Mogłabyś napisać Jercy umieszczone w średniowieczu, gdzie Percy jest czarownicą, a Jason przez przypadek się o tym dowiaduje?
Od The creator of IGIRLS
Jason westchnął żałośnie. Nienawidził, gdy jego dowódca zlecał mu patrolowanie ulic – nie wybierał kariery rycerza po to, żeby rozdzielać bijące się chłopskie dzieci, lub upewniać się, że nikt nie kradnie kawałków mięsa ze straganu rzeźnika. Ale Jason był mądrym człowiekiem i wiedział, że ktoś musiał robić te rzeczy – a czasami musiał to być on.
Przynajmniej było słonecznie – Jason nienawidził, gdy padał deszcz. Słońce odbijało się od okien, a dzieci ze śmiechem ścigały się po brukowanych ulicach. Jason przechadzał się po znajomym mu miasteczku, upewniając się, że żadne z królewskich praw nie jest łamane – żadnych bójek, prostytutek na ulicach, publicznego upijania się i, przede wszystkim, żadnych czarownic.
Czarownice uważane były za słabość społeczeństwa, „plagę na świętym lądzie", jak powiedział Król. Według dowódcy Jasona, czarownice nie były niczym więcej niż zwierzętami, które muszą zostać wybite, zanim ich czarna magia pochłonie świat. I Jason to rozumiał. Dlatego właśnie wszyscy rycerze i obywatele mieli obowiązek schwytania lub zabicia napotkanych czarownic. Jason modlił się do Boga, żeby nigdy nie był do tego zmuszony. To byłoby o wiele prostsze, gdyby czarownice były jakimiś przerażającymi ogrami, ale one... były po prostu ludźmi. Jason wiedział, jaki jest jego obowiązek, ale przypuszczał, że wykonanie go byłoby dość trudne.
Zapach świeżono upieczonego chleba unosił się po ulicy i Jason westchnął, uśmiechając się i na chwilę zapominając o swoich problemach. Porzucając swoje obowiązki, szybko wszedł do Piekarni, pozwalając żeby aromat miejsca otoczył go jak ciepły uścisk. Świeże wypieki, chleb i ciasta, były wyłożone na wystawie, a jeszcze więcej leżało za ladą. Wytworne panie i panowie wchodzili do sklepu i wychodzili z brązowymi torbami pełnymi smakołyków, a biedne dzieci zatrzymywały się przed wystawą i z wahaniem wpatrywali się w wypieki swoimi dużymi, wygłodniałymi oczami.
– Dzień dobry – przywitał się Jason, wchodząc do środka.
– Sir Jason! – Właściciel piekarni westchnął z zachwytem. Zza jego łokcia wyglądał jego młody, szczerzący się uczeń, ugniatający ciasto, z rękami pokrytymi mąką.
– Cześć, Jason.
Właściciel uderzył go w czubek głowy.
– Trochę szacunku, chłopcze – syknął.
– Nic się nie stało. – Jason uśmiechnął się, podchodząc bliżej. – Mogę dostać kawałek ciasta, Percy?
Chłopak – Percy – skinął głową. Był w wieku Jasona, miał kruczoczarne włosy i niebieskie, pełne ciepła oczy. Jason znał go od dziecka, chodzili razem do szkoły, ale podczas gdy on pogrążał się w marzeniach zostania rycerzem, Percy wybrał zawód piekarza. Miejsce, w którym pracował, było ulubionym przystankiem Jasona w czasie patrolu; mógł zjeść tam niebiańskie przysmaki i wysłuchać zabawnej anegdotki, którą chłopak zawsze miał do opowiedzenia. To było o wiele lepsze niż polowanie na czarownice, które zazwyczaj było jego obowiązkiem.
CZYTASZ
Who actually cares?
FanfictionWill/Nico - 3, 8, 17, 25 Jason/Percy - 2, 7, 13 Jason/Nico - 4, 14, 15, 16 Luke/Percy - 10 Luke/Nico - 5 Nico/Mitchell - 6 Connor/Mitchell - 12 Will/Leo - 11 Thanatos/Kupidyn - 9 Percy/Leo - 18 Frank/Leo - 21, 24 Will/Percy - 22 Luke/Backendorf - 23...