R18

4 3 1
                                    

Koperta, którą podaje mi mama jest koloru nieba w słoneczny dzień. Ma złotą obwódkę i napis do kogo jest zaadresowany list. A jest on, oczywiście napisany do mojej osoby. Obracam kopertę w dłoni i zastanawiam się, co może kryć w środku. W sensie, jest lekka, co świadczy o tym, że w zaklejonej kopercie jest zapisana kartka, ale nie mam pojęcia, co może być na niej napisane. Nie wiem od kogo jest list. Nadawca nie podpisał się, a z charakteru pisma nie mogę ustalić, że to Evan, lub Oliver. Przed tym, jak mama zostawiła mnie sam na sam z tajemniczą kopertą, myślałam, że to list pożegnalny od Olivera. Cóż, może przed śmiercią zmieniła mu się kaligrafia?

Nie myśl za dużo, tylko otwórz tę cholerną kopertę!

Hola, hola... Droga Przeszłość, czyżbyś wróciła? Co tak długo się nie odzywałaś?

Nie interesuj się, jestem i tyle. A teraz otwieraj! Chcę wiedzieć, co jest tam napisane.

Prycham pod nosem i zastanawiając się, czy nie iść do psychiatry - rozrywam kopertę. Z jej wnętrza wysuwa się śnieżnobiała kartka. Moje oczy lśnią z ciekawości, gdy sięgam po papier. Moja podświadomość skacze ze zniecierpliwienia. Wyciągam list i rozkładam go ujawniając granat tuszu, którym ktoś zapisał pochyłym pismem jego treść. Rzucam na podłogę rozerwaną kopertę i zabieram się za czytanie listu.

Droga Karen,

Na wstępie chciałabym Ci się przedstawić, bo nigdy nie poznałaś mnie osobiście, a założę się, że twoja matka nie mówiła Ci o mnie za wiele. Nazywam się Alice Jonson i jestem starszą siostrą Elizy - czyli twoją ciotką. Może wydać Ci się to niezrozumiałe, ale z powodu konfliktu z resztą rodziny, mogłam ujrzeć Cię tylko raz w życiu - podczas Twych narodzin. Byłaś wtedy taka mała, a twoja matka zmęczona porodem, więc nie mogłam pobyć z Tobą dłużej. Jednak po latach postanowiłam zobaczyć Cię znów. Słyszałam o tym, co przeszłaś i domyślam się prawdy. Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego rodzice Cię tak potraktowali. Jestem pod wrażeniem Twojej odwagi i siły. Wiem, jak to jest mieć kogoś na sumieniu... Ale wracając, mam dla Ciebie propozycję. Wiem, że za niedługo musisz opuścić dom, w którym dotychczas mieszkałaś i potrzebujesz pracy. Mogę Cię przygarnąć, ale nie jako szczeniaka potrzebującego schronienia, tylko jak moją siostrzenicę. Zawaliłam tyle lat, ale chcę to odbudować. Musiałabyś jednak porzegnać się z dotychczasowym życiem. Zamieszkałabyś ze mną w willi na Hawajach. Tak, wiem - daleko. Ale pomyśl o przyszłości. Czekam na odzew i dołączam adres.

Alice ♥

Wpatruję się oszołomiona w list od rzekomej cioci i nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Ja nawet nie wiedziałam, że mam ciotkę! Mama nie opowiadała mi nigdy o swoim rodzeństwie. Zawsze mówiła mi, że jest jedynaczką. Okłamała mnie. Mogłam znaleźć rodzinę po powrocie ze szpitala, która by mnie przygarnęła i nie zostawiła. Mogłam być zrozumiana, a tymczasem moi rodzice olali zupełnie moją osobę i woleli nazywać mnie potworem, niż oddać mnie w dobre ręce. Pieniądze...

Skoro matka mogła się mnie pozbyć, ale wolała mnie zostawić - musiało chodzić o pieniądze. No, bo o co? Co innego ze mnie by miała? Tylko kasa! Czuję się, niczym worek z pieniędzmi, który wyrzuci się tylko, kiedy skończy się zawartość.

Wściekła wychodzę z pokoju trzaskając drzwiami. Mijam zaskoczone Lucy i Lisę, i wchodzę do pokoju rodziców. Zawsze chowali papiery pod łóżkiem. Nagle świta mi odpowiedź na dziwne zachowanie mamy i jej nagłe zainteresowanie mną. Grzebię pod wielkim łożem i po chwili wyciągam pudło z aktami, rachunkami i innymi umowami. Rzucam na wszystkie strony niepotrzebne kartki robiąc ogromny bałagan. Ignoruję go i kontynuuję poszukiwania czegoś, co potwierdzi moją hipotezę.

I w końcu natrafiam na to coś. Jest to bieluśki kwitek z opłatami na mnie. Takie ubezpieczenie, zadośćuczynienie za porwanie. Czytam i nie mogę uwierzyć. Okazuje się, że jeżeli rodzice będą nadal mnie "utrzymywać" to mogą liczyć na zdwojoną sumę pieniędzy. Czyli, jeżeli po osiemnastych urodzinach zostanę, oni będą otrzymywać dwa razy więcej kasy. No nic. I tak nie wierzyłam w dobroduszność tej suki, która śmie mnie nazywać córcią. Ale ja jeszcze nie skończyłam. Ja dopiero zaczynam. Do mety zostało mi jeszcze wiele lat, a ja dopiero jestem na Starcie.

Szybko zbieram porozrzucane kartki i pakuję je do pudła. Kochani rodzice, lubicie gry? Bo ja mam świetny pomysł na rozgrywkę.

◽◾◾◾◽

Ojciec wraca do domu o osiemnastej. Na szczęście pindy się nie wygadały, że napadłam na pokój rodziców, więc zostało mi tylko zaprosić mamusię i tatusia do gry. Tak się akurat składa, że mam haki na oboje.

Jestem mściwą osóbką. A im bardziej mnie skrzywdzisz, tym głębiej będę wbijała hak. Pamiętajcie: ja się nie zatrzymam. Będę niszczyła wszystko, aż nie zostanie nic. Boję się jedynie, że Evan też nie jest ze mną szczery... Nie, nawet tak nie myśl! On jest po twojej stronie.

A jeżeli przejdzie na inną - skończy, jak reszta.

❕❗❗❗❕

Dziś krótki, ale postaram się napisać jeszcze coś wieczorem. Jestem bardzo zmęczona i nie tylko wchodzi w to szkoła. Czasem samo życie daje mocno w kość :-\ 

Ale wracając do rozdziału: jak myślicie, w co zagra Karen z rodzicami? Będzie gorąco, obiecuję! Trzeba jakoś ocieplić chłodne dni ;-)

Do 21:coś <3

KarenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz