Rozdział 09 - Na niebie powoli bledną łzy

25 6 2
                                    

W życiu każdego człowieka, co jakiś czas pojawia się dzień, w którym tak po prostu, bez powodu, jesteśmy smutni. Siedzimy zakopani w warstwach kołdry, toniemy w tonach chusteczek, a słuchawki błagają o litość po godzinach pracy. Wtedy zaczynamy myśleć, dlaczego mamy taki zły humor i robi nam się jeszcze gorzej, bo uświadamiamy sobie, jak wiele rzeczy jest nie tak.

To właśnie taki dzień.

Gorąca herbata ogrzewała zziębnięte dłonie Violetty. Pustym wzrokiem wpatrywała się w jakiś punkt za oknem. Telefon milczał, a ona nie miała ochoty dzwonić pierwsza. Może i zareagowała zbyt emocjonalnie, ale obrzydzały ją czyny chłopców.

Od: Duduś :*

Jak się masz? Co dzisiaj robiłaś?

Do: Duduś :*

Nie pamiętam, żebym w ostatnim czasie jakoś się miała. On jest kolejnym kawałkiem w wieży osób, które mnie zraniły.
Wyprałam emocje, suszą się na balkonie.

Rzuciła telefon na łóżko i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. Nie wiedziała, dlaczego tak bardzo ją to zabolało. Przecież już wiele osób mówiło, że ją kocha, a potem tak po prostu odchodziło. Zostawiało ją z sercem w kawałkach i toną wspomnień wracających co noc.

Z westchnieniem zeszła z parapetu i odstawiła naczynie na stolik. Zaczęła przygotowania do popołudniowego wywiadu. Wcale nie miała ochoty tam iść.

***

- Dziękuję - rzuciła nikły uśmiech do Diego i zatrzasnęła drzwi samochodu. Powoli szła chodnikiem prowadzącym do siedziby stacji telewizyjnej. Kilka metrów przed wejściem założyła na twarz swój sztuczny uśmiech i wkroczyła do środka. Po kolei witała się z ludźmi, których widziała pierwszy raz na oczy. Przyzwyczaiła się już do tego, że mnóstwo osób na raz to nagle jej najlepsi przyjaciele i zrobiliby wszystko, aby było jej miło. Z przypiętym mikrofonem ruszyła na scenę i usiadła na skórzanym fotelu. Z głośników dobiegł ją głos.

- Zaczynamy za trzy, dwa - muzyka rozbrzmiała, a obok niej pojawiła się prowadząca.

- Witam was wszystkich kochani - udawany krzyk z widowni przerwał jej wypowiedź. Violetta przewróciła oczami w duchu. - Dzisiaj gościmy gwiazdę światowej sławy, czyli Violettę Castillo - kamera pokazywała jej twarz.

- Witajcie - pomachała do publiczności i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Jeszcze bardziej sztucznie. Brunetka zajęła miejsce obok Castillo i rozpoczęła wywiad. Blondynka odpowiadała na te same pytania, co zawsze. Odpowiedzi znała już na pamięć, więc nawet nie skupiała się na wypowiadanych słowach. Dwadzieścia minut później Violetta skończyła swój występ. Teraz miała tylko siedzieć i czekać na koniec.

- A teraz, zapraszamy czterech chłopaków, którzy podbili listy przebojów i serca nastolatek. Szturmem wdarli się na rynek muzyczny, a ich brzmienie na długo pozostanie w pamięci. Powitajmy 5 Seconds of Summer - blondynka zakrztusiła się wodą i zaczęła kaszleć. Na dźwięk nazwy ich zespołu coś ścisnęło ją w klatce piersiowej. Nie chciała ich widzieć, słyszeć ich głosu.

- O - Calum posłała jej kpiące spojrzenie. - Miło Cię widzieć - uśmiechnął się i zajął kanapę obok jej fotela. To będzie najdłuższe trzydzieści minut jej życia.

***

Wybiegła jak oparzona z budynku argentyńskiej telewizji. Zaciskała ręce w pięści i zagryzała zęby. Nie sądziła, że spędzenie z nimi czasu w jednym budynku, będzie aż taką katorgą.

Dochodziła już dwudziesta trzecia, gdy zaczęła spacer przez park. Tylko tamtędy mogła dojść na autobus i wrócić do domu. Noc była dosyć ciemna, ale gdy spojrzała w górę nie dostrzegła zbyt wiele gwiazd. Podążała z uniesioną głową nie zważając na nic dookoła. Chciała choć na moment przestać myśleć.

Heaven is a place on earth || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz