Rozdział 6

2.1K 104 19
                                    

POV NICOLE

-Zabiłam człowieka.-wyrzuciła z siebie zapłakana brunetka.

Nastała cisza. Usiadłam powoli na przeciwko dziewczyny. Złapałam ją za rękę po czym zaczęłam swoją przemowę.

-Madison, pamiętasz gdy ci powiedziałam że wyzwoliłam klątwę?-zaczęłąm spokojnym i łagodnym tonem.- Nie oceniałaś mnie. Byłaś w lekkim szoku ale nadal byłaś przy mnie. Więc ja teraz też będę przy tobie. Nawet nie jestem w szoku, ponieważ obie wiedziałyśmy że do tego dojdzie. Jesteś wampirem i musisz to zaakceptować. A teraz powiedz mi jak to się stało.

-Od kilku dni się nie żywiłam. Po naszym spotkaniu, pojechałam do szpitala po torebki z krwią ale okazało się że nie ma i nie będzie bo pani szeryf zabroniła.-wyszlochała.-Więc poszłam w uliczkę i przyczaiłam się na pielęgniarkę, która właśnie wyszła na papierosa. Chciałam tylko się pożywić a potem ją zahipnotyzować i odejść, ale gdy tylko skończyłam, ona...już nie żyła.

-Madison...-zaczęłam po czym uścisnęłam dłoń przyjaciółki.-Możesz się mną pożywiać. Nauczysz się kontroli i...

-Nie ma mowy!-przerwała mi.-To zbyt nie bezpieczne!

-Spokojnie.-próbowałam przekonać przyjaciółkę.-Damy radę. Chodź.

Pociągnęłam dziewczynę do mojego samochodu.

-Gdzie jedziemy?-zapytała.

-Nigdzie.-powiedziałam po czym podwinęłam rękaw.-Pij.

-Nie ma mowy!-powiedziała oburzona.

-No już Madison.-wyjęczałam.

Dziewczyna patrzyła się na mnie nie chętnie przez kilka sekund. Wkońcu złapała powoli i delikatnie za mój nadgarstek po czym również delikatnie wbiła się w moją skórę. Cicho syknęłam z bólu i obserwowałam jak dziewczyna żywi się moją krwią. Pod jej oczami widać było wyraźne czerwone żyły,a jej oczy były krwiosto czerwone. Z kącika jej ust spływała moja krew a dziewczyna nadal piła. Gdy zorientowałam się, że dziewczyna straciła kontrolę, zaczęłam panikować.

-Madison?-zapytałam nerwowo, natomiast dziewczyna piła coraz drastyczniej i zchłanniej.-Madison!

Gdy krzyknęłam, brunetka opanowała się.

-Boże Nicole...przepraszam.-powiedziała zdruzgotana.-Ja nie chciałam cię skrzywdzić...

-Spokojnie, nic się nie stało.-powiedziałam i blado się uśmiechnęłam.-Widzisz? Wszystko jest w porządku. Masz kontrolę. Teraz będziemy robić tak codziennie.

-Nie ma mowy.-zaprzeczyła wycierając buzię.

-Nie dyskutuj.-powiedziałam przy czym obserwowałam jak rana goi się.-Widzisz? Nic nikomu się nie dzieje. 

Posiedziałyśmy jeszczę chwilę w samochodzie po czym Madison stwierdziła że musi lecieć pomóc mamie z kolacją.
-Szlag!-przeklnęłam pod nosem.

Zapomniałam, że dzisiaj mam jechać do Klausa a ja jeszcze nie ubrana. Wiem że to nie jest randka ale nie pójdę ubrana byle jak.

Wyszłam z samochodu i pobiegłam po metalowych schodach na górę. 

-Wróciłam!-krzyknęłam po czym wbiegłam do łazienki.
Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Po około dziesięciu minutach wyszłam i umyłam zęby, wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Gdy chciałam wyjść z łazienki zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą żadnych czystych ubrań. Trudno, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
W salonie siedziało tylko kilka dziewczyn plus Seth.

Always and Forever||K.M- CZĘŚĆ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz