16. Przepraszam, mamo

387 21 2
                                    

Tsunade w zamyśleniu obserwowała prosektorium i w pamięci liczyła straty poniesione przez niespodziewaną wizytę mordercy widmo, który chyba powoli zaczynał tracić grunt pod nogami. Pani komendant nie sugerowała się tylko i wyłącznie tym, że poszukiwany zaczynał wchodzić na ich teren, uprzednio upewniając się, jakie zyski takie spotkanie będzie w stanie mu przynieść, ale również tym, iż sama mafia — bo doskonale zdawała sobie sprawę, że to właśnie Akatsuki maczało palce w pierwszych morderstwach — powoli nie była w stanie kontrolować swojej marionetki. Wracając jednak do sedna sprawy, mimo że morderca nie zabrał nic poza sercem ofiary, ekipa nadal przeczesywała pomieszczenie i zabezpieczała każde możliwe ślady, której w jej mniemaniu okazywały się bezsensowne. Stan zwłok, pomimo utraty narządu, które Sai chciał na nowo wszyć w ciało i oddać domu pogrzebowemu do przechowania do czasu ceremonii pożegnalnej, były w nienaruszonym stanie. Komendant wydawała się być trochę nieobecna przy tym wszystkim i jakoś niespecjalnie wyglądała na przejętą. Możliwe, iż głowę zaprzątały jej zupełnie inne myśli.

— Jesteś pewna, że Sai z tego wyjdzie? — zapytał Sasuke, który już od ponad pół godziny przebywał na miejscu wraz z Sakurą, w skupieniu rozmawiającą z jednym z patologów. Jak tylko otrzymali wezwanie od samej komendant, w mgnieniu oka przyjechali do prosektorium.

— Tak — odparła lakonicznie. — W zawodzie jednak na niewiele się już zda.

Komisarz pokręcił niemrawo głową. Myśl, że prawa ręka Saia została odcięta i zabrana sprawiała, że Sasuke miał dreszcze na całym ciele. Jeszcze bardziej pragnął dopaść tego szaleńczego psychopatę nim komukolwiek stanie się coś naprawdę złego.

Z opowiadań Tsunade dowiedzieli się, że patolog już od dwóch godzin przebywał na ostrym dyżurze w szpitalu i życie zawdzięczał tylko swojemu asystentowi, który na szczęście należał do nocnych marków i postanowił przybyć do prosektorium, aby podejrzeć swojego mistrza przy pracy, który deklarował, że będzie na miejscu przez całą noc. Chłopaka jednak zaniepokoiła ciemność w miejscu pracy i otwarte małe okno w piwnicy. Idąc dalej tropem zmartwienia, przeraziła go grająca symfonia Mozarta, która co jakiś czas przycinała się i odtwarzała na nowo z dzikim trzaskiem. Nie spodziewał się zatem znaleźć patologa na podłodze w kroplach krwi z owiniętą w brudne prześcieradło ręką, której nie miał. Dodatkowo z lewej dłoni mały palec został podcięty do połowy i zwisał na mięsie niczym mała sprężynka. Sai był blady i majaczył. Asystent natychmiast wezwał pogotowie i policję.

— Powiedział coś jeszcze? — kontynuował Sasuke wątek o patologu, który rzekomo cierpliwie oczekiwał przyjazdu samej Tsunade, by opowiedzieć jej o zdarzeniu. Sai był niemalże przekonany, że byłby w stanie sporządzić rysopis mężczyzny, ale nie potrafił podać żadnych szczegółów. Wtedy wspomniał coś o głosie mordercy i to jeszcze bardziej zaniepokoiło komendant. Obiecała mu jednak, że jak tylko dojdzie do siebie, na pewno się tym zajmą, a póki co miał wracać do zdrowia.

Tsunade pokiwała przecząco głową.

— Dlaczego go nie zabił?

— Wyrzuty sumienia? Nagłe olśnienie? Rozdwojenie jaźni? — rzucała przykładami komendant, nie spuszczając z oczu przykrytego ciała Nami. — Wszystko wychodzi na to, że naszemu mordercy widmo puszczają nerwy.

Sasuke powstrzymał się od śmiechu. Rzadko się zdarzało, żeby mordercy zostawiali świadków wedle własnej woli, rzadko kiedy również słyszano o przypadkach puszczenia ów świadków wolno. Z reguły to nigdy nie kończyło się dobrze. Możliwą opcją było, iż to wcale nie był ich poszukiwany, jednakże prawie odcięty mały palec nie mógł być przypadkiem. Czyżby coś im umknęło? A może faktycznie morderca czuł, że wali mu się sufit na głowę i starał się ze wszystkich możliwych sił zaskakiwać policjantów coraz bardziej, by w końcu wpaść? Wielu zabijaków miało plan, by być zauważonym i często mylili organy śledcze po to, by później podać im tropy jak na tacy i dać się złapać. Czy tak mogło być w przypadku właśnie tego mężczyzny? Wszystko wskazywało na to, że powoli tracił rezon i popełniał błędy, które mogły w końcu zakończyć to jakże trudne śledztwo, jak zwykle zbyt bardzo powiązane z rodziną mafijną. Możliwe jednak, że był to po prostu ślepy strzał.

Perfidia SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz