Obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez okno do pokoju. Chciałam wstać, ale uniemożliwiła mi to czyjaś ręka. Obróciłam się na drugą stronę i zobaczyłam śpiącego blondyna. Powoli zdjęłam jego rękę z mojego ciała i wstałam. Wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki do kuchni Blaise'a.
- Ale tu jest syf. - skomentowałam wygląd kuchni po wczorajszej imprezie.
- O matko! - krzyknęła Pansy, przez co o mało nie dostałam zawału.
- Musimy to posprzątać dziewczyny. - odparła Hermiona i zajęła się sprzątaniem porozbijanych naczyń.
- To ja z Mioną zajmiemy się kuchnią, a Ty Sam z Ginny pójdziecie ogarnąć salon. - zadecydowała Pansy i ruszyła do sprzątania.
- Chodź Ginny. - ruszyłyśmy do salonu, lecz to co tam zobaczyłyśmy wprawiło nas w rozbawienie. Na kanapie spał Harry, którego przytulał Blaise. - Przepraszam Cię Ginny, ale ja nie mogę tu sprzątać.
- Ja chyba też. - wydukała dziewczyna. Z trudem doszłyśmy do kuchni tak, aby się nie zaśmiać. Pansy z Mioną poszły zobaczyć co nas tak rozbawiło i również wróciły całe czerwone ze śmiechu.
Na sprzątaniu spędziłyśmy ponad dwie godziny. Była już dwunasta, a nasi mężczyźni jeszcze nie wstali. Postanowiłam wrócić już do domu. Pożegnałam się z dziewczynami i teleportowałam się do domu. Wzięłam czyste ubrania i poszłam się umyć.
- Samantha zejdź do kuchni! - zawołała mama. Czym prędzej udałam się do pomieszczenia zapytać o co chodzi.
- Tak? - zapytałam rodzicielki, która gotowała obiad.
- Wychodzimy dzisiaj z tatą na kolację. Mam prośbę do Ciebie. Zaopiekujesz się bratem? Powinniśmy wrócić przed północą. - wyjaśniła mama. Od razu się zgodziłam. Przynajmniej mam wymówkę, aby nie iść na kolejną imprezę do Zabini'ego.
O osiemnastej moi rodzice opuścili dom. Zaprowadziłam Leo do jego zabawek, a sama zaczęłam czytać książkę. Po niecałych dziesięciu minutach do drzwi zadzwonił dzwonek. Pomyślałam, że to rodzice czegoś zapomnieli, więc poszłam otworzyć.
- Wiesz, że nie ładnie wychodzić bez pożegnania? - przed drzwiami zobaczyłam kolejno Blaise'a, Harry'ego, Malfoy'a, Pansy, Ginny i Hermionę.
- O nie, nie, nie. - powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi, lecz noga blondyna mi w tym przeszkodziła.
- Nie wpuścisz nas do środka? - zapytał czarnoskóry z uniesioną brwią do góry.
- Muszę pilnować brata. - próbowałam się tłumaczyć, lecz na marne.
- Samantha to tylko spotkanie towarzyskie. - wytłumaczył Harry i podreptał do salonu gdzie mały Leo bawił się zabawkami.
- Już widzę jak to spotkanie towarzyskie się skończy. - zaśmiałam się i zaprowadziłam resztę znajomych do salonu.
**************************************
To koniec na dziś! Bardzo, ale to bardzo wam dziękuję za udział w tym oto maratonie. :))) <3
Do następnego! :)))
CZYTASZ
When I die honey. II [ D.M ]
FanficJest to kontynuacja książki " I love and hate. II Draco Malfoy". Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zapraszam do czytania! Wszelkie podobieństwa do innych książek są przypadkowe. #81- wojna #4 - die 😍