razy obeszli ogród szkolny, ale nigdzie ich nie widzieli. Ślad po nich przepadł.

- To bez sensu. - Powiedział w końcu Francis siadając na jednej z ławek.- Nie ma ich tu.

- To niby gdzie są?!- Gilbert chodził tam i z powrotem, cały zdenerwowany, że nie odnalazł poszukiwanej parki.- Ivana bym nie przegapił!

- Może siedzą w oranżerii.- Mruknął od niechcenia Antonio zajmując miejsce obok Francisa. On również był już wykończony tymi poszukiwaniami.

Gilbert zatrzymał się i spojrzał na swojego przyjaciela, pojmując nagle jego wypowiedź.

- Antonio, ty to potrafisz mieć genialne pomysły!- Chwycił przyjaciół za ręce i pociągnął w stronę oranżerii, mając nadzieje, że to właśnie tam ukryli się poszukiwani.

Oranżeria była jednym z budynków uczelni, do którego uczniowie rzadko zaglądali. Przeważnie wewnątrz było parno, a gdy słońce przygrzało latem, nagrzewało szklany budynek i nie dało się tutaj wysiedzieć. Dlatego też w oranżerii przeważnie nikogo nie było- czasami zajęcia tutaj mieli uczniowie z rozszerzonej biologi. Choć oni również nie chętnie tutaj przychodzili.

-Cicho, chyba słyszę Felicje.- Gilbert uciszył przyjaciół, którzy przemieszczając się między roślinami robili o wiele za dużo szumu.

W trójkę ukryli się za wielkim krzakiem róży- gdzie byli nie widoczni ze ścieki.

- Nigdy nie byłam.- Felicja siedziała na skraju fontanny ze skrzyżowanymi nogami. Na przeciwko niej siedział zadowolony Rosjanin, z wyciągniętymi przed siebie nogami.- Musiałabym mieć wize.

Bawiła się dużym słonecznikiem, którego najpewniej dostała od Rosjanina.

- No tak.- Uśmiechnął się, nachylając ku dziewczynie. Na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec, gdy delikatnie pochwycił dłoń polki.

Gilbert odwrócił się do swoich przyjaciół ze zdziwioną miną i nienawiścią w oczach.

- Czy wy to widzicie?!- Wyszeptał albinos, próbując narobić jak najmniej hałasu.

- Tak, ale nie dowierzam.- Francis przyglądał się Felicji, zastanawiając się jakiej sztuczki użyć by wygrać zakład.

- Pamiątka rodzinna.- Felicja zaśmiała się nieśmiało, ale nie zabrała ręki.- Dostałam od ojca.

- Jak ci się podoba we Francji?-Chłopak w końcu zmienił temat, pozwalając Polce wrócić dłonią na swoje terytorium.

-Nienawidzę tego kraju.- Przyznała Felicja, lekko się uśmiechając.- Przepraszam, ale to kompletnie nie mój świat. Gdyby nie Ela i mój brat to pewnie nie przyjechałaby tutaj.

-Bezczelna.- Francis oburzył się, słysząc jaki stosunek ma dziewczyna do jego ojczyzny.- Francja to przecież najlepszy kraj.

-Wolę Hiszpanie.- Wtrącił się Tosiek.

-Cicho!- Gilbert spiorunował ich wzrokiem, nakazując tym samym milczenie.

- Miałam jechać do Nowego Yorku, ale nie chciałam być tak daleko od rodziny.- Wyznała w końcu Polka.

Chodź ta dwójka znała się zaledwie dzień, widać było, że w swoim towarzystwie się czują swobodnie.

- Czemu nie zostałaś w Polsce?- Zapytał zaciekawiony Rosjanin.

-Mój ojciec chciał bym poszła do tej szkoły.- Rozejrzała się po oranżerii jakby czuła, że ktoś na nią patrzy. Po chwili jednak dokończyła.- Wiesz, mój brat tu chodzi i rodzice uznali, że jeśli jemu się tu podoba to mi też powinno.

Hetalia AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz