1. Wyjazd

1.3K 76 87
                                    

25.08.2017r. z dedykiem dla TobiMilobi, oto kolejny odpał mojego umysłu XD
Korekta: 👍

-Hellion, wszystko masz? - przyjemnie miękki, wręcz aksamitny głos przeciął ciszę panującą w wiekowym domu, gdzie połowa mebli pamiętała wojnę secesyjną, a druga została wykonana całkiem niedawno. Z mocnej, zabezpieczonej magią stali nierdzewnej.

Wysoki, smukły brunet zbiegł po schodach, z piętra na parter, a potem przeskoczył nad dużym kufrem, wbiegając do swojej małej pracowni, umieszczonej z lewej strony od wejścia na piętro - ale z prawej zaś jeśli szłoby się tam zaraz od drzwi frontowych,  aby wziąć stamtąd przygotowaną uprzednio walizkę pełną buteleczek różnokolorowych eliksirów, którą szybko zmniejszył i wsunął do kieszeni.

Czerwony płaszcz z filcu, który miał na sobie już od rana,  szeleścił i falował przy każdym jego ruchu, chociaż był raczej przylegający niż obszerny i sztywny niż miękki.

Chłopiec z zarzuconą na ramię, wygodną torbą w ciemnym kolorze, obserwował cały ten mini bieg z przeszkodami z mieszaniną rozbawienia i niedowierzania.

Był spakowany od dwóch dni!

Jak Mistrz mógł go w ogóle o coś takiego pytać? Przecież to on sam biegał po domu jak szalony; to machał różdżką, to strzelał palcami, raz po raz się potykał, przetrząsał szuflady wiekowych szaf albo nurkował w kolorowych wiklinowych koszach, których pełno było w każdym kącie.

Nareszcie, po jeszcze piętnastu minutach biegania młodego mężczyzny we wszystkie strony, skomplikowany proces pakowania się został zakończony. A dwa wielkie kufry zalegające na parterze machnięcie schludną białą różdżką zmniejszyło do rozmiaru telefonu komórkowego, który swoją stroną rozdzwonił się właśnie jak szalony w kieszeni czerwonego płaszcza.

Smukła, opalona leciutko ręka uniosła urządzenie i odblokowała bez najmniejszej nawet chwili zwłoki więcej.

- Halo, Abigale? Czy gotowi? Tak, tak, zajeżdżaj tutaj po nas. Buziaczki, buziaczki - brunet rozłączył się, po czym ogarnął niecierpliwym ruchem za długie włosy z twarzy i zerknął na tego chłopca, który cały czas cierpliwie na niego czekał. - Idziemy, Hellion.

Chłopak kiwnął i podniósł się ze schodów, na których usiadł znudzony jakiś czas wcześniej.

Wyszli z domu w sam raz po to, aby zobaczyć wjeżdżający na podjazd rządowy samochód. Długowłosy zamknął stare drzwi mocnym, mosiężnym kluczem i dziecinnie lekkim krokiem zbiegł po niskich schodkach z małej werandy. Uczeń ruszył za nim jak cień.

Zapakowali się obaj w blasku południowego słońca do wypucowanego na błysk pojazdu i... Puff. Dosłownie zniknęli.

***

W szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart szczytem technologii był bardzo stary, bardzo często psujący się zegar, dlatego zobaczenie jak po kamiennym moście na dziedziniec sunie elegancki samochód to jak zobaczenie z bliska bazyliszka. Żywego. Nie dziwota więc, że chmara uczniów zaczaiła się w różnych dogodnych zakątków, żeby popatrzeć. Na co? Na to, co profesor OPCM zamierzała przepędzić. Jeszcze zanim pokonała pół dystansu od szkolnych wrót, przednie drzwi wozu otworzyły się i wysiadł ubrany w perfekcyjny garnitur mężczyzna. Rozejrzał się badawczo, przez chwilę tkwiąc w idealnym bezruchu, a potem obszedł pojazd i otworzył przed kimś inne drzwi - z tyłu.

Stuk. Na kamieniach dziedzińca stanęły wypastowane porządnie buty, a po chwili z przestronnego, magicznego wnętrza maszyny wyłoniła się cała przystojna postać młodego mężczyzny z włosami tak długimi, że niemal sięgały ziemi.

S i l e n tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz