7. H-e-l-g-a-H-u-f-f-l-e-p-u-f-f

522 53 5
                                    

02.09.2017r.
Korekta: 👍

Sprawa tajemniczej H-e-l-g-i-H-u-f-f-e-l-p-u-f-f rozwiązała się w ciągu kolejnej doby. James poszedł na spotkanie nauczycieli, aby tam radzić o uczniach, a Hellion, nie zważając na nieufne spojrzenia młodzieży szkolnej, skierował się do niego biblioteki.

"To on? To ten Grindenwald?" - pytali jedni, kiedy ich mijał lub minął i myśleli, że już nie usłyszy. "Tak, to on" - odpowiadali im inni.

Czuł, że oni go niekoniecznie chcą. Ale przywykł już do tego, więc zamiast się zatrzymywać, szedł pewnie, z uniesioną dumnie głową. Tak go wychowano. Aby się nie zatrzymywał, aby się nie przejmował. W Ameryce też są złe spojrzenia, też niejednokrotnie są kierowane w jego stronę. Nic nowego. Ledwie przejściowa niedogodność związana z jego pochodzeniem z rodu Grindenwald albo byciem uczniem Jamesa Horr-Pattey'a.

Wszedł do biblioteki witając bibliotekarkę uśmiechem. Odwzajemniła gest. Być może mimo licznych szans wciąż nie dosłyszała jego nazwiska, a może była ponad to...? Nie miał zamiaru tego sprawdzać.

Rozejrzał się i przeszedł między wysokimi regałami. Minął dział eliksirów, OPCMu, ONMSu, astronomii, zielarstwa, wróżbiarstwa... I zatrzymał się między Historią oraz Słynnymi Ludźmi.
Nie był pewien co wybrać, więc zadecydował, że wykorzysta sztuczkę, którą znał od Mistrza. Złożył dłonie razem i skumulował energię, tworząc migoczącą kulkę w srebrzysto-granatowym kolorze swojej aury. Cały czas myślał intensywnie o poszukiwanej osobie. A kiedy uznał, że już wystarczy, podrzucił kulkę w powietrze. Zabłysła i rozwinęła cieniutkie, ażurowe skrzydełka z energii. Ruszyła na zwiad między dwoma regałami. Kończyła już i zaczynał rozumieć dokąd iść kiedy ktoś chwycił go mocno za ramię.

- Co ty tutaj kombinujesz?! - krzyknął ogłuszający dziewczęcy głos. Przez chwilę widział tylko rozeźlone oczy w brązowym kolorze i ogromną szopę również brązowych, pofalowanych włosów. - Odpowiesz mi czy nie? - odezwała się zirytowana ponaglająco.

Zastanawiał się jak jej odpowiedzieć, skoro nie mówił. Chciał być kulturalny. A potem pomyślał, że nie powinien, bo to ona zachowała się bardzo nieuprzejmie w stosunku do niego i jeszcze wydarła się na dzień dobry tak jakby jej kradł ukochany wisiorek mamusi. Wisiorek albo inną błyskotkę. Cofnął się, uwalniając z jej uścisku. Posłał nieprzyjemne, ale przy tym lekceważące spojrzenie i odwrócił się. Wkroczył między regały pewnym, długim krokiem, wziął trzy książki, które migotały po inspekcji magicznej kuli i minął nieuprzejmą uczennicę Hogwartu. Usiadł przy stoliku najbliżej wyjścia z biblioteki. Najbliżej wyjścia i najbliżej pani Pince.

Naprawdę nie chciał w razie czego zostać oskarżonym o zaatakowanie ucznia. A przynajmniej nie bez powodu.

Gdy chwilę ochłonął, zbadał uważnym wzrokiem swoje zdobycze. Ze zdumieniem stwierdził, że każda z ksiąg ma na okładce wytłoczony herb Hogwartu. Bardzo starannie i wyraźnie. W jakiś sposób było to ujmujące. Położył dłoń na oprawie, która podobała mu się najbardziej i nie była opatrzona ani tytułem Krótkiej historii Hogwartu ani też Obszernej historii Hogwartu. Właściwie to nie było na niej żadnego tytułu. Właśnie miał ująć oprawę i zajrzeć do środka kiedy ogarnęło go wrażenie przytłoczenia i senności.

Znał już ten stan.

Bardzo dobrze.

Lepiej niż większość takich jak on.

Aby nie doprowadzić do zamieszania, otworzył książkę płynnym ruchem i wbił spojrzenie w zapełnioną małymi literkami stronę. Rozmyły się, jakby nie był ich tam nigdy - zaraz potem delikatna dłoń spoczęła na jego ramieniu.

S i l e n tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz