15. Raven Ravenclaw

499 54 127
                                    

28.10.2017r.
Korekta: 👍

Siedząc przy stole był bardzo podekscytowany. Zmęczony, ale entuzjastycznie nastawiony do życia. Znalazł pokój życzeń, wiedział jak tam dotrzeć i mógł zrobić to w każdej chwili. Nałożył sobie na talerz sałatki z kurczakiem, starając się oczyścić myśli choć trochę.

- Poduczyłeś ich, Hellion? - zapytał zainteresowany James.

Pokiwał głową delikatnie.

- Byłem ciekaw kiedy się do ciebie odezwą - zaśmiał się lekko. - Trochę to trwało.

Dalej po prostu jedli, co jakiś czas wymieniając się uwagami. Hellion najczęściej wykonywał oszczędne ruchy rękoma albo notował pojedyncze słowa w notatniku leżącym na blacie stołu pomiędzy nimi.

- Jeszcze niecałe dziesięć dni - zauważył nagle starszy trochę odległym tonem. - Nie możesz się już pewnie doczekać, hmm?

Jego wargi rozciągnęły się w uśmiechu. O tak. Zupełnie wypadło mu z głowy, że zostało już tak niewiele czasu do końca próby. Kompletnie stracił rachubę. Odstawiając kubek herbaty podniósł długopis i zanotował krótkie pytanie.

- Hmm? "Osobista przemowa"? - James przechylił lekko głowę. - Oczywiście. Jak tylko minie te kilka dni - zgodził się. - Mam jeszcze do napisania kilka listów, a jak tobie idzie?

Pokazał cztery palce, zaraz potem zginając trzy, co miało znaczyć, że przewidywał już tylko jedną przygodę. James poprawił ciemne włosy, o tej porze już potargane i wysuwające się z koka. Od przyjazdu do Hogwartu najczęściej czesał je w warkocz lub kok. Trochę szkoda. Hellion lubił gdy włosy jego Mistrza były rozpuszczone; były takie długie, puszyste i miękkie. Czasami zazdrościł trochę Red Hand, że może on tak często bezkarnie dotykać i czesać Jamesa.

- Hellionie, będę miał dla ciebie cztery listy, dobrze?

Spojrzał zaskoczony.

- Przekażesz je komuś... Później.

Nakreślił w powietrzu okrąg i przekreślił dwoma liniami. Zegarek. Czas. Kiedy?

- Za kilka dni. Dopiero za kilka dni - uspokoił go starszy uśmiechając się na swój psotny sposób oznaczający, że coś wie.

Hellion westchnął bezgłośnie, a potem wzruszył ramionami. Przywykł do tego, że opiekun po prostu ma sekrety i z reguły trzeba zaczekać, żeby je odkryć.

***

Ponieważ nie potrafił wytrzymać ze swoją ciekawością, w końcu postanowił zaraz po kolacji wrócić do pokoju życzeń. James obserwował z rozbawieniem jak, ogarnięty nową energią, chowa długopis i notatnik do torby, a potem zbiera się, żeby wyjaśnić, dlaczego prawdopodobnie nie wróci na noc albo zrobi to bardzo późno. 

- Hellion - głos Jamesa odzywający się nagle koło jego ucha mało nie przyprawił go o zawał. - Nie kręć się nocą po korytarzach, dobrze? I miej Ups cały czas obok. Na wszelki wypadek.

Skinął powoli głową.

- I przyjdź rano do pokoju; o północy ma przyjść paczka.

Uniósł brew zdziwiony, w ten wymowny sposób komentując godzinę, o której miała się rzeczona paczka pojawić. I pewność opiekuna co do tego, że się pojawi.

- Strange uwielbia robić wrażenie - zaśmiał się wesoło James. - Wiesz... Nagle otwierające się przejścia na wskroś świata, dziury przez które spadasz długie godziny, chodzące meble, cofający się czas - jego twarz promieniała radością. Mistrz uwielbiał takie rzeczy. Większość z nich sam mógł wykonać, ale i tak uwielbiał. To sprawiało, że był naprawdę wyjątkowy.

S i l e n tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz