ROZDZIAŁ 82

2.2K 93 1
                                    

Przez cały tydzień domyślałam się, jaki będzie cel dzisiejszego spotkania z prezesem. Tak naprawdę to wiedziałam, że nie ma wyjścia. Chyba nawet pogodziłam się z tą myślą. Rano wstałam mimo wszystko w dobrym humorze, bo dzisiaj na treningu piłkarze dostaną ode mnie mały upominek. Jutro są mikołajki, więc to dobra okazja, żeby ich nagrodzić za ciężką pracę.
-Kochanie! – woła Louis z dołu. – Idziesz na śniadanie czy przynieś ci go?
-Idę! – odkrzykuję i poprawiam kucyka.
Mój ukochany jak zwykle się postarał. Zaraz po śniadaniu jedziemy na halę, gdzie będziemy mieć trening. Pogoda nadal się nie poprawiła, więc musi nam wystarczyć sala na ćwiczenia. Myśli o spotkaniu odkładam na bok. Muszę się skupić na pracy, a nie na tym, że za chwilę mogę jej nie mieć. Kiedy docieramy na miejsce, prawie wszyscy są.
-Warunki mamy, jakie mamy, ale mecz możemy zagrać – mówię na wstępie. – Musicie się postarać, bo po meczu mam coś dla was.
-My też coś mamy – mówi Harry i uśmiecha się szeroko.
-Prezenty po meczu – uśmiecham się i gwiżdżę na rozpoczęcie.
Siedzę na ławce pod balkonem z trybunami. Brzuch już nie pozwala mi na długie stanie. Tym bardziej utrudniają to bolące skurcze w nogach. Dzisiaj mam na prawdę dobry dzień, więc nie narzekam. Po skończonym meczu, wyciągam z torebki prezent dla drużyny.
-Uwierzcie mi, że nie wiedziałam, co kupić, dlatego stwierdziłam, że to będzie idealne – mówię i podchodzę do Louisa. – Panie kapitanie, proszę o rozdanie.
Otrzymali ode mnie breloczki w kształcie piłki ze swoimi imionami. Myślę, że to fajny pomysł.
-Mam nadzieję, że przyniosą wam szczęście w nowym sezonie – dodaję.
-Dziękujemy – mówi Harry. – Są super, nie panowie?
-Tak – odpowiadają chórem.
-Teraz prezent dla ciebie – mówi Harry podając mi wielką torbę.
-W zasadzie to prezent dla ciebie i Tommo, ale przyda się – mruczy Jake stojący obok.
W pudle w reklamówce znajduje się karuzela do powieszenia nad łóżeczkiem. Nie byłaby jakaś nadzwyczajna, gdyby nie to, że zawieszki to piłki, koszulki, korki i inne rzeczy związane z naszym sportem.
-Niech rośnie na piłkarza – rzuca Niall i wszyscy zaczynają się śmiać.
-Dziękuję, panowie – mówię i przytulam stojących przede mną Harryego i Nialla. – Przepraszam, że nie wszystkich – dodaję z uśmiechem.
Chwilę później oni schodzą do szatni, a ja czekam na mojego narzeczonego. Kiedy jest gotowy, zabiera torbę z prezentem i idziemy do auta. Teraz zacznie się mniej miła część dzisiejszego dnia. Jestem przygotowana na wszystko, choć na 90 % wiem, co usłyszę. To bardzo przewidywalne, dlatego duchowo jestem chyba przygotowana. Kluczowe jest to, że nie mogę się zdenerwować. Nie mogę szkodzić naszej małej księżniczce. Kiedy Louis parkuje pod klubem, nie jestem już taka spokojna.
-Iść z tobą? – pyta chwytając moją dłoń i składając na niej czuły pocałunek.
-Nie, poczekaj tu na mnie – mówię i cmokam go w policzek.
-Jak coś to dzwoń – kiwam głową i wysiadam z auta.
Idę dosłownie minutkę, bo Louis zaparkował pod samym wejściem. Muszę chwilę poczekać, bo prezes ma jakiegoś gościa w środku. Czas mi się dłuży, ale to chyba, dlatego, że chce mieć to za sobą. Ogólnie to moje oczekiwania nie trwają za długo. Zaraz po wyjściu mężczyzny, zostaję zaproszona do środka.
-Jak się czujesz? - pyta na wstępie.
-Dobrze, dziękuję – odpowiadam.
-Pogratuluj Tomlinsonowi ode mnie – mówi i siada naprzeciwko. – Wiesz, o czym musimy porozmawiać.
-Domyślam się.
-Nie powinno w ogóle być takiej sytuacji. Nie mam zamiaru tego tolerować tak jak mój poprzednik. Nie mogę cię jednak zwolnić do końca ciąży, więc mam propozycję – w tym momencie ucina i patrzy na mnie.
-Słucham – mówię spokojnie.
-Pracujesz do końca, ale zaraz później znikasz z klubu – oznajmia bardzo poważnie.
-A jeżeli nie? – pytam ze stoickim spokojem, co mam wrażenie, że go bardziej denerwuje.
-Louis straci szansę na kolejny mecz w reprezentacji, a ja już wiem, że go chcą – wzrusza ramionami. – Wybieraj albo on robi karierę albo ty tu pracujesz.
Ultimatum się nie spodziewałam. Sądziłam, że dostanę jasno do zrozumienia, że wylecę. Zastanawiam się, lecz wydaje mi się, że moja decyzja jest już podjęta. Choćbym nie wiem, ile myślała to i tak wybór jest jeden. Innej opcji dla mnie nie ma.
-Więc? – pyta ponaglająco.
-Odejdę zaraz w lutym, ale pod jednym warunkiem.
-Chyba nie sądzisz, że będziesz mi stawiała warunki?
-Będę, bo nie mam nic do stracenia.
-A kariera twojego ukochanego? - to pytanie zostaje bez odpowiedzi.
-Mój tata wróci do klubu na moje miejsce, a ja zniknę – mówię twardo i nie mam zamiaru zrezygnować z tego.
Długo się zastanawia, co mnie doprowadza do szału. Nigdy nie byłam cierpliwą osobą, a teraz to już w ogóle jestem mega niecierpliwa. Takie zalety...
-Zgodzę się, ale ty musisz zniknąć już – mówi.
-Pójdę do lekarza i przyniosę zwolnienie. Wiesz, że inaczej tego nie zrobisz, bo ja się nie zwolnię, a ty mnie nie możesz zwolnić – odpowiadam z zgodnie z prawdą.
-Twarda z ciebie negocjatorka.
Po chwili wychodzę z jego gabinetu usatysfakcjonowana. Od razu schodzę na parking, gdzie czeka Louis. Rzuca od razu miliony pytań.
-Po pierwsze to jedź do moich rodziców, po drugie tam ci wszystko powiem.
Droga zajmuje nam chwilę. Na szczęście są oboje w domu.
-I co? – pytają wszyscy przy herbacie.
-Wszystko jest tak, jak chciałam. Lou gra nadal, zagrasz w meczu reprezentacji, a ja po prostu idę na zwolnienie lekarskie.
-A potem co? – dopytuje Louis.
-Będę w domu, a tata wróci na moje stanowisko.
-Jak to? – teraz to on wtrąca się do rozmowy.
Opowiadam im, jak to wszystko było. Nie do końca mnie popierają, ale szanują moją decyzję. Pomaga w tym stwierdzenie mojej mamy, że lepiej, jak będę z dzieckiem w domu.
-Nie martw się, z mojej pensji to ty do końca życia nie musisz pracować – deklaruje Louis i przytula mnie. – Ta wizja jest nawet lepsza niż to, żebyś pracowała.
-Na razie to mi się też podoba – odpowiadam mu, a potem prowadzimy luźną pogawędkę.

------

Hej!

Pod ostatnim rozdziałem zauważyłam, że było bardzo mało gwiazdek. Czyżby historia przestała się wam podobać?

PS. Do końca zostało 11 rozdziałów, więc już nie dużo...


Mrs. CoachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz