10. Nie chcę już dłużej uciekać

605 31 17
                                    


Przyglądała mu się z zaciekawieniem, gdy delikatnie opuszkami palców dotykał zabliźnionej rany na prawym przedramieniu. Nie mogła ujrzeć jego twarzy, ale była pewna, że coś w oczach mogłoby zdradzić jej wspomnienia z tego wydarzenia, o którym nie chciał powiedzieć. Nie mogła zaakceptować myśli, że Sasuke był jednym z Akatsuki, to w jakiś dziwny sposób do niego nie pasowało. Nie zgadzało się z tym, co robił w przeszłości i jaki był. Mimo wielu agresywnych i brutalnych działań, jakie miała okazję ujrzeć, nigdy nie przypisałaby go do kategorii kryminalnej. Nie w takiej odsłonie.

Wrócił z łazienki blady i milczący. Bez entuzjazmu zjadł jajecznicę, dziękując za posiłek i udając się na taras. Tam usiadł na murku i wpatrywał się w przedramię, pogrążony w swoich myślach. Nie spuszczała z niego oczu, gotowa stwierdzić, że stało się coś złego i wprowadziło to partnera w kiepski nastrój. Instynkt podpowiadał, by nie zagłębiała się w to dalej, skoro nie chciał mówić, ale troska o przyjaciela była silniejsza.

Skończywszy zmywać naczynia, ruszyła na taras pewna siebie, choć nieco zalękniona tym, co mogłoby się wydarzyć. Nie wiedziała, jak daleko może się posunąć, reakcje Sasuke często były nie do przewidzenia.

— Wszystko w porządku? — Przekroczyła próg po cichu, a samo pytanie jakby ledwo wypłynęło z jej ust, było niemal niesłyszalne. Uchiha jednak pokręcił przecząco głową, dając wyraźną odpowiedź, a ona przywarła do ziemi pełna obaw. — Coś się stało?

— Tak — wychrypiał i spojrzał na nią przez ramię. Płakał. Słone łzy ciekły ciurkiem po zmęczonej twarzy mężczyzny, znacząc rozmaite szlaki, które kończyły się na brodzie i skapywały na ziemię lub spodnie i dłonie. Trząsł się z zimna lub rozpaczy. — Jestem... czy jestem złym człowiekiem?

Sakura zamrugała kilkukrotnie tak oszołomiona, że nie mogła wydusić z siebie słowa przez kolejne, wolno płynące, dwie minuty, które dla Sasuke były wiecznością. Zażenowany odwrócił wzrok i ponownie wpatrywał się w bliznę, zaśmiewając się raz po raz i chlipiąc. Ktoś z boku mógłby stwierdzić, że tracił zmysły, ale Uchiha pękał od nadmiaru emocji, nie potrafił już zapanować nad tym, co w środku przegrzewało jego serce i sumienie. Zastanawiał się, jak mógłby uciec przed odpowiedzialnością, ale wtedy przed oczami pojawiał się obraz Hiro i wrzała w nim nieokiełznana wściekłość. Architekt był słaby, ale on nie mógł taki być.

Musiał być silny.

Przystanęła trochę bliżej, kalkulując w głowie wszystkie za i przeciw. Nie potrafiła odpowiedzieć, choć serce krzyczało przepełnione uczuciem do niego, nie mogła jednak dać mu odpowiedzi za szybko, nie była nawet pewna, czy on jakiejkolwiek oczekiwał.

Położyła drobną dłoń na ramieniu, ale Sasuke wciąż płakał i wpatrywał się w bliznę, gładząc ją palcami. Próbowała coś do niego powiedzieć, jednakże widząc go w takiej rozsypce bała się, że pod jakimkolwiek słowem, mężczyzna po prostu popęka jak szkło i nie będzie już w stanie tego odwrócić, nie będzie czego zbierać.

Drżał, łzy spływały po policzkach, które już trochę zarosły. Poczuł się jak wtedy, gdy odwiedzał Itachiego w więzieniu. Ponownie bezradny, wściekły i wykorzystany. Tsunade wymagała od niego czegoś naprawdę trudnego, wiedział, że nie podoła temu drugi raz. Zabił już raz z polecenia ojca, a koszmary nie opuściły go do dzisiaj. Jak mógłby po tym wszystkim spojrzeć w swoje odbicie w lustrze? Wątpił, by mógł wtedy nazywać siebie człowiekiem, skoro w rękach policji był tylko zwykłą marionetką. Narażał się, cierpiał, ale przecież wszystko to w imię czegoś wyższego. Ostatnio zaczynał szczerze w to wątpić, załamany psychicznie nie potrafił znaleźć logicznych aspektów tego zadania.

Słuchał jej poleceń, zaleceń, ale ostatecznie był zmęczony. Przerwał krótkim kaszlem wywód pani komendant i spuścił wzrok na bliznę, która wzbudzała w nim wciąż zbyt wiele żywych emocji.

Perfidia SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz