Rozdział 13

1.6K 87 12
                                    

*ważna notatka pod rozdziałem*

POV NICOLE

Resztę nocy spędziłam ze stadem. Piliśmy i bawiliśmy się chyba do trzeciej nad ranem gdy wkońcu postanowiliśmy pogramolić się do domu. Właśnie się obudziłam i jestem zaskoczona, ponieważ nie mam kaca, a nie będę was okłamywać...wypiłam sporo.

Spojrzałam na telefon. Dwadzieścia siedem nie odebranych połączeń od mamy. Boże...coś musiało się stać.

Wybrałam numer rodzicielki i nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

JA: Mamo? Co się stało?

MAMA: Dziecko gdzieś ty była?! Dzwoniłam ze sto razy!
JA: Dwadzieścia siedem razy jeśli mamy być dokładni. Co jest?

MAMA: To tata...Jest w szpitalu.

JA: Już jade.

Rozłączyłam się po czym dosłownie wybiegłam z pokoju. 

-Gdzie tak pędzisz?-zapytała Lauren.

-Mój tata jest w szpitalu. Jak reszta się obudzi, to powiedz im że pewnie wrócę późno.-odparłam przejęta po czym złapałam za kluczyki i wsiadłam do samochodu. Nawet nie miałam czasu się umyć ani przebrać. Po prostu wsiadłam w samochód i ruszyłam. 

W lusterku zauażyłam, że mam ubrudzoną koszulkę krwią. Pewnie jak sie żywiłam to skapło...E tam. Nie zauważą.

POV KLAUS

Po tym co usłyszałem od Nicole, dosłownie mój cały świat się zawalił. Kto by pomyślał że potężny Klaus Mikaelson zakocha się w zwykłej dziewczynie pracującej na pół etatu w barze. Tak to się wszystko zaczęło. Spotkałem ją w tym barze, i szczerze? Żałuje. Żałuje że ją kiedykolwiek poznałem, ponieważ złamałem swoją największą zasadę. Zero uczuć do kobiet. Teraz nie cofnę już czasu...Jedyne co mogę teraz zrobić, to walczyć o nią. Wiem, że stara Nicole jeszcze tam jest. Nie wierze, że wszystko co mieliśmy, ot tak poszło na nic. Budowaliśmy tę więź tak długo, że byłbym głupcem gdybym ot tak pozwolił jej od tego odejść. Udowodnie jej, że jest warto mnie kochać.

-Klaus? Wszystko w porządku?-zapytała Freya w progu mojego pokoju.

-Czuję się znakomicie, dziękuję.-odparłem sarkastycznie. Wcześniej opowiedziałem Freya'i o całym zdarzeniu zza baru. Chyba nie potrzebnie bo traktuje mnie jakbym umierał.

Nastała chwila ciszy. Blondynka stała opierając się o framugę drzwi wyraźnie nad czymś myśląc.

-Co jest?-zapytałem zmartwiony.

-Elijah dzwonił.-na samo imię brata cały się spiąłem.

-I jak? Mam nadzieje że świetnie się bawi.-powiedziałem oburzony, lecz w głębi duszy wiedziałem, że go potrzebuje. Zwłaszcza teraz...

-Jest w Paryżu. Obiecał mi że za nie długo wróci ale...-zaczęła lecz jej przerwałem.

-Ale obaj wiemy że Elijah nie wróci. Wolałby umrzeć niż znów widzieć moją twarz.-dokończyłem po czym obróciłem się tyłem do dziewczyny na krześle obrotowym, aby nie widziała bólu na mojej twarzy.

-Klaus to nie tak, on potrzebuje czasu.-zaczęła po czym weszła do pokoju i usiadła na fotelu obok łóżka.-Może chciałbyś się z nim skontaktować?

-Zablokował mój numer. Nie moge nawet wysłać głupiej wiadomości.-odparłem oburzony.

-Napisz list.-zaproponowała.
-Nawet nie wiem gdzie go wysłać.-westchnąłem z powrotem odwracając się do siostry.

Always and Forever||K.M- CZĘŚĆ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz