4

3.5K 138 10
                                    

Postanowiłam poczekać, aż przyjedzie książę, który ma być kandydatem na mojego męża. I w ostateczności zgodzić się na ten ślub. Ale jeżeli ten kolo okaże się być kimś yght... to ucieknę.

Jakby się tak bardziej nad tym wszystkim zastanowić, to moja matka tak się dziwnie zachowuje. Od śmierci mojego taty jest jakaś inna.

Dzisiaj chciała się ze mną widzieć. Na naszym "spotkaniu" oznajmiła mi, że mości książę William przyjedzie jutro. Kazała udać mi się na przymiarkę moich nowych sukni.

Szczerze powiedziawszy nie lubiłam tego tak bardzo. Byłam zdania, że przecież suknie są już przestarzałe. Nie mogłam nic na to poradzić....

Nazajutrz przyjechał książę. Ja jako wychowana dama i przyszła żona musiałam się z nim przywitać. Siedziałam na ławce przed pałacem, czekając na swojego księcia.

Kiedy przyjechał pobiegłam go przywitać.

– Moje uszanowanie księżniczko – powiedział książę William.

 – Po prostu Lea – odparłam, trochę obojętnym tonem.

Zaprowadziłam księcia i jego rodzinę (nie zapominajmy o tym, że nie przyjechał sam) do pałacu.

Zaprowadziłam ich do jadalni, gdzie miała odbyć się kolacja.

 – No, no Lea...  – powiedział mój brat, który siedział już przy stole.

 – Nie pomagasz mi – wycedziłam przez zęby.

Po zjedzeniu kolacji powiedziałam, że jestem zmęczona.

Pobiegłam szybko do swojego pokoju. Przebrałam się w spodnie, ale założyłam na nie spódnicę, długą do ziemi, tą samą którą miałam dzisiaj założoną. Dzisiaj postawiłam na koszule i spódnicę. Przebrałam też buty. Wzięłam ze swojej szafy moją, skórzana torbę. Spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak ubrania.

Tego wieczora chciałam uciec, ale zdarzyło się coś, co pokrzyżowało mi plany.

Zbuntowana księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz