ROZDZIAŁ 62

2.9K 100 2
                                    

Louis tak jak obiecał, zabiera mnie dzisiaj do kina. Podobno na jakąś świetną komedię, nie wiem, bo nie zdradził mi jaki to tytuł. Zobaczymy, co to będzie. Najwyżej zasnę w połowie. Teraz czekam, aż po mnie przyjedzie. Jest punktualnie.

– Hej – mówię, kiedy wsiadam do auta.

– Hej, ślicznie wyglądasz – odpowiada i wyjeżdża z podjazdu, a ja się uśmiecham. - Mogę się coś zapytać?

– Tak, dobrze się czuje. Nic mi nie jest i jestem w dobrym humorze – uprzedzam odpowiedzią jego pytanie, bo znam już je na pamięć.

– Przecież to nie zbrodnia martwić się o swoją dziewczynę i dziecko – wtrąca po mojej wypowiedzi.

– Ja chyba o czymś nie wiem - patrzy na mnie nie wiedząc o co chodzi. - Jeszcze nie wróciliśmy do siebie – dodaje wyjaśniając mu, o co chodzi.

Aby uniknąć zbędnej sprzeczki, która bezproblemowo mogłaby przerodzić się w bardzo poważną kłótnię, Louis nic nie mówi. Denerwują mnie moje humorki, ale nie mam za bardzo na nich wpływu. Po prostu wszyscy dookoła muszą uzbroić się w cierpliwość. Dodatkowo co rano moją złość potęguje to, że ciuchy zaczynają robić się za małe.

Po kilku minutach dojeżdżamy pod galerię handlową, gdzie mamy iść do kina. Zanim jednak pójdziemy do kina, ja mam ochotę coś zjeść.

– Lou, pójdziemy na gofry? - pytam najsłodszym głosem na jaki mnie teraz stać.

– Jak zdążymy – mówi i zerka na zegarek w telefonie. - Dobra, chodź.

– Dziękuję, Boo Bear – na jego ustach widać zadowolenie.

– Jakiego pani sobie życzy? - pyta, kiedy stajemy przed punktem, gdzie je sprzedają.

– Z bitą śmietaną i może truskawkami – odpowiadam z namysłem. - No i jeszcze czekoladą – dodaje, a Lou tylko wzdycha.

Dostaję swój upragniony smakołyk i idziemy w stronę kina. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pociapała się całą bitą śmietaną. Próbowałam zetrzeć to chusteczką, ale nie udało mi się.

– Idź do toalety, a ja kupię te bilety – mówi Louis, a ja posłusznie idę.

Wycieram koszulę, którą mam na sobie i suszę pod suszarką do rąk. Nie wyglądam tak źle. Mam troszkę mokrą plamę na brzuchu, ale cóż. Kiedy przyglądam się sobie w lustrze dostrzegam lekko wystający brzuszek. Uśmiecham się i wychodzę. Od razu odnajduję Louisa i do niego podchodzę.

– Coś się stało? - pytam, bo ma bardzo nie wyraźną minę.

– Ktoś tu jest, kogo oboje nie znosimy – wskazuje głową w stronę sof stojących przed wejściem na sale, a ja dostrzegam tam Davida z jakąś blond laską.

– Nie obchodzi mnie to – mówię twardo.

– I to mi się podoba – Louis słodko się uśmiecha i idziemy w tamtą stronę.

– A popcorn? - pytam patrząc na niego zanim wchodzimy do wielkiego holu.

– Ile ty zjesz, kobieto? - pyta i zaczyna się śmiać.

– Pamiętaj, że jem za dwóch – odpowiadam i oboje się śmiejemy.

Może nie miałam na myśli największego kubka z popcornem, ale skoro Louis już taki kupił to taki się zje. W trójkę damy radę, nie? Siadamy na pierwszej kanapie, bo do rozpoczęcia seansu zostało nam około 15 minut. Niespodziewane podchodzi do nas mój były.

– Kogo moje oczy widzą? Kapitan i trenerka, ładnie to tak?

– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiadam. - Przeszkadzasz – dodaję po chwili, bo bardzo chcę, żeby sobie poszedł.

– Ciekawe, co powie szef, jak się dowie – mówi z wielkim zadumaniem.

– Nic, bo już wie – rzuca Louis i kładzie mi dłoń na ramieniu.

– Wiesz, że jesteś totalną kretynką?

– Jak ty o niej mówisz! - warczy Louis i chce wstać, ale moja dłoń na kolanie go powstrzymuje.

– On cię zdradza po klubach z jakimiś przypadkowymi laskami, a ty nadal się z nim spotykasz?

– Odezwał się ten, który poleciał do innej od razu, jak wyjechałam na studia – mówię z wielką odrazą.

– Jesteście siebie warci – mówi i odchodzi do blondyny stojącej niedaleko.

Jestem bardzo ciekawa, skąd David jest tak bardzo doinformowany, co u nas się dzieje. Musi być jakiś przeciek. A po tym, co powiedział o klubie to jestem na 90 % pewna, że on zrobił te zdjęcia.

– Nie chce nic mówić, ale musimy iść na salę – szepczę Louis bardzo delikatnie, bo chyba myśli, że jestem zła.

– Chodź – mówię i wstaję.

Podczas oglądania odprężam się totalnie. Komedia jest naprawdę fajna i często wybuchamy śmiechem. Dobrze się bawię i znów wróciły miłe czasy. Jeżeli Louis będzie się tak zachowywał to może być pewien, że będę z nim do końca życia. Muszę tylko rozwiązać zagadkę zdjęć i tego, czy ich autorem jest mój popieprzony były. Wcale mnie to nie zdziwi. Jeżeli tak będzie to przyznaję, że mój brat jest bardzo inteligentny, że tak połączył fakty. Jemu chyba też już przeszła złość na Louisa, bo rozmawiają normalnie.

Kiedy film dobiega końca, zadowoleni wychodzimy z sali. Louis wyrzuca opakowanie po ogromnym popcornie i wychodzimy z kina. Idziemy w ciszy przez galerię handlową. Po drodze mijamy się znów z Davidem.

– Ta laska wydaje mi się znajoma – mówi Louis, kiedy wsiadamy do auta.

– Ja jej nie znam, ale ty może miałeś z nią wcześniej styczność.

– Nie gustuję w blondynkach – rzuca oburzony i wyjeżdża z parkingu. - Nawet moja pierwsza dziewczyna była brunetką.

– No to nie wiem – mówię i wsłuchuję się w melodię lecącą z radia.

Między nami zapada cisza. Nie trwa ona jednak długo, bo Tomlinson przerywa ją głośnym krzykiem.

– Już wiem!

– Wystraszyłeś mnie, a co wiesz?

– Przepraszam, ale dziewczyna ze zdjęcia z klubu była blondynką.

– I co?

– To była ona. Ona wtedy się do mnie przystawiała.

– Czyli to on byłby autorem zdjęć? - pytam dla upewnienia.

– Trzeba się dowiedzieć, kim ona jest.

– To już twoja głowa w tym – mówię i znów odpływam słuchana w rytm muzyki.

Po chwili samotnego zastanawiania, zadaje Louisowi pytanie:

– Alex ma jakieś rodzeństwo?

– Nie mam pojęcia – odpowiada. - A co tak pytasz?

– Bo Jake mówił, że David rozmawiał z Alexem.

– Muszę rzucić jakiś temat o rodzeństwie w szatni.

– Ja to zrobię na treningu.

Ustalamy dobry plan na to, jak to rozegrać i oboje mamy nadzieję, że odniesiemy sukces.

Mrs. CoachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz