Rozdział 1

217 20 25
                                    

(2 miesiące temu)
*Craze*

Byłem umówiony z Benem. Pojechałem do jego domu. W środku nikogo nie zastałem. Wszystko było rozwalone. Się lekko wystraszyłem. Zadzwoniłem do Yvette.

-Halo?
-Cześć to ja. Wiesz może co jest z Benem? Byłem z nim umówiony ale go nie ma i dom wygląda jakby przeszło po nim tornado.
-Nie wiem. Pisałam z nim dzisiaj nad ranem i mówił że jest w domu.
-O której to było?
-Po 7.00
-Możesz tu przyjechać?
-Teraz nie mogę. Jestem w pracy. Zaczekaj może zaraz wróci.
-No dobra.
Zostałem tam i czekałem na na niego. Minęły 2 godziny a go dalej nie ma. Musiałem jeszcze raz zadzwonić.
-Hej. Nadal go nie ma.
-Co jeśli mu coś się stało? Idź go poszukaj po mieście. Ja za 3 godziny kończę pracę. Może poproszę szefa aby dał mi wcześniej wyjść.
-Dobra idę. Jak coś jesteśmy w kontakcie.
-No dobra. Cześć.

*Yvette*

Drugi telefon od Tomka mnie bardzo przestraszył. Nie mogłam normalnie usiedzieć w pracy. Poprosiłam szefa o zwolnienie z reszty dnia i pojechałam szybko go szukać. Zadzwoniłam do Craze'a.
Nie odebrał.

Co się do kurwy dzieje?! - Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Przez to wszystko nie zauważyłam jadącego z nad przecieka samochodu. Zderzyliśmy się. Całe życie przeleciało mi przez oczy. Było bardzo ciemno. Obudziłam się w szpitalu. Przy mnie stała postać. Nie wiedziałam kto to. Miałam mroczki przed oczami.

-Kto to?
-To ja, Craze. Miałaś wypadek samochody i trafiłaś do szpitala. Wszystko będzie z tobą dobrze ale lekarz mówił że przez 2 tygodnie musisz tutaj leżeć na oddziale.
-A co z Benem?!
-Nie znalazłem go. Póki jesteś w szpitalu będę go sam szukał.
-Nie możesz sam go szukać. Jeśli jutro rano się nie znajdzie masz dzwonić na policję.
-Dobra. Zadzwonię.
-Poradzisz tutaj sobie? Przywieść ci coś?
-Możesz mi przywieść parę rzeczy.
-Czyli?
-Jakieś ubrania, szczotkę do zębów i włosów, jakiś szampon, ładowarkę i słuchawki.
-Dobra. Już jadę.
-Okej. Dzięki

*Craze*

Wyszedłem ze szpitala i ruszyłem prosto do samochodu. Wziąłem telefon do ręki, na ekranie pojawiło się 4 nie odbrane połączenia od mojej dziewczyny. Zadzwoniłem do niej.
-Co się kurwa z tobą dzieje?! Czemu nie odbierasz?! - Była zdenerwowana.
-Frosty zginął. Miałem go szukać z Yvette ale niedawno miała wypadek i jest w szpitalu.
-Przepraszam że się uniosłam. Pomóc ci w czymś?
-Przywiozłabyś tutaj pod szpital jakieś rzeczy dla niej?
-Dobra. Zaraz będę.
-To pa skarbie.
-No cześć.

Postanowiłem na nią zaczekać i poszedłem
do BP niedaleko szpitala zamówić sobie coś do jedzenia. Zamówiłem hot doga. Chwilę później widziałem już jej samochód.

-Cześć.
-No hej.
Pocałowałem ją w policzek i poszliśmy za rękę aby dać jej torbę.

*Yvette*

Właśnie zasnęłam,lecz chwilę później usłyszałam głos lekarza.

-Goście do ciebie.

Odwróciłam się zaspana. Zobaczyłam Craze'a z Gabrielą.
-Masz to twoje rzeczy. - Powiedziała dziewczyna.
-Dzięki.
-Opowiesz nam jak to się wszystko stało? - Zapytał Tomek.
-Próbowałam się do ciebie dodzwonić. Nie zauważyłam że z na przeciwko mnie jedzie samochód no i stało się co się stało. Ale czuję się dobrze.
-To dobrze że jest wszystko w porządku, ale będzie jakaś sprawa u policji?
-Nie. Nie będzie.
-To dobrze. My już idziemy a ty odpoczywaj.
Pożegnaliśmy się, oni wyszli a ja wróciłam do snu.

*Craze*

Wracaliśmy z Gabi do domu. Było już dosyć późno. Cały czas zastanawiałem się co może dziać się z Frostym. Przecież on nie miał żadnych wrogów. Nikt go raczej nie mógł porwać. A może sam uciekł. A może... Po głowie chodziło mi wiele myśli.

-Halo! Tomek odpal może samochód a nie siedzisz. Co tak myślisz? - Przerwała mu dziewczyna.
-Martwię się o Frutiego. To mój najlepszy przyjaciel. Poszedłbym za nim w ogień.
-Wszystko będzie dobrze - próbowała mnie uspokoić. Może ja będę kierować? Ty wyglądasz na przejętego.
-Okej.

Zmieniliśmy się miejscami i ruszyliśmy.

JA NADAL NIE WIEM CZY UMIEM PISAĆ 😂

Without notice~JetCrew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz