POV NICOLE
Gdy rano otworzyłam oczy, powoli przeciągnęłam się na drugi koniec łóżka, gdy ujrzałam Chris'a siedzącego w rogu siedzącego na krześle z założonymi rękami.
-Co robisz w moim pokoju?-zapytałam troszczkę nie miłym tonem.
-Musimy porozmawiać.-odparł lekko wzdychając.
-Coś się stało?-zapytałam tym razem poważnym tonem po czym przeszłam do pozycji siedzącej.
-Nicole...Wiem że to wszystko jest dla ciebie trudne ale m...-zaczął lecz mu przerwałam.
-Daruj sobie.-przerwałam bratu z gniewem w oczach po czym zerwałam się z łóżka i zaczęłam się przebierać.
-Nicole nie wyjdziesz dopóki nie porozmawiamy.-powiedział stanowczo Chris zagradzając mi drogę w przejściu.
-Nie. Mam. Ochoty. Rozmawiać.-wysyczałam powoli i wyraźnie bratu w twarz.-Nie obchodzi mnie to czy masz ochote czy nie!-chwycił mnie za łokieć i pchnął na łóżko lekko się unosząc.
-Dobrze.-zgodziłam się.-Byle szybko bo mam sprawy do załatwienia.
Chris z powrotem usiadł na krzesło w rogu pokoju i przejechał dłonią po włosach. Ja natomiast usiadłam wygodnie na łóżku i czekałam na kolejne nudne kazanie.
-Nicole wiem że jest ciężko.-zaczął a ja skierowałam twarz w stronę okna udając że jego słowa do mnie nie docierają.-Mi też jest ciężko...Zmarł nam tata. Musimy przez to przejść razem. Bez upijania się i mordowania nie winnych ludzi. Bez żadnych głupich prowokacji...
-Czy ty siebie słyszysz?!-gwałtwonie wstałam z łóżka krzycząc na brata. Ten ponownie zagrodził mi drogę w obawie że wyjdę.-Ojciec mnie nienawidział, Chris! W ostatnich sekundach swojego życia nazwał mnie potworem i powiedział że nie jestem jego córką! Mężczyzna, którego kochałam, zabił się przeze mnie! Seth mnie uderzył a ty go bronisz...Więc proszę cię, zejdź mi z drogi zanim stanie ci się krzywda.
Po tych słowach poczułam jak moje oczy zalały się żyłami a kły lekko się wysunęły. Chris oszołomiony powoli zrobił krok w lewo a ja z prędkością światła wyszłam z pokoju. W salonie wszyscy siedzieli w ciszy i przyglądali mi się. Bali się cokolwiek powiedzieć.... Nie chcę żeby tak było.
-Przepraszam was za wczoraj i za moje zachowanie.-powiedziałam zatrzymując się przy nich.-Ostatnio jest mi bardzo ciężko i potrzebuje kilku dni samotności...
-Rozumiemy.-odparła Susan po czym wstała i mnie mocno przytuliła.-Dzwoń do nas.
-Będę.-odparłam po czym chwyciłam za bluzę leżącą na komdzie i skierowałam się w stornę wyjścia. Nagle drzwi przede mną się otworzyły a do środka wszedł Seth z bukietem kwiatów.
-Nicole...-zaczął lecz ja go wyminęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Nie mam ochoty z nikim rozmawiać a zwłaszcza z Seth'em. Na dole schodów, poczułam zapach spalenizny i popiół. Biedna Alison...Wyglądała smacznie.
Wsiadłam do samochodu i wykręciłam numer Freya'i, przy czym ruszyłam spod warsztatu.
JA: Freya, jestem w drodze do twojego domu. Mogłabym u was zostać na kilka dni? Jeśli nie masz nic przeciwko oczywiście...
FREYA: Ee tak pewnie. Rebekah jest nadal pod moim zaklęciem więc krew się dzisiaj nie poleje.
JA: Dziękuję, już jestem w drodze. A znalazłaś coś?
CZYTASZ
Always and Forever||K.M- CZĘŚĆ 2
FanfictionNicole Kearney, nastoletni wilkołak szukający sensu życia. Po poznaniu wampira, Klausa Mikaelson, jej życie kompletnie się zmieniło. Jej najlepsza przyjaciółka, Madison, stała się wampirem. Madison zaginiona siostra bliźniaczka, Sarah, powróciła po...