Rozdział 21 - Niebem wypełniam pustkę w sobie

17 5 5
                                    

*luty*

Na sam widok tych czerwonych serduszek, które wisiały w każdym oknie, jakie istniało we Francji, Violetcie robiło się niedobrze. Ta wszechogarniająca miłość i udawanie, że to takie cudowne uczucie - doprowadzało ją do szału. Przecież to kłamstwo, a ludzie sprzedają je w walentynki, aby pokazać, jacy są "szczęśliwi".

Castillo wcale nie skakała z radości na ten dzień. Nie przygotowywała się na wyjście ze swoją drugą połówką, nie czekała na kwiaty, prezent, telefon. Po prostu siedziała na parapecie i patrzyła z góry na postacie, biegające z paczuszkami albo kwiatami.

Pokręciła jedynie głową, kiedy zobaczyła całującą się parę pod Wieżą Eiffla - to takie oryginalne. Może i wychodziła na bezuczuciową, ale przepełniał ją żal. Wyobrażała sobie jego z nią na romantycznej kolacji w jednej z australijskich restauracji. Podświadomie zazdrościła dziewczynie, że ma go na co dzień.

Ciche skrzypnięcie drzwi wypełniło pokój. Violetta leniwie odwróciła głowę, by sprawdzić, kto zawitał w jej progi.

- Cześć - Lodovica delikatnie zamknęła wejście. Smutno spojrzała na przyjaciółkę, która odwróciła pusty wzrok od niej. - Wszystko dobrze? - zapytała, podchodząc bliżej blondynki. Położyła dłoń na ramieniu dziewczyny, żeby choć tak ją wesprzeć.

- Nic nie jest dobrze, Lodo - szepnęła. Łzy cisnęły się do niebieskich oczu Castillo, usilnie próbując się wydostać.

- Nie możesz tak mówić – przyjaciółka złapała ją za rękę. - Przecież to nie koniec świata, w końcu wyjdziesz na prostą – uśmiechnęła się delikatnie. Comello już nie wiedziała, jak pomóc dziewczynie. Serce jej się kroiło na widok Vilu, kochała ją jak siostrę. Od czwartego roku życia były nierozłączne, Lodovica wiele widziała w oczach przyjaciółki, jednak jeszcze nigdy takiego bólu i żalu.

Blondynka nie zdążyła odpowiedzieć koleżance, bo dźwięk sms'a przerwał ich rozmowę. Sygnał zawisł w powietrzu nad jej głową niczym gilotyna. Z bijącym sercem odblokowała telefon i zsunęła pasek. Imię, które zobaczyła, zmroziło jej krew w żyłach.

Od: Luke <3 14:45

Nie umiem zasnąć, bo przed oczami mam ciągle Ciebie.

Szczęśliwych walentynek, Let.

- Violetta, on Cię kocha – Lodo szepnęła, kiedy zobaczyła wiadomość. - Po prostu boi się powiedzieć – wyprostowała nogi i plecy. - Zupełnie, jak ty – Comello spojrzała na nią karcąco.

Castillo doskonale wiedziała, że brunetka ma rację, ale nie dopuszczała do siebie tej myśli. Pragnęła być jak najbliżej niego, jednak życie postanowiło inaczej.

Do: Luke <3 14:48

Szczęśliwych walentynek.

Mam nadzieję, że zaplanowałeś idealną randkę z Arianą

Z bólem serca kliknęła wyślij. Nie miała na celu zrobić mu przykrości, czy zadać cios. Pragnęła jedynie, aby zobaczył, że u niej wcale nie jest dobrze. I nie będzie, dopóki on nie wróci.

A nie zanosiło się na jego powrót.

Od: Luke <3 14:53

Zastanawiam się, gdzie jesteś, ale wiem, że nie powinno mnie to interesować.

Do: Luke <3 14:59

Czekam, aż przyjdziesz, ale wiem, że nie staniesz w moich drzwiach.

***

Delikatnie i z wielką uwagą stawiał stopy na czerwonym materiale, którym obite były schody. Każdy kolejny krok zabierał mu pewność siebie. Serce chłopaka biło szybko, ale jednocześnie czuł, jakby stawało. Miał plątaninę myśli w głowie oraz milion pomysłów, co może jej powiedzieć.

Heaven is a place on earth || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz