*dwa miesiące później*
Stała i wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze. Złapała się za bluzkę z tyłu, żeby bardziej opinała jej brzuch. Kręciła głową, po czym wzięła kolejnego kęsa czekoladowego batonika.
- Lodo, mówię ci, że przytyłam – wymamrotała z pełnymi ustami, siadając na fotelu. Nagle rzuciła go na stół. Przyjaciółka spojrzała na nią ze zdziwieniem. – Niedobrze mi, a do tego wszystkiego Wodospad Szatana spóźnia mi się już miesiąc – fuknęła z oburzeniem.
- Vilu, ja ci mówiłam, co powinnaś zrobić, ale mnie nie słuchasz – powiedziała spokojnie, malując na czarno mały palec u stopy.
- Nie będę robiła testu ciążowego – rzuciła i znowu zaczęła jeść batona.
Tak naprawdę myślała o tym. Odkąd tylko Lodovica podsunęła jej tą myśl, prześladowała ją, jak cień. Violetta nie chciała w to wierzyć, dlatego wolała odsunąć od siebie to wszystko. Robiła, co mogła, żeby zapomnieć o możliwości bycia w ciąży.
- Ale co ci szkodzi? Przynajmniej byłabyś pewna, że jesteś tylko żarłokiem i po prostu się spasłaś, a nie rośnie w tobie mały kosmita – rzuciła Lodovica, kątem oka spoglądając na przyjaciółkę, która postanowiła rzucić w nią poduszką.
- Jesteś przemiła – mruknęła blondynka, zgniatając w dłoni papierek po słodkości. Wyszła do przedpokoju, ponieważ usłyszała, jak ktoś otwiera drzwi.
- Cześć kochanie – chłopak pocałował Violettę w policzek, po czym postawił zakupy na podłodze. Dziewczyna zabrała torby i zaniosła je do kuchni. Powoli wykładała wszystko na stół.
- Dziękuję, że poszedłeś do sklepu – uśmiechnęła się, kiedy objął ja w talii i ułożył głowę na jej ramieniu. On tylko wzruszył ramionami, po czym dał jej buziaka w szyję.
- Ależ wy słodko wyglądacie – Lodovica weszła do kuchni, składając ręce, jak do modlitwy. Brunetka bardzo się cieszyła, że ta dwójka w końcu się dogadała, że w końcu budują coś razem.
Violetta uśmiechnęła się słabo, opierając o stół. Nie czuła się najlepiej, zaczęło kręcić jej się w głowie.
- Kochanie, wszystko w porządku? – zapytał Luke, bo poczuł, jak dziewczyna osuwa mu się w ramionach.
- Źle się czuję, niedobrze mi – mruknęła, biorąc głęboki wdech. Hemmings zaprowadził ją do pokoju i ułożył na łóżku. Comello wymknęła się po cichu z mieszkania i zbiegła do apteki.
Blondyn przyniósł Violetcie wodę, po czym zajął miejsce obok niej. Przyglądał się jej bladej twarzy i zmęczonym oczom. Już dawno zauważył, że dziewczyna nie wygląda najlepiej. Nie chciał dać po sobie poznać zmartwienia, więc po prostu się uśmiechał i głaskał ją po głowie.
- Pójdę kupić Ci jakieś tabletki, dobrze? Może jakieś witaminy, co? – zapytał łagodnie. Ona tylko pokiwała głową, zamykając oczy. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Luke wstał i wyszedł z mieszkania. Lodovica wróciła, nim wyszedł Hemmings, dlatego wykorzystała okazję i wpadła do sypialni przyjaciółki.
- Robisz ten test teraz, nie chcę słyszeć odmowy – rzuciła go jej na klatkę piersiową.
- A daj mi spokój – mruknęła Vilu, ale w końcu wstała. Stwierdziła, że go zrobi i nareszcie będzie miała święty spokój.
Poszła więc do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Odłożyła biały przedmiot na umywalkę. Oparła czoło o chłodne kafelki i tak przesiedziała piętnaście minut. Po tym czasie omal nie dostała zawału.
CZYTASZ
Heaven is a place on earth || L.H.
FanfictionCzasem jest tak, że tęsknimy za kimś, a nawet nie wiemy, dlaczego. Pragniemy zobaczyć oczy, których dokładnie nie pamiętamy. Dotknąć skóry, której wcześniej dotykaliśmy tylko przypadkiem. Poczuć zapach perfum i smak truskawkowego błyszczyka. On wła...