Rozdział VI

88 7 16
                                    

Gianluca

Obudziło mnie pukanie do drzwi, a ja irracjonalnie pomyślałem, że to może Giovanna. Niestety, w progu zobaczyłem Piera. 

- O co chodzi? - zapytałem ziewając, przy czym spojrzałem na zegarek. Za dziesięć siódma. - I kto tam na dole rozmawia? Moi rodzice już wstali? - to była myśl aż niemożliwa. Przecież oni zawsze budzili się około ósmej. Ja też - rzuciłem przyjacielowi lekko zirytowane spojrzenie. 

- Ja już jadę do domu - poinformował mnie okularnik, czym natychmiastowo mnie rozbudził. - Nie, wszyscy poza Ernesto śpią - dodał.

- Jak to jedziesz? Już? - pominąłem fakt, że Erny raczej sam do siebie o szóstej rano nie gada. 

- Taak - odpowiedział chłopak, drapiąc się po karku, po czym się odwrócił i ruszył korytarzem. 

- Ej, czekaj! Odprowadzę cię! - zawołałem i już wkładałem na siebie spodnie od dresu. 

- Nie trzeba, poradzę sobie - dwudziestoczterolatek zaśmiał się nerwowo, ciągnąc za sobą walizkę. Coś mi tu nie pasowało. 

Zeszedłem po schodach i wtedy dobiegł mnie piskliwy głos. 

- Gianni, obudziłeś się! - krzyknęła Alessa.

Nie, kurwa. Zamierzałem przespać całe swoje dalsze życie. 

To byłoby ciekawe zajęcie. Muszę kiedyś tego spróbować. Jest tyle sposobów by do tego doszło. Mogę się powiesić, podciąć sobie żyły czy wziąć za dużo leków... 

Gianluca, nie zachowuj się jak te wszystkie chore psychicznie nastolatki. 

Rzuciłem spojrzenie na sofę w salonie. Znajdowali się na niej Igna i Alessandra trzymający się za ręce. 

I wszystko jasne. 

Spojrzałem na Barone tak ironicznie, jak tylko mogłem, po czym dyskretnie pokazałem mu, by poszedł za mną do kuchni. 

Przycisnąłem Piera do ściany, po czym zagrodziłem mu drogę własnym, malutkim, ciałem. 

- Nie myśl, że tak łatwo uciekniesz przeznaczeniu - szepnąłem złowrogo, przybliżając swoją twarz do twarzy bruneta. - Oni i tak kiedyś będą razem i wtedy... 

- A co tu się odpierdala? - zapytał czyiś głos. 

Spojrzeliśmy obaj w stronę, z którego dochodził. W progu pomieszczenia stał jednocześnie zaskoczony jak i rozgniewany Ignazio. 

Boże, zabierz mnie stąd. 


L'amore si muove || boschetto x barone || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz