- Ubłocone buty -

170 13 2
                                    

Od czasu ich wyjazdu minęły dwa dni.

Dwa pełne dni.

Dwie doby.

Czterdzieści osiem godzin.

Piękne dwa dni, spokoju i ciszy.

Brak rozkazów, krzywych spojrzeń, brak dwuznacznych uśmieszków.

Po raz pierwszy czuję się wolna.

Oczywiście tylko w przenośni.

W domu wciąż jest ochroniarz, który nas pilnuje.

Mimo jego uważnych spojrzeń, czuje się naprawę wolna.

Podczas gdy Cat gotowała kolejny posiłek na ich powrót, nasz ochroniarz wpadł do pomieszczenia jak burza.

Swoimi ubłoconymi butami ubrudził całą świeżo wypastowaną podłogę.

W duchu głośno westchnęłam i wróciłam się po pastę do składzika. 

— Co Kurwa?! Nie, nie to jakiś pieprzony żart! Co? Nie, obie są w domu. No, tak, okej. Zaraz będę pa. — usłyszałam zdenerwowany głos ochroniarza, kiedy wychodziłam z małego i ciasnego pomieszczenia.

Zauważyłam jak prędko zdejmuje kurtkę z wieszaka i z plikiem dokumentów wybiega z domu.

Posłałam Cat pytające spojrzenie, lecz ona tylko wyruszyła ramionami i odprowadziła go wzrokiem, dopóki nie odjechał swoim czarnym samochodem.

DługOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz