...dla pana Starka
26.08.2017r.
Korekta: 👍Z dedykiem dla Po_prostu_Satan 😃
Abigale całą drogę powrotną do Ameryki zerkała raz po raz na małą paczuszkę w ładnym, błyszczącym papierze, którą położyła przed sobą przy przedniej szybie, aby się nie zgubiła. Cokolwiek było w środku, z pewnością było dowcipem.
Dowcipem-zasadzką na pana Starka. A ona miała pomóc go w to złapać!
Ale dlaczego?
Czy istniało coś takiego, co motywowało dorosłą, posiadającą dobrą pracę, płacę i wykształcenie osobę, aby pomagała szesnastolatkowi wywijać numery ich wspólnemu - czasami cierpiącemu na nerwicę, a innym razem na idee fixe - szefowi?
Cóż...
Ten szef nazywał się Tony Stark i czasami zapominał, że nie wszyscy jak on potrafią nie spać pół tygodnia, żeby sobie w śrubkach podłubać. Ten szef czasami ją podrywał, gdy się lekko napił albo miał za dobry humor (ale za to dostawał po głowie od swojej Pepper). Ten szef uwielbiał zasypiać w dziwnych chwilach, uśmiechać się do świata i po tym świecie latać we wszystkie strony - w żółto-czerwonej zbroi...
..innymi słowy był osobą, której sprowadzający świadomość na ziemię kawał raz na jakiś czas nie mógł zaszkodzić.
A przynajmniej tak sądziła Abigale.
Zaparkowała jak zawsze, piętnaście metrów od wieżowca Starka. Tam North zmył się, aby zdążyć do domu na urodzinowe przyjęcie córeczki, Kate - James musiał dobrze o tym wydarzeniu wiedzieć, bo na tylnym siedzeniu wozu, jeszcze w połowie drogi między Anglią i Ameryką, Abigale zauważyła duży pakunek owinięty pergaminem w jednorożce. Pakunek, który się dosłownie i jak najbardziej magicznie przykleił do rąk Northa, gdy mężczyzna wysiadał na małym parkingu z auta, żegnając się z nią szczerym "miłego dnia" i motywującym "ta paczuszka jest dziwna, lepiej nie dawaj tego panu Starkowi tylko zostaw mu na widoku i obserwuj gdzieś zza załomu korytarza". Tak, North był naprawdę wspaniałym, godnym zaufania i kochanym facetem - nie dziwota, że rzeczą, która najczęściej zajmowała jego uwagę było życie rodzinne.
Kobieta z cichym westchnieniem przespacerowała się do wieżowca, a następnie wjechała windą na piętro, można by rzecz, służbowe. Tony Stark akurat przechodził sobie od małego a aneksu kuchennego (umieszczonego z prawej strony dużej pracowni) do biurka zawalonego papierami, stojącego przy jednym z ogromnych okien.
Jego pieprzone piętro piętnaste i pancerne szkło.
- Mam przesyłkę od Jamesa, który jest już w Anglii - poinformowała, siląc się na lekkość, chociaż najchętniej poszłaby już do domu i się przespać. Za dużo czasu za kółkiem i w drodze jak na jeden dzień.
- Od Jamesa?
Na chwilę twarz Starka wydłużyła się w nieufnym wyrazie. Jak długo opiekował się Jamesem, chłopak zawsze dawał mu małe paczuszki, wszystkie identyczne. 50% z nich zawierało kawały magiczne, ale Tony nie mógł tak po prostu żadnej wyrzucić, bo drugie 50% było ważnymi danymi dotyczącymi badań nad energią, którymi musiał zajmować się czarodziej obdarzony specjalnymi zdolnościami. Pełną empatią - między innymi.
- Połóż na biurku - westchnął. - Nie mam zamiaru tego otwierać - dodał zdeterminowany.
Abigale uśmiechnęła się nieznacznie, ponieważ doskonale zrozumiała przekaz, który w istocie brzmiał "nie mam zamiaru tego otwierać w czyimś towarzystwie". Wykonała polecenie dotyczące paczuszki, a potem jak najszybciej wycofała się z pracowni.
CZYTASZ
S i l e n t
FanfictionCzternastoletni Hellion Grindenwald jest uczniem amerykańskiego czarodzieja, Jamesa Horr-Pattey'a. Wyjazd do Hogwartu w Anglii jest dla niego przygodą życia... ale czy na pewno wszystko będzie dobrze? Dziękuję @Moru_Kita za pomoc z okładką ❤️