Odczytał wiadomość i rzucił telefon na posłanie. Szybko pozgarniał część ubrań w kąt. Rozejrzał się dookoła czy nie ma nigdzie jego rozrzuconej bielizny. Po upewnieniu się, że nie, podszedł do drzwi. Nim je otworzył poprawił szybko włosy, żeby nie wyglądał, jakby go piorun uderzył.
- Cześć – powiedział z uśmiechem i wpuścił ją do środka. Zamknął drzwi i oparł się o nie na chwilę. Odetchnął głęboko, przekręcając zamek.
- Cześć – mruknęła, zajmując miejsce na środku pokoju. Uważnie przyglądała się ruchom chłopaka. Zawsze fascynowała ją jego nonszalancja w każdym wykonywanym kroku.
I nagle twarz Violetty poczerwieniała. Nie to nie jest właściwe słowo. Castillo zrobiła się czerwona, jak ziemia na Marsie. Spuściła głowę, próbując zakryć się włosami.
- Coś się stało? – Popatrzył na nią z zaciekawieniem. Usiłował się dojrzeć twarz dziewczyny, ale na marne. Bał się, że znowu zaczęła płakać.
- Nie, po prostu... - zamilkła, ponieważ szukała właściwych słów na przekazanie tego, co ją gryzło.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć – zajął miejsce obok niej i założył blond pasmo za jej ucho.
- Bo – wzięła głęboki wdech i wypuściła powoli powietrze. – Bo nie masz spodni na sobie – wyrzuciła z siebie szybko i zaśmiała się pod nosem.
- Naprawdę? – Zapytał zrezygnowany. – Naprawdę? Naprawdę? – Mówił coraz głośniej, udając chrypę. – Doprowadziła mnie do zawału, po czym mówi, że po prostu nie mam spodni – położył sobie rękę na twarzy i pokręcił głową. Violetta przygryzła wargę i popatrzyła na niego spod czarnych rzęs.
- Nie złość się – ułożyła dłoń na policzku chłopaka. – Po prostu chyba nie jesteśmy jeszcze na tym etapie znajomości – zachichotała i spojrzała na jego profil. Po raz kolejny zachwycił ją ten widok. Za każdym razem, gdy patrzyła na niego, uczucie ciepła wypełniało ją od środka. Nie wiedziała, jak to wytłumaczyć. Po prostu tak było.
Luke mocniej przysunął twarz do jej delikatnej dłoni, a ona zaczęła powoli głaskać jego gładką twarz. Blondyn czuł się dobrze w jej towarzystwie. Chciał być zawsze obok niej.
- Pójdę się ubrać – ujął jej rękę w swoją i pocałował we wnętrzu. Wstał z łóżka i podszedł do walizki. Przekopał ją we wszystkie strony, ale czarnych dresów nie znalazł nigdzie.
- Tego szukasz? – Usłyszał, gdy coś wylądowało na jego głowie. Okazało się, że ten kawałek materiału to jego spodnie. – Leżały na łóżku – uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami.
- A w ogóle, czemu się tak przejęłaś, że nie mam spodni? Nigdy nie widziałaś faceta w bokserkach? – Violetta zarumieniła się delikatnie. Jasne, że widziała. Bo to raz? Ruggero nigdy się nie ubierał, przychodząc do niej, a przecież poza nim istniało kilka osobników, których widziała bez spodni.
- Luke – mruknęła, przyglądając się, jak chłopak wiąże sznureczki w dresach. – Mogę wziąć prysznic?
- Jasne – odpowiedział i odwrócił się do szafki. – Tutaj masz czysty ręcznik – uśmiechnął się i podał dziewczynie biały materiał.
- A masz coś, w co mogłabym się ubrać? Bo jeansy nie są zbyt wygodne – powiedziała nieśmiało.
- Mogę zaproponować Ci jedynie moją koszulkę, bo nic damskiego nie mam – zaśmiał się i podrapał po karku. Castillo pokiwała głową. Chwilę później trzymała w dłoniach czarną koszulkę Luke'a.
Hemmings usłyszał wodę odbijającą się o plastik w brodziku. Od razu chwycił swój iPhone i wybrał numer kolegi.
Do: Ash 2:15
CZYTASZ
Heaven is a place on earth || L.H.
FanfictionCzasem jest tak, że tęsknimy za kimś, a nawet nie wiemy, dlaczego. Pragniemy zobaczyć oczy, których dokładnie nie pamiętamy. Dotknąć skóry, której wcześniej dotykaliśmy tylko przypadkiem. Poczuć zapach perfum i smak truskawkowego błyszczyka. On wła...