Zdenerwowana rzuciła telefon na łóżko. Sama nie wierzyła w to, co właśnie zrobiła - do czego się posunęła.
- Przesadzasz – brunetka mruknęła niezadowolona i sceptycznie spojrzała na koleżankę.
- Przesadzać to można kwiatki. Ja chcę dać im nauczkę – skwitowała i wyszła z mieszkania przyjaciółki.***
Z bólem w klatce piersiowej stała przed drzwiami ich hotelowego pokoju. Drżącą ręką chwyciła klamkę i pchnęła do przodu. Weszła do ciemnego salonu, a na kanapie zobaczyła zarys dwóch postaci. Wzięła głęboki oddech i zamknęła pomieszczenie. Nawet stojąc tyłem, czuła ich spojrzenia na sobie. Stukot czarnych szpilek wypełnił, panującą ciszę, gdy pewnym krokiem podchodziła do Michael’a. Zajęła miejsce na jego kolanach i przerzuciła nogi przez oparcie fotela. Położyła dłoń na jego czerwonych włosach i przyciągnęła bliżej siebie, pozwalając mu tym samym całować jej szyję i dekolt. Chłopak położył dłonie na biodrach dziewczyny, która wygięła plecy w łuk i rozkoszowała się jego dotykiem. Wredny głosik rozsądku odzywał się, gdzieś w tle, ale całkowicie go zignorowała, gdyż miała świadomość, co robi. Nagle poczuła ciepłe dłonie na łydkach, a chwilę później rozgrzane usta Ashton’a. Gorące odciski na udach i brzuchu pozostawiały dłonie Calum’a, który również się przyłączył.
Chłopcy nieświadomi niczego, dotykali jej chłodnego ciała, doprowadzając do stanu, którego nie chciała poczuć. Clifford składał krótkie pocałunki na jej szyi, żeby za moment znaleźć jej pełne czerwone usta. Dziewczyna całkowicie się poddała i wplątując palce w jego włosy, przyciągnęła go jeszcze bliżej siebie. Czerwonowłosy ułożył dłonie na jej szyi i przybliżał ją bardziej. Podświadomość wyszeptała dobrze znane jej imię, które tak długi czas starała się od siebie odsuwać. Przełknęła, rosnącą w gardle gulę i zacisnęła mocniej powieki. Odpędziła łzy, zbierające się pod powiekami.
- Luke – powiedziała seksownym głosem. Brzydziła się sama siebie, tego co robiła, a tym bardziej chłopaków. – Luke, nie żartuj sobie ze mnie. Chodź – przeszła na kolanach na łóżko i wpełzła chłopakowi na kolana. Włożyła rękę pomiędzy jego nogi i przybliżyła usta do jego szyi, zostawiając tam ślady szminki. Blondyn ułożył dłonie na jej talii, po czym powoli przesunął je na plecy, które znał. Na łóżku pojawili się pozostali i znów opletli dłońmi jej ciało. Rozkoszowała się dotykiem nastolatków, dopóki czegoś nie poczuła. To podziałało na nią jak kubeł zimnej wody. Wstała z kanapy i chwiejnym krokiem podeszła do ściany. Oparła się dłonią o płaszczyznę i oddychała głęboko. Czuła się brudna.
- Ej, co jest? – Zapytał Calum, wyraźnie oburzony tym, co zrobiła. Dziewczyna pokręciła głową i drugą dłoń położyła na tapecie. – Wiedziałaś, na co się piszesz. Nikt Cię do tego nie zmuszał – usłyszała, jak zasuwa zamek w swoich spodniach. Ona zrobiła to samo i poprawiła swoją koszulkę. Sprawnym ruchem przygładziła rozkopane włosy, po czym wytarła rozmazaną szminkę.
- Może i wiedziałam – powiedziała sama do siebie. Jeszcze nigdy nie czuła się tak podle. – Naprawdę tak traktujecie każdą dziewczynę, która tu przyjdzie? – zapytała z żalem, kręcąc głową. Nie wierzyła w to, co się działo. – Zawsze jest jeden na jeden, więc może to wygląda inaczej – zaśmiała się pod nosem, a Luke wyprostował się na siedzeniu. W tym odgłosie było coś znajomego. – Zachowujecie się jak zwykłe dupki – odwróciła się i spojrzała w puste
oczy Ashtona. Zawsze roześmiane spojrzenie, teraz stało się dla niej obce. – To, że te dziewczyny nie mają szacunku do siebie to nie moja wina, ale wy moglibyście mieć trochę godności. Wiecie co, już domy publiczne są lepsze, tamte przynajmniej się badają, czy nie są zarażone – mówiła z obrzydzeniem. Była przepełniona wstrętem, choć sama nie wiedziała, do kogo. Bardziej do siebie, czy do nich. – Jesteście świadomi tego, że one są takimi samymi kobietami, jak wasze mamy? Jak wasze przyjaciółki? Albo przynajmniej jak ja? – Zaświeciła światło, ale nie odwróciła się w ich stronę. Nie potrafiła spojrzeć im w twarz. Usłyszała tylko cichy gwizd, gdy wciągali powietrze do płuc.
- Vilu, to nie tak… - zaczął Michael, patrzył na nią smutnym wzrokiem. To zmieniło jej
rozgoryczenie we wściekłość.
- Żadna Vilu! Co teraz wam przykro? Bo co? Bo mnie znacie? – Krzyczała, wymachując
rękami. Naprawdę ich nie rozumiała, a spokój chłopaków doprowadzał ją do jeszcze większego szału.
- To nie tak, po prostu… - tym razem przerwała Calum’owi.
- Zamknij pysk, Hood – brunet zrobił wielkie oczy, Castillo jeszcze nigdy nie powiedziała do niego po nazwisku. Zacisnął wargi w cienką kreskę, a dłonie w pięści. – Nie ma na to żadnego cholernego wytłumaczenia! Puszczacie się na prawo i lewo, a później wracacie do mieszkania jak gdyby nigdy nic! – Podniosła dłoń, widząc, że Irwin chce się odezwać. – I nie rzucaj mi tu tekstu „Każdy ma swoje potrzeby”, bo Cię zabiję poduszką – syknęła, wpatrując się w niego rozwścieczonym wzrokiem. Nie obchodziło jej to, że rani najważniejsze dla siebie
osoby. Chciała to zrobić, doprowadzić do tego, aby czuli się tak jak ona, zranieni i brudni. Odwróciła się na pięcie i podeszła do drzwi. Otwarła je i wystawiła stopę za próg, gdy miała zrobić to samo drugą nogą, gwałtownie zawróciła. Chwilę później Hemmings trzymał się za czerwony ślad po jej dłoni.
- Kochasz mnie, tak? Nawet wtedy, gdy pieprzysz te wszystkie szmaty? – Odgarnęła włosy na plecy i wyprostowała się. Rzuciła wszystkim pogardliwe spojrzenie i znów ruszyła w stronę wyjścia. Silny uścisk na łokciu uniemożliwił jej dalszą drogę.
- Let, proszę – błagalne spojrzenie chłopaka rozrywało ją na części. Nie potrafiła znieść bólu w jego oczach. Bólu, który nocami od niego odpędzała, a teraz sama mu go zadawała.
- Nie ma żadnej Let, rozumiesz? – Przyglądała się niebieskim tęczówkom, które momentalnie się zaszkliły. – Nie nazywaj mnie tak – wściekle wyszarpnęła rękę z jego uścisku.
- Let, proszę – powtórzył, a ona nadal twardo trzymała przy swoim. Mimo całego uporu szloch wstrząsnął jej ciałem. Zakryła usta dłonią, a drugą wytarła łzę.
- Nie ma żadnej Let – wyszeptała. Luke zakrył usta i opadł na kolana. Puste spojrzenie, którym go obdarzyła, było niczym nóż wbity prosto w serce. Nie potrzebował od niej słów nienawiści czy krzyku, wystarczył mu jej wzrok. Zamazane tęczówki, obserwowały podeszwy jej czarnych szpilek, gdy znikała w korytarzu.
- NIE! NIE! NIE! NIE! – Zdzierał gardło do zamkniętych drzwi i uderzał ręką w panele. – Kurwa, nie – wyszeptał na kolanach z głową na przedramionach. Żaden z nich nie miał odwagi się odezwać, czy chociażby ruszyć. Łzy blondyna powoli spływały na podłogę. – Nie – wyrwało mu się po raz ostatni. Z rozdartym sercem leżał na ziemi i uderzał dłonią w płaszczyznę. Jeszcze nigdy nie czuł się tak źle. To nie tak miało wyglądać.
A ona? Wybiegła z hotelu niczym torpeda. Nie chciała ani sekundy dłużej być w tym
miejscu. Zrezygnowana usiadła na krawężniku i zapłakanym spojrzeniem wpatrywała się w park po drugiej stronie ulicy. Trzymała się za klatkę piersiową w miejscu, gdzie znajduje się najważniejszy narząd w organizmie. Uciskała się tak mocno, jakby to miało jej pomóc utrzymać w całości rozpadające się serce. Zdjęła swoje buty i rzuciła je daleko przed siebie, chcąc pozbyć się reszty wściekłości z jej wnętrza. O dziwo to pomogło. Teraz pozostał jej już tylko smutek. Podniosła się z siedzenia i otrzepała tył swoich spodni. Przełknęła łzy i chusteczką wytarła rozmazany tusz. Musiała stąd zniknąć, miała dość tych współczujących spojrzeń i szeptów pod swoim adresem. Drżącą dłonią zatrzymała taksówkę. Zajęła miejsce z tyłu.
- Rosalindo – wyszeptała i zaczęła gryźć czarny lakier na swoim paznokciu. Spojrzała na swoje bose stopy i w myśli prosiła, żeby dotarła do domu bez większych uszkodzeń.
***
Cześć wszystkim! ^^Słowa wyjaśnienia, jeśli ktoś nie zrozumiał. W rozdziale chodzi o Groupies, czyli fanki, które śpią z artystami, np. za bilety. Violetta dowiedziała się o tym i postanowiła dać chłopakom nauczkę. Jednak czy to dobrze? Czy zmienią swoje zachownie?
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania ^^
Love, Tynaxoxo
CZYTASZ
Heaven is a place on earth || L.H.
FanfictionCzasem jest tak, że tęsknimy za kimś, a nawet nie wiemy, dlaczego. Pragniemy zobaczyć oczy, których dokładnie nie pamiętamy. Dotknąć skóry, której wcześniej dotykaliśmy tylko przypadkiem. Poczuć zapach perfum i smak truskawkowego błyszczyka. On wła...