Rozdział 10 - Możesz zmienić niebo, które masz nad sobą

27 6 3
                                    

Obudziła się z poczuciem, że czegoś jej brakuje. Zastanawiała się chwilę, czego może nie być w jej własnym łóżku.

Nagle ją olśniło.

Spała na poduszce, nie czuła zapachu męskich perfum i oddechu na włosach. Otwarła oczy, a obok niej nie zobaczyła nikogo. Wsłuchiwała się przez moment, czy jakieś odgłosy nie dochodzą z jej mieszkania. Panowała wyłącznie głucha cisza.

Podniosła się do siadu i rozejrzała wokół. Na fotelu leżała jego bluza. Delikatny uśmiech wkradł się na jej twarz. Przypomniała sobie uczucie, które nią zawładnęło, gdy się obudziła. To niezmierne szczęście.

Odsunęła kołdrę i wyszła z pokoju. Zajrzała do łazienki i kuchni, tak na wszelki wypadek, ale nikogo nie znalazła. Stąpała bosymi stopami po zimnych płytkach. Przy każdym kolejnym kroku przechodził ją dreszcz. Szybko sprawdziła czy drzwi, aby na pewno są zamknięte i wróciła do pokoju. Najpierw założyła jego bluzę, a później grube skarpetki. Mimo że na dworze panowała wysoka temperatura.

Czuła się samotna i skostniała. Pokój, który zawsze otulał ją ciepłem i spokojem, teraz wydawał się zimny i obcy. Ona sama poczuła się obco ze sobą.

Do: Luke :3 13:52

Zapomniałeś bluzy.

Napisała szybko i wysłała, nim zdążyła zrezygnować z tego pomysłu. Nerwowo sprawdzała telefon, co pięć sekund. Minuty ciągnęły jej się w nieskończoność. W końcu zrezygnowała rzuciła komórkę na łóżko.

Wytrzymała piętnaście sekund, po czym znów wzięła ją do rąk. Gdy rozbrzmiał dźwięk połączenia, blondynka podskoczyła.

- Cześć – powiedziała szybko do słuchawki. Nie potrafiła poskładać myśli, ani wymyślić żadnego sensownego zdania.

- Wiem – oszczędził sobie mówienie jakiegokolwiek powitania. Blondynka mruknęła lekceważąco. – Jak się czujesz? – Zapytał zmartwiony.

- A jak mogę się czuć? – Odpowiedziała z wyrzutem. – Jeżdżę po łące na jednorożcu i zbieram stokrotki, żeby potem oddać je krasnalowi, który pilnuje garnca złota na końcu tęczy – powiedziała sarkastycznym tonem i przewróciła oczami. Nagle ogarnęła ją wściekłość. – Czuję się źle – wyszeptała. – Bardzo źle – dodała zapłakanym głosem. Złość zamieniła się w łzy i smutek, w ciągu zaledwie trzech sekund.

- Jesteś bezpieczna? – Zapytał, kompletnie ignorując jej wypowiedź. Gdzieś z tyłu głowy zapisał zdanie związane z jednorożcem, ale to nie było najważniejsze.

- Myślę, że nie – wyszeptała i zaczęła płakać. Odgłos przerwanego połączenia doprowadził ją do rozpaczy. Telefon spadł z jej ramienia, a ona ukryła głowę w kolanach.

Tak po prostu się wyłączył.

- Muszę być dużą dziewczynką – szepnęła do siebie i otarła łzy. – A duże dziewczynki nie płaczą.

Wstała i ruszyła w stronę łazienki. Spojrzała w lustro, od razu żałując, że to zrobiła. Przeraziła się siniaków, zaschniętej krwi i rozciętej brwi. Odkręciła zimną wodę i umyła wyschniętą ciecz. Delikatnie wytarła twarz ręcznikiem. Rozczesała włosy i umyła zęby. W końcu zaczęła wyglądać jak człowiek. Podniosła róg koszuli, ale natychmiast go opuściła. Nie czuła się na siłach, aby oglądać resztę obrażeń. Ciszę w mieszkaniu wypełnił dzwonek do drzwi, który zwiastował zniecierpliwionego gościa.

- Let – zamknął ją szczelnie w swoich ramionach oraz ukrył twarz we włosach dziewczyny. – Teraz już jestem z Tobą - ujął twarz Castillo w dłonie i pocałował ją w czoło.

Heaven is a place on earth || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz