18. Ostatnia noc

412 50 51
                                    

18.11.2017r.
Korekta: 👍

Hellion poszedł wraz z Mistrzem spożyć kolację dopiero wtedy gdy wszyscy uczniowie, którzy tego chcieli, zadali już dręczące ich pytania. Ostatnie pytania do nauczyciela, który przez miesiąc nauczył ich więcej niż Umbridge przez kilka miesięcy. Ostatnie pytania do nauczyciela, który nie ukrywał przed nimi jak jest na świecie, jak jest w Anglii i że nie mogą udawać, że wszystko jest w porządku. Gdy siedzieli już wszyscy przy stole, Umbridge chrząknęła "grzecznie", zmuszając Jamesa, aby poświęcił jej uwagę. Nie chciał tego robić. Była paskudna, nieuprzejma i tak irytująca, że najchętniej sam zrobiłby coś, aby zamilkła i już nigdy nawet na niego nie spojrzała.

- Tak? - westchnął i w końcu spojrzał na kobietę niechętnie.

- Dokąd dotarłeś z materiałem? - zapytała, nawet nie siląc się na uprzejmość.

- Nie korzystałem z tych żałosnych, kompletnie nieprzydatnych książek, które najwyraźniej układał jakiś biedny, sfrustrowany teoretyk bez doświadczeń życiowych - stwierdził lekko. - Ale przerobiłem z tymi wspaniałymi uczniami sposoby na wznoszenie tarcz, kilka przydatnych sztuczek do wykorzystania w razie zagrożenia życia, treści i zasady działania porozumień między rasami magicznymi i czarodziejami, a także spory kawałek magii z Ameryki. To ostatnie na pewno im się przyda jeśli spojrzeć na problemy jakie się w tym kraju wyłaniają z każdego zaułka. Czarne problemy. Z białymi maskami. Lubujące się w tatuażach - dobitność jego wypowiedzi była dosłownie porażająca. - Jestem pewien, że oni wszyscy bez większego trudu zdołają zdać te nadchodzące egzaminy.

- Nie korzystałeś z książki? - wycedziła, zaczynając czerwienieć na twarzy. - Uczyłeś ich o jakiś porozumieniach z plugawymi, magicznymi stwora...

- Wydaje mi się, że ma pani z czymś poważny problem  - zauważył spokojnie. - Przyjechałem tutaj charytatywnie - o tak, już wiedział, że to słowo wypowiadane przy uczniach doprowadza ją do białej gorączki. - Miałem prawo zrezygnować z książki i uczyć ich na mój sposób. A co do "stworów", obawiam się, że przy obecnej liczbie czarodziei zdolnych do walki w tym kraju, biorąc pod uwagę to, że co najmniej pięćdziesiąt procent należy do tych złych, a kolejne dwadzieścia nie ma jeszcze osiemnastu lat.... Cóż, jeśli się nie dogadacie z nimi, naturalnymi sojusznikami nie akceptującymi czarnej magii... nie widzę za dużych szans na to, że zwyciężycie z Czarnym Panem, którego sami sobie stworzyliście wiele lat temu. Był naprawdę obiecującym chłopcem, prawda, dyrektorze Dumbledore?

Albums zbladł, gdy padło na niego uważnie spojrzenie Jamesa.

- To jest...

- Wszyscy moi najbliżsi przyjaciele i członkowie rodziny to ludzie, których wielu chciałoby zlikwidować - to naturalne, że przejrzeli na swoje sposoby wszystko co się dało na temat Anglii, jej sytuacji, jej przywódców i najważniejszych osobistości - uśmiechnął się czarująco. - Tak to jest, gdy prosisz o zaufanie ludzi, którzy wszystkich zawsze sprawdzają po dwa razy.

Hellion zachichotał.

- Jeśli dobrze zrozumiałem - wtrącił się lodowatym tonem Snape, ale James nie dał mu dokończyć.

- Wygląda pan strasznie, ale wiem, że gdyby trzeba było, nawet ja mógłbym powierzyć panu moje życie - oznajmił, co ewidentnie zaskoczyło mężczyznę.

- Twoje zachowanie... Twoje zachowanie jest niedopuszczalne, niewychowany dzieciaku!

- Dolores! - minister nerwowo chwycił kobietę za rękę. - Proszę cię, za tego chłopca odpowiadają bezpośrednio amerykańskie siły specjalne.

James uśmiechnął się z drwiną, ale nie skomentował tej niekoniecznie dyskretnej uwagi.

- Hellionie, myślę, że najwyższa pora iść odpocząć. Jutro rano opuszczamy przecież Anglię - zwrócił się do ucznia, całym sobą prezentując, że rozmowa z Umbridge dla niego definitywnie się skończyła. Chciał wstać, ale wtedy jego zegarek ponownie zaczął wydawać z siebie podejrzane odgłosy, przypominające zgrzyt zderzającego się ze sobą metalu. Przekręcił więc lekko tarczę, a potem dotknął palcami złocisto-czerwonego kwadracika, jednego z wielu na tym przypominającym taflę szkła ekranie. Wszystko zminimalizowało się do tego pojedynczego poletka, nad którym pojawiła się wizja ciemnowłosego mężczyzny z kilkudniowym zarostem, ubranego w pomięty garnitur. Czarny. Z dającym po oczach, szafirowym krawatem.

S i l e n tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz