Notka od tłumaczki:
Z góry ostrzegam – są rodzaje fanfiction, których nie lubię i które sprawiają, że czuję się niekomfortowo, co wpływa na tłumaczenie. To jest jeden z tych fanfiction. Nigdy nie lubiłam dynamiki alfa/beta/omega, więc samo napisanie słowa „ruja", sprawiało, że zgrzytałam zębami. Ale obiecałam sobie, że będę tłumaczyć po kolei i niczego nie ominę, także jest. Z góry przepraszam, jeżeli to tłumaczenie jest „niezbyt poręczne".
Mogłabyś zrobić smut Percy/Jason z dynamiką alfa/beta/omega, robiąc z Jasona alfę, który nie wie, że Percy jest omegą, dopóki tamten nie dostaje rui?
Dla Whaaat
Jason i reszta siódemki podążyli za Leo, który szybko oprowadził ich po Argo II, zanim oficjalnie wyruszyli na swoją misję do Nowego Rzymu. To wszystko było dziwne dla Jasona — nie dość, że stracił większość swoich wspomnień, to jeszcze wybierał się na najtrudniejszą w historii misję z bandą nieznajomych. Mieszanych nieznajomych.
To, że do misji wybrano grupę Omeg, Bet i Alf, było niespotykane. Zazwyczaj wysyłano razem jedynie osoby jednej kategorii, żeby uniknąć parzenia się bez zgody, jeżeli jedna z Omeg wpadłaby w ruję. Łączenie w pary nie było z resztą największym problemem — czasami Alfy gryzły Omegi, a było to coś, co mogły zrobić tylko raz w swoim życiu. Po tym, gdy adrenalina i niebezpieczeństwo misji opadało, niektóre Alfy opuszczały swoje Omegi, żeby ugryźć kogoś innego. Pomimo to, Omega nigdy nie mogła ruszyć dalej i na zawsze związywała się z Alfą. To była niebezpieczna sytuacja, a na ich misji znajdowały się wszystkie trzy rodzaje, ale Jason odkrył, że niezbyt go to martwiło.
— A więc ja i Hazel, śpimy tutaj — powiedział Leo, wskazując na jedno skrzydło ogromnego statku. — Skoro jesteśmy Omegami, mamy zamki w drzwiach, więc nawet sobie nie fantazjujcie. — Spojrzał znacząco na Franka. — Ale oboje jesteśmy na supresantach, więc nie ma sprawy. — Poprowadził ich dalej, na drugi korytarz.
To, że Leo i Hazel byli Omegami, było oczywiste; byli niscy, mali i całkowicie uroczy, chociaż Jason nie wątpił, że mogliby go wykastrować, gdyby spróbował zrobić coś wbrew ich woli. Nie, żeby któreś z nich go pociągało, ale bogowie, gdyby wyczuł ich ruję, nie wiedział co by się stało.
— Piper, gratulacje. — Leo uśmiechnął się do niej przez ramię, pokazując siódemce korytarz z jedną parą drzwi. — Jesteś jedyną Betą wśród nas, więc masz dla siebie cały korytarz.
— Słodko. — Wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
— Jesteś też strażnikiem pomiędzy nami. — Leo objął Hazel opiekuńczo. — A nimi. — Spojrzał na Jasona, Franka, Percy'ego i Annabeth.
Dwie Alfy na jednej misji były wystarczającym utrudnieniem, ale nigdy nie słyszano o aż czwórce. Na razie doszło u nich do walki o władzę i Jason miał nadzieję, że wszystko pozostanie w takim stanie. Annabeth była kobietą, w odróżnieniu od reszty Alf, co odrobinę wygładzało walkę o dominację, ale nie było wątpliwości, że będzie nieugięta, jeżeli ktokolwiek spróbuje z nią konkurować o partnera. Frank, pomimo swojego wzrostu i siły, był potulny jak baranek. Ale był też wyjątkowo opiekuńczy względem zarówno Leo, jak i Hazel, co dawało Jasonowi kolejny powód, żeby trzymać się od nich z daleka.
CZYTASZ
Who actually cares?
FanfictionWill/Nico - 3, 8, 17, 25 Jason/Percy - 2, 7, 13 Jason/Nico - 4, 14, 15, 16 Luke/Percy - 10 Luke/Nico - 5 Nico/Mitchell - 6 Connor/Mitchell - 12 Will/Leo - 11 Thanatos/Kupidyn - 9 Percy/Leo - 18 Frank/Leo - 21, 24 Will/Percy - 22 Luke/Backendorf - 23...