ROZDZIAŁ 26

4K 128 3
                                    

Rano budzę się względnie wyspana. Kiedy tylko otwieram oczy, widzę, że Louis musiał wstać, bo łóżko, bo drugiej stronie jest puste, ale jeszcze ciepłe. Ogarniam trochę fryzurę i ubranie i wchodzę do salonu. Louis z Jacobem siedzą na kanapie ubrani już na trening.

-Cześć chłopaki. - mówię i siadam na fotelu.

-Jak się czujesz? - pyta Jake.

-Dobrze. - odpowiadam.

-Na pewno? - dopytuje Louis.

-Tak.- mówię. - Zrobię śniadanie. - wstaję i idę do lodówki. - Dla kogo te kanapki? - mówię wyciągając talerz.

-Dla ciebie. - odpowiadają razem.

-Dzięki. - lekko się uśmiecham.

-Idę się przygotować i możemy iść. Śniadanie było bardzo dobre. - chwalę ich.

-Będziesz miała takie codziennie, Vanesso. - oznajmia Louis.

-Jak to?

-Przecież nie zostawimy cię już tu samej. Wprowadzamy się, cieszysz się?

-My to znaczy?

-Ja, Louis i Harry.

-To waszą trójkę przeżyje. - odpowiadam i się śmieje.

-Zadzwoń do taty. Ja już z nim rozmawiałem. - ja kiwam głową i znikam w łazience z ubraniami na dzisiaj.

Pogoda jest dosyć ładna, więc wybieram getry za kolano i do tego bluzkę na ramiączkach, a na to rozpinaną bluzę. Na moich nogach pojawiają się moje ukochane adidasy. Czeszę wysokiego kucyka, delikatnie maluję rzęsy i jestem gotowa.

-Dzwoniłaś?

-Zaraz. - odpowiadam i zamykam się w sypialni. - Halo, cześć tato.

-Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?

-Tak, tak. Wiem, że rozmawiałeś już z Jakiem.

-Tak, wszystko mi powiedział. Prezes już też wie, ale jedyne, co możesz na razie zrobić to zawiesić.

-Na ile proponujesz?

-Co najmniej miesiąc.

-Dziękuję. Nie mów nic mamie, niech się nie denerwuje.

-Wiem, dowie się po fakcie, bo inaczej to ja tu oszaleje. - zaczyna się śmiać.

-Pa i dzięki.

-Pa, trzymajcie się tam.

Kiedy kończę rozmowę z tatą, wracam do chłopaków, lecz nic nie mówię. Kiedy pod domkiem pojawiają się piłkarze, wychodzę na zewnątrz, a za mną moja „ochrona".

-Dzisiaj tak jak obiecałam trening na boisku, ale zanim tam pojedziemy, mam wiadomość dla Alexa. - mówię i zwracam się do niego.

-Czyżby pani trener znudził się Louis i potrzebowała nowego kochanka?

-Zamknij się. - warczy Tomlinson.

-Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale nie obchodzi mnie to.

-To co?

-Zostajesz zawieszony na najbliższy miesiąc. Możesz być na meczach, ale tylko jako kibic.

-Za co?

-Za to, co wczoraj zrobiłeś mojej siostrze! - Jake podnosi głos.

-Spokój! - krzyczę. - Wsiadamy do autobusu. - dodaję i robię to jako pierwsza.

Mrs. CoachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz