Rozdział 21

1.6K 87 12
                                    

POV NICOLE

Od obudzenia Klausa minęły trzy dni. Moje relacje z Klaus'em wróciły do normalności. Jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi. Moje uczucia na szczęście wróciły a jego się nie zmieniły. Planujemy zamieszkać razem już na stałe.
Rebekah i ja, doszłyśmy do porozumienia, i nawet dobrze się dogadujemy. Przyznam nawet, że bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Nie jest taka zła jak się wydawała. Po prostu chciała chronić brata. Doskonale ją rozumiem.

Jeśli chodzi o stado, to nadal nie wróciłam do mieszkania. Wczoraj była pełnia, którą spędzili beze mnie lesie z przodkami. Nie mają mi tego za złe, ponieważ rozmiawiałam z Chris'em przez telefon, i okazało się że świetnie sobie beze mnie radzą.

Jeśli chodzi o Seth'a, to nie wyrzucę go ze stada. Nie wyciągnę żadnych konsekwencji. Po prostu nie będę się do niego odzywała i będę unikała jakiego kolwiek kontaktu z tym człowiekiem. Kiedyś, przez moment, gdy go pocałowałam myślałam że coś do niego czuje. Ale prawda jest taka, że nidgy nie mogłabym pokochać człowieka, który mnie uderzył. Po prostu nie...

Jest siódma rano. Właśnie leżę w łóżku i obserwuję jak Klaus śpi. Jego oddech jest taki spokojny. Wygląda tak naturalnie... Kosmyk włosów opadł na jego twarz. Gdy delikatnie odsunełam kosmyk z jego twarzy, mężczyzna szybkim ruszem złapał mnie za dłoń.

-Gapisz się.-westchnął lekko się uśmiechając po czym powoli otworzył oczy.

-Skąd wiedziałeś?-zapytałam zszokowana.

-Czułem.-powiedział z chrypką. Po chwili objął mnie a ja wtuliłam się w jego tors. Klaus pocałował mnie w czoło i delikatnie palcem krążył kółka na moim ramieniu.

-Tęskniłam za tym.-przyznałam zamykając oczy jeszcze bardziej się wtulając w klatkę piersiową wampira.

-Uwierz że ja tęskniłęm bardziej.-powiedział po czym pocałował czubek mojej głowy.

Po chwili przyjemnej ciszy, spojrzałam w górę Klaus'owi prosto w oczy i ponownie przemówiłam.

-Obiecaj mi coś.-zaczęłam po czym dodałam.-Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj.

-Obiecuje.-powiedział smutno po czym przytulił mnie mocno i wstał.-Ide pod prysznic.

Gdy mężczyzna wyszedł z pokoju, ja przeciągnęłam się wygodnie po wielkim łóżku i zamknęłam na chwile oczy relaksując się.

Klaus nadal się obwninia o decyzję, którą podjęła Freya. Wkońcu Freya straci 100 lat jej życia...Będzie wtedy nowa technolognia, nowa moda...Tak naprawdę, to podziwiam Freya'ę i tą rodzinę. Rodzina Mikaelson'ów to dosłownie definicja miłości, lojalności, szacunku i poświęcenia. Nic tylko pozazdrościć. Wiem, że były czarne czasy Mikaelson'ów gdy mieli dużo wrogów, którzy każdego dnia szukali sposobu aby ich zabić. Wiem również że Klaus był "nieustraszoną bestią". Teraz natomiast, jest legendą i mitem. Czarownice opowiadają swoim dzieciom historyjki i Klausie gdy są nie grzeczne i chcą je przestraszyć. Nie znam Klausa mordercy, lecz znam Klausa, który kocha i troszczy się o swoich bliskich. Niech tak zostanie...

Gdy Klaus wrócił z powrotem do pokoju, ja ubrałam się i zeszliśmy na dół, gdzie Rebekah sączyła lampkę wina ubrana w elegancką sukienkę i piękną biżuterie.

-Coś dzisiaj świętujemy?-zapytałam siadając obok blondynki w salonie.

-Nie mówcie mi że zapomnieliście...-powiedziała trochę zawiedzionym głosem.-Przecież dzisiaj przyjeżdża Elijah!
Ja i Klaus spojrzeliśmy na siebie.

-Yy oczywiście że nie zapomnieliśmy.-improwizował Klaus.-W sumie to Nicole chciała cię poprosić czy może jej jakoś ładnie byś jej nie uczesała?

-No tak właśnie miałam cię o to poprosić.-odparłam szybko udając że pamiętałam o przyjeździe Elijah'y.

-No jasne...Przecież nie pożegnacie Freya'i w takich strojach.-odparła odkładając lampkę wina po czym wskazała zniesmaczona palcem na mój dres.-Chodźmy.

*2 godziny później*

Wszyscy siedzieliśmy już w salonie ładnie ubrani. Czekaliśmy jedynie na przyjazd Elijah'y żeby "pochować" Freya'ę. Nagle usłyszeliśmy otwierają i stukanie butów o podłoge. Wstaliśmy z sofy i spojrzeliśmy się w stronę Elijah'y. Był oczywiście ubrany w garnitur lecz ten był bardziej elegancki. Mężczyzna zatrzymał się w progu i włożył jedną dłoń do kieszeni.

-Elijah...-westchnął bardzo cicho, niemal szepcząc, Klaus.
Mężczyzna w garniturze natomiast nie powiedział ani słowa. Po chwili podszedł do Niklausa szybkim krokiem i mocno go przytulił. Klaus oddał uścisk. Po chwili Elijah zrobił to samo z Rebekah'ą. Gdy oderwał się od siostry, stanął przede mną twarz w twarz. Klaus stał blisko mnie czujny.

-Nicole.-powiedział pewnym siebie tonem.

-Elijah.-odparłam również pewna siebie. Ten po chwili wyminął nas i podszedł do trumny stojącej pod oknem, w której spoczywała Freya.

-Elijah...-zwróciła uwagę brata Rebekah po czym wręczyła mu kartkę, którą napisała Freya. Ten odwrócił się do nas tyłem i zaczął czytać...Po chwili zmiął kartkę w dłoni po czym oparł się o trumnę spuszczając głowę w dół. Staliśmy i zastanawialiśmy się co zrobi wampir. Ten odwrócił się gwałtownie i szybko ruszył w naszą stronę. Byłam pewna, że wyrwie mi serce. Ten natomiast mocno przytulił Klausa. Po chwili dołączyła do nich również Rebekah. Postanowiłam nie przeszkadzać, więc odwróciłam się i powoli odchodziłam w głąb domu gdy Elijah mnie zatrzymał.

-Nicole...-powiedział a ja odwróciłam się w stronę stojącej w salonie trójki.-Przepraszam za moje bezczelne zachowanie wobec ciebie. Możesz być pewna, że nie jestem już dla ciebie zagrożeniem.

Skinęłam głową blado się uśmiechając po czym wyszłam przed dom i usiadłam na drewnianych schodkach. Odblokowałam telefon i zadzwoniłam do brata.

CHRIS: Nicole! Jak się czujesz?

JA: Wiesz, nawet dobrze. Jak tam reszta?

CHRIS: Wszystko jest w porządku. Ostatnią pełnię spędziliśmy tam gdzie zawsze... Właśnie zbieramy się do klubu. I Seth j...

JA: Nie. Mów. Mi. O nim.
CHRIS: Ok...luz. Kiedy wracasz?

JA: Jeszcze nie wiem.

CHRIS: Oby prędko. Tęsknimy...Jesteś alfą Nicole. Musisz być odpowiedzialna.

JA: Chris właśnie...Jestem alfą a nie waszą matką. Wywiązuję się ze swoich obietnic i zobowiązań, tak?

CHRIS: Masz racje...Przepraszam.
JA:...

CHRIS: Hej sorry, muszę już kończyć bo właśnie wychodzimy. Zadzwoń później ok?
JA: Jasne. Pa, kocham cię.

CHRIS: Pa, ja ciebie też.

Rozłączyłam się. Siedziałam jeszcze chwilę i patrzyłam na jezioro, w którym kiedyś za dziecka pływałam bardzo często. Kto by pomyślał że zamieszkam w domu, którego za dziecka się bałam... Po chwili poczyłam dłoń na ramieniu. Przestraszona podskoczyłam.

-Spokojnie to tylko ja...-usłyszałam głos Klausa. Wampir usiadł obok mnie po czym obaj przyglądaliśmy się lasu i jeziorze.

-Kocham cię Klaus.-powiedziałam po czym oparłam głowę o jego ramię.

-Ja ciebie też, Nicole.-powiedział obejmując mnie jednym ramieniem.

-Obiecaj mi że to jest na zawsze...-powiedziałam smutno.

-Always and Forever.-odparł krótko mężczyzna.

~*~

Co sądzicie? :))TO JEST PRZED OSTATNI ROZDZIAŁ "ALWAYS AND FOREVER" !!!!!!!! <3
Nie jestem gotowa na koniec tej historii :'( Ale każda książka kiedyś się kończy :((

Dedykacja trafia do... @DorotkaLewandowska <3 :))

Jak myślicie, jak będzie wyglądał ostatni rozdział? </3



Always and Forever||K.M- CZĘŚĆ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz