Rozdział 19

1.5K 74 25
                                    

POV NICOLE

Gdy rano otworzyłam oczy, powoli przeciągnęłam się na drugi koniec łóżka, gdy ujrzałam Chris'a siedzącego w rogu siedzącego na krześle z założonymi rękami.

-Co robisz w moim pokoju?-zapytałam troszczkę nie miłym tonem.

-Musimy porozmawiać.-odparł lekko wzdychając.

-Coś się stało?-zapytałam tym razem poważnym tonem po czym przeszłam do pozycji siedzącej. 

-Nicole...Wiem że to wszystko jest dla ciebie trudne ale m...-zaczął lecz mu przerwałam.

-Daruj sobie.-przerwałam bratu z gniewem w oczach po czym zerwałam się z łóżka i zaczęłam się przebierać. 

-Nicole nie wyjdziesz dopóki nie porozmawiamy.-powiedział stanowczo Chris zagradzając mi drogę w przejściu.
-Nie. Mam. Ochoty. Rozmawiać.-wysyczałam powoli i wyraźnie bratu w twarz.

-Nie obchodzi mnie to czy masz ochote czy nie!-chwycił mnie za łokieć i pchnął na łóżko lekko się unosząc.

-Dobrze.-zgodziłam się.-Byle szybko bo mam sprawy do załatwienia.

Chris z powrotem usiadł na krzesło w rogu pokoju i przejechał dłonią po włosach. Ja natomiast usiadłam wygodnie na łóżku i czekałam na kolejne nudne kazanie.

-Nicole wiem że jest ciężko.-zaczął a ja skierowałam twarz w stronę okna udając że jego słowa do mnie nie docierają.-Mi też jest ciężko...Zmarł nam tata. Musimy przez to przejść razem. Bez upijania się i mordowania nie winnych ludzi. Bez żadnych głupich prowokacji...

-Czy ty siebie słyszysz?!-gwałtwonie wstałam z łóżka krzycząc na brata. Ten ponownie zagrodził mi drogę w obawie że wyjdę.-Ojciec mnie nienawidział, Chris! W ostatnich sekundach swojego życia nazwał mnie potworem i powiedział że nie jestem jego córką! Mężczyzna, którego kochałam, zabił się przeze mnie! Seth mnie uderzył a ty go bronisz...Więc proszę cię, zejdź mi z drogi zanim stanie ci się krzywda.

Po tych słowach poczułam jak moje oczy zalały się żyłami a kły lekko się wysunęły. Chris oszołomiony powoli zrobił krok w lewo a ja z prędkością światła wyszłam z pokoju. W salonie wszyscy siedzieli w ciszy i przyglądali mi się. Bali się cokolwiek powiedzieć.... Nie chcę żeby tak było.

-Przepraszam was za wczoraj i za moje zachowanie.-powiedziałam zatrzymując się przy nich.-Ostatnio jest mi bardzo ciężko i potrzebuje kilku dni samotności...

-Rozumiemy.-odparła Susan po czym wstała i mnie mocno przytuliła.-Dzwoń do nas.

-Będę.-odparłam po czym chwyciłam za bluzę leżącą na komdzie i skierowałam się w stornę wyjścia. Nagle drzwi przede mną się otworzyły a do środka wszedł Seth z bukietem kwiatów.

-Nicole...-zaczął lecz ja go wyminęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Nie mam ochoty z nikim rozmawiać a zwłaszcza z Seth'em. Na dole schodów, poczułam zapach spalenizny i popiół. Biedna Alison...Wyglądała smacznie.

Wsiadłam do samochodu i wykręciłam numer Freya'i, przy czym ruszyłam spod warsztatu.

JA: Freya, jestem w drodze do twojego domu. Mogłabym u was zostać na kilka dni? Jeśli nie masz nic przeciwko oczywiście...

FREYA: Ee tak pewnie. Rebekah jest nadal pod moim zaklęciem więc krew się dzisiaj nie poleje.

JA: Dziękuję, już jestem w drodze. A znalazłaś coś?

Always and Forever||K.M- CZĘŚĆ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz