R7

16 3 4
                                    

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ;-)

Willa rodziców Jonsona mieści się w zamożnej dzielnicy Nowego Jorku. Oboje z chłopakiem mamy taką samą ilość dochodów, ale to on mieszka w willi z basenem. Cóż... Wybór losu.

Wchodzimy z Oliverem na teren posesji. Wszędzie walają się opróżnione butelki po alkoholu. Oliver odwraca się w moją stronę.

– Wiesz, co masz...

– Tak, wiem – przerywam mu. – Pilnuj, nie wychodź i baw się – recytuję.

Chłopak uśmiecha się dumnie i kiwając głową idzie w kierunku reszty ćpunów. Moim zadaniem dzisiejszego wieczoru, jest dopilnowanie, aby Oli był cały i zdrowy.

Przemierzam korytarze pełne spoconych ludzi. Poznaję w tłumie Luisa – tego, który rozśmiesza naszą ekipę. Podchodzę do niego. Uśmiecha się do mnie,  gdy mnie zauważa.

– Hej, Karen – wita się. – Gdzie Oli?

– Właśnie wciąga kolejny pasek koki – wskazuję kąt sali. – Gdzie reszta?

– Nie wiem – wzrusza ramionami. – Tyler obraca jakąś laskę w kiblu, a Brian zapewne chleje na umór.

– A więc, jednak wiesz...

Rozglądam się. Przekręcam głowę na bok i słyszę, że Luis wciąga z sykiem powietrze.

– Co... Co ci się stało w głowę? – pyta.

Wzruszam ramionami. Jak już wspomniałam lubię się resetować. Teraz nic nie pamiętam... A w uosumie chcę nie pamiętać.

– Nie wiem – mówię.

– Dziewczyno – spogląda na mnie, jak na wariatkę. – Masz na głowie ranę wielkości piłki i nie wiadomo, jak głębokiej...

– Nie twój, zasrany interes – cedzę przez zęby.

Odwracam się i idę do toalety. Muszę ochłonąć.

– Ej no, zaczekaj!

Olewam chłopaka i kieruję się w stronę zamierzonego celu. Wchodzę i z ulgą stwierdzam, że kibel jest pusty. Odkręcam wodę i niespodziewanie słyszę, jak ktoś pomału wchodzi. Po krokach poznaję, że to mężczyzna.

– Spadaj, Luis – warczę. – Mówiłam już, że...

Nie dokańczam. W odbiciu w lustrze dostrzegam postać Olivera. Odwracam się.

– Oli? – szepczę. – Co ty tu...

Nie dane mi jest dokończyć. Chłopak szybkim krokiem podchodzi do mnie i kładzie mi dłoń na ustach. Widzę, że źrenice ma rozszerzone, białka zaczerwienione. Boże, ile on tego wziął?

Próbuję się wydostać, ale chłopak jest silniejszy. Popycha mnie w stronę ściany. Patrzę na niego przerażona. Co on chce mi zrobić?!

Szarpię się i wiję. Jednak Oliver wydaje się być naprawdę silny i nie daje mi szans na ucieczkę. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na rozwój zdarzeń.

Oliver ma teraz ciemne oczy. Trochę z narkotyków, trochę z... Pożądania?!

Przez moment nic nie robimy. Po prostu stoimy i patrzymy sobie w oczy. Nagle chłopak zdejmuje swoją dłoń z moich ust.

Opamiętał się – myślę

Lecz po chwili wpija się w moje usta. To zachłanny pocałunek. Bolą mnie wargi. To NASZ pierwszy pocałunek. Który miał nigdy się nie zdarzyć. Próbuję odsunąć się od niego, ale ściana i ciało chłopaka nie pozwalają mi na ucieczkę. Chcę odepchnąć Olivera, ale nie daję rady. Już po mnie...

KarenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz